Motor Lublin zdominował w ostatnich latach PGE Ekstraligę, seryjnie zdobywając drużynowe mistrzostwa Polski. Ostatnie okno transferowe zmieniło układ sił w lidze. Najbardziej wzmocniły się zespoły z Torunia i Zielonej Góry. Trener Apatora, Piotr Baron już zapowiedział, że rzucą rękawicę Motorowi Lublin. Żużel. Falubaz Zielona Góra nie był tak mocny od lat Falubaz po transferze Leona Madsena w miejsce Piotra Pawlickiego dołożył także Damiana Ratajczaka. Na papierze podopieczni Piotra Protasiewicza wyglądają na drużynę, która może włączyć się do walki o medale. Nie zmienia tego nawet teoretyczne osłabienie pozycji U-24 po odejściu Jana Kvecha do Apatora Toruń. - Nasz Falubaz naprawdę się wzmocnił, to widać gołym okiem. Aktualnie, z perspektywy kibica mogę powiedzieć, że zespół wygląda na ciekawszy do oglądania. Zielona Góra nie miała tak mocnej drużyny żużlowej od ostatniego mistrzostwa Polski, zdobytego w 2013 roku - komentuje w rozmowie z Interią Andrzej Huszcza, legenda Falubazu, który jest obecny na każdym meczu domowym. Żużel. Motor Lublin może czuć się zagrożony? Od lat zespoły budują swoje kadry z myślą o pokonaniu Motoru Lublin. W ostatnich trzech sezonach nikt nawet nie zagroził podopiecznym Macieja Kuciapy. W tym roku wydaje się, że rękawice może rzucić Apator Toruń, na Falubaz jest jeszcze za wcześnie. - Falubaz musi jeszcze poczekać, to jeszcze nie jest ten moment. Motor Lublin też cały czas się wzmacnia, jak nie transferem, to doświadczeniem. Wcześniej z kolei, gdy wymieniali zawodników, to zawsze na lepszego, więc to były dobre kroki. Co prawda żużel jest nieprzewidywalny i wszystko się może wydarzyć, ale racjonalnie patrząc, to jeszcze nie jest ten moment dla Falubazu - zakończył Andrzej Huszcza.