Zemsta gwiazdora na słynnym klubie. Pozbyli się go bez żalu
Choć Witold Skrzydlewski zagroził odejściem, to ostatecznie Orzeł Łódź przystąpi do rozgrywek Metalkas 2. Ekstraligi. Polski biznesmen zbudował całkiem niezły skład za dosłownie grosze. Za wszystkie podpisy pod umowami wypłaci około miliona złotych. Tyle samo kosztuje zakontraktowanie gwiazdy PGE Ekstraligi. Co najlepsze zespół z Łodzi nie jest wcale na straconej pozycji. Drużyna oparta na Andreasie Lyagerze może pokrzyżować szyki kilku faworytom i to już na samym starcie, kiedy na Moto Arenę przyjedzie Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Duńczyk będzie miał podwójną motywację. Były klub nie doceniał jego umiejętności i próbował rozstać się z nim już w poprzednim roku.
Witold Skrzydlewski przeprowadził transfer last minute i zgarnął z rynku Andreasa Lyagera. Dołożył do tego Vaclava Milika, Roberta Chmiela, Patryka Wojdyło, Mateusza Bartkowiaka i Patricka Hansena. To całkiem niezły zestaw, który może zaskoczyć. Walki o awans z tego nie będzie, ale utrzymanie powinni mieć jak w banku.
Groziło mu bezrobocie, chciał góry pieniędzy
Lyagerowi przez długi czas groziło bezrobocie. To dlatego, że podobnie jak Mateusz Szczepaniak skupiony był na awansie z Abramczyk Polonią. Jeśli nawet klub z Bydgoszczy wjechałby do PGE Ekstraligi, to i tak bez tej dwójki. Skład już mieli niemal zaklepany i nie było tam żadnego z tych nazwisk.
W związku z tym obaj zostali właściwie na lodzie. Większość zawodników już dużo wcześniej negocjowało swoje kontrakty. 3/4 prezesów miało już gotową drużynę na przyszły sezon. Duńczyk przez długi czas nie mógł się z tym pogodzić i nie zamierzał schodzić z ceny (400 tysięcy złotych za podpis i 5 tysięcy złotych za punkt). W końcu postanowił się ugiąć.
Gwiazda po promocyjnej cenie
Lyager miał dwa wybory. Pójście do Tarnowa lub do Łodzi. Autona Unia odstraszyła go zawirowaniami finansowymi. Choć prezes Kamil Góral robi wszystko, żeby przywrócić dobre imię Unii, to przed nim jeszcze sporo pracy. 27-latek wybrał więc Orzeł, gdzie otrzymał 200 tysięcy za podpis i 3 tysiące za punkt.
Resztę wypłacić ma mu sponsor, gdzie ma zapisane 200 tysięcy plus tysiąc za punkt. Łącznie Witold Skrzydlewski wydał około miliona za podpisy pod kontraktem wszystkich zawodników. W PGE Ekstralidze za tyle można mieć zaledwie jednego czołowego zawodnika ligi. W Łodzi wierzą, że za tak małe pieniądze są w stanie sprawić niemałą niespodziankę.
Zemści się na byłym klubie
Sensacja może mieć miejsce już na otwarcie, kiedy na Moto Arenę przyjedzie bydgoska Polonia. Kibice doskonale pamiętają rezultat z poprzedniego sezonu. Kiedy mieli już zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, nagle jedna sytuacja zmieniła wszystko.
Tym bardziej, że Lyager będzie miał podwójną motywację. Raz, że będzie chciał się pokazać w nowych barwach, a dwa może mieć chęć odegrania się na byłym klubie.
Duńczyka po 2021 roku oddano praktycznie bez żalu. Kiedy po roku czasu wrócił, to był ostatnim seniorem, który przedłużył kontrakt. Prezes do samego końca próbował znaleźć zawodnika na jego miejsce. Teraz również pozbyto się go za pstryknięciem palca i uznano, że Aleksandr Łoktajew będzie lepszym wyborem.