Partner merytoryczny: Eleven Sports

Mocny zarzut w kierunku reprezentanta Polski. Jest pod ostrzałem, będzie musiał się tłumaczyć

Kibice Fogo Unii Leszno użyli bardzo mocnych słów przy potwierdzeniu wypożyczenia Damiana Ratajczaka do Stelmet Falubazu Zielona Góra. Na reprezentanta Polski wylała się fala hejtu. - Na przyszłość radziłbym mu być uczciwym w deklaracjach i przestać gadać o tym, że kocha klub - komentuje w rozmowie z Interia Sport Rufin Sokołowski, były prezes Unii. - Ratajczak powinien uczciwie powiedzieć, że żużel jest jego zawodem i chce zarobić jak najwięcej pieniędzy - dodaje nasz rozmówca.

Damian Ratajczak w parku maszyn między biegami.
Damian Ratajczak w parku maszyn między biegami./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Unia Leszno, a więc 18-krotny Drużynowy Mistrz Polski, chce błyskawicznie powrócić na tory PGE Ekstraligi. Mimo ambicji sięgających awansu władze klubu zgodziły się wypożyczyć Damiana Ratajczaka. 19-latek nie wyobrażał sobie startów w niższej klasie rozgrywkowej. - Urodził się w Lesznie lub w okolicach i zdobywał licencję po to, żeby bronić barw Unii. Jego postawa w spadkowym sezonie nie była najwyższych lotów, też przyczyniła się do degradacji leszczyńskiego klubu. Nie wierzę w żadne gadanie o rozwoju - mówi nam Rufin Sokołowski, który zarządzał Unią w latach 1994-2004.

TOP 5 akcji meczu PGE Projekt Warszawa - GKS Katowice. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Żużel. Transfery. Damian Ratajczak nie powiedział całej prawdy?

Były działacz przypomina historię z przeszłości. - Kiedy Unia spadała w 1994 roku do II Ligi, posiadała trzech z pięciu najlepszych polskich juniorów: Roberta Mikołajczaka, Damiana Balińskiego i Adama Skórnickiego. Mikołajczak, mimo gigantycznych pokus i zgody klubu, odmówił przejścia do Bydgoszczy. Pozostał w Lesznie, wprowadzając później Unię do najwyższej klasy rozgrywkowej. Był w II lidze przez dwa lata, podobnie jak Baliński i Skórnicki - wspomina ekspert.

Głośny konflikt z legendą, prezes popełnił wielki błąd. Znany klub wstanie z kolan

Sokołowski nie potrafi zapomnieć Ratajczakowi, że już w trakcie rozgrywek głośno mówił, co zrobi po ewentualnym spadku. - Absurdem jest dla mnie postawa zawodnika, który na kilka kolejek przed końcem sezonu, kiedy spadek jeszcze nie jest pewny, mówi, że ma przejść na wypożyczenie. Przypomnę, że wcześniej wspomniana trójka wsparta Andrzejem Szymańskim i Maciejem Jąderem, jako klub z drugiego szczebla rozgrywkowego, pierwszy raz w historii Unii Leszno zdobyła tytuł Drużynowego Mistrza Polski Juniorów oraz Mistrza Polski Par. II liga jakoś nie przeszkadzała im w rozwoju - zaznacza.

- Na przyszłość radziłbym Ratajczakowi być uczciwym w deklaracjach i przestać gadać o tym, że kocha się klub. Powinien uczciwie powiedzieć, że żużel jest jego zawodem i chce zarobić jak najwięcej pieniędzy. Tak uczciwie sprawę kiedyś postawił Adam Łabędzki, przechodząc z Leszna do Łodzi. Jeszcze przejście do rywala, który ma coś z derbów. Nie jest to aż taki konflikt kibicowski jak pomiędzy Zieloną Górą a Gorzowem, natomiast w tej klasyfikacji pojedynki klubów z Leszna i Zielonej Góry są na drugim miejscu - kontynuuje były prezes.

- Moja opinia nie jest obiektywna, bo jestem emocjonalnie związany z Unią Leszno ponad wszystko. Sądzę jednak, że klub naprawdę nie zaproponowałby mu dużo gorszych warunków finansowych niż Falubaz. Różnica nie byłaby tak kosmiczna. Być może życie pokaże, że otworzy to szanse dla kogoś nowego. Już w Lesznie zaczyna się dużo mówić o Kacprze Manii. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - podsumowuje Sokołowski.

Damian Ratajczak w SGP2./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Damian Ratajczak/Marcin Kubiak/Flipper Jarosław Pabijan
Damian Ratajczak i Grzegorz Zengota/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem