Zemsta federacji na rywalu Zmarzlika. Przez niego Polak rzucił papierami
Nie milkną echa kolejnych skandalicznych decyzji władz Speedway Grand Prix. Drugi rok z rzędu podjęto absurdalne wybory dzikich kart do udziału w cyklu mistrzostw świata. Polska nie tylko straciła dodatkowe miejsce dla reprezentanta biało-czerwonych, ale także swojego człowieka w Discovery. Jan Konikiewicz wykłócał się o nominację dla Polaka, a kiedy żaden z nich jej nie dostał, to rzucił papierami. Czarę goryczy przelało pominięcie przez promotorów dwukrotnego wicemistrza świata, Leona Madsena. - On już był przekonany o tej dzikiej karcie. Duńczycy się na nim zemścili - przyznaje Marek Cieślak w rozmowie z Interia Sport.
13 czerwca doszło do wstrząsającego oświadczenia. Leon Madsen wywlókł na światło dziennie brudy życia prywatnego, a także zrezygnował z reprezentacji Danii. Nikt wtedy nie podejrzewał, że może nieść to za sobą poważne konsekwencje.
To dlatego zrezygnował z kadry
Madsen odejście z kadry narodowej argumentował tym, że główny sponsor duńskiej drużyny zatrudnił w swoim polskim oddziale jego byłą partnerkę. - Nie mogę być i nie będę powiązany z firmą wspierającą Magdę, która dopuściła się takich nielegalnych i przestępczych czynów - tłumaczył w swoim wpisie.
Choć 36-latek w PGE Ekstralidze prezentował się wybornie, to kiepsko szło mu w zawodach indywidualnych. Było to spowodowane zawirowaniami w jego życiu prywatnym. Z tego względu nie zawsze potrafił być skupiony w stu procentach na swojej pracy.
Zemsta za odejście z reprezentacji, Polak rzucił papierami
2-krotny indywidualny wicemistrz świata wyleciał z Grand Prix. Promotor nie wyciągnął nawet do niego pomocnej dłoni i nie wręczył mu stałej dzikiej karty. Team Madsena był w szoku. Wszyscy byli niemal pewni nominacji dla Leona.
To już drugi rok z rzędu, kiedy przepustkę otrzymali Kai Huckenbeck i Jan Kvech. Tych dwóch zawodników broni jedynie klucz geograficzny. Organizatorzy skreślili nie tylko Duńczyka, ale także jedno z miejsc przeznaczonych dla Polaka. To już przelało czarę goryczy u Jana Konikiewicza, który rzucił papierami. Tym samym Polska straciła swojego człowieka w Discovery.
Władze pokpiły z tych, którzy już byli pewni, że Leon tę dziką kartę otrzyma. On już był przekonany o tej dzikiej karcie, ale trochę się na nim zemścili. Na pewno miał powody, żeby na nią liczyć, ponieważ sportowo na to zasłużył. Duńczycy się na nim zemścili, bo zrezygnował z kadry z prywatnych powodów. Jeden ze sponsorów reprezentacji Danii zatrudnił jego byłą partnerkę i Leon zrezygnował z kadry narodowej
~ mówi nam Marek Cieślak
Krytyka po głośnym transferze, "to przesada"
W życiu 2-krotnego mistrza Europy zaszły kolejne zmiany. Po ośmiu latach spędzonych w Częstochowie postanowił przenieść się do Zielonej Góry, gdzie podpisał 2-letni kontrakt. Niektórzy zastanawiają się, czy brak jazdy w cyklu może na niego negatywnie wpłynąć. Być może jednak podziała to motywująco i potraktuje tę sytuację ambicjonalnie. Duńczyk wielokrotnie odgrażał się Bartoszowi Zmarzlikowi. Jedyne, czego mu brakuje, to właśnie mistrzostwo świata.
- Jeśli w 2019 roku obowiązywałby obecny regulamin, to byłby już mistrzem świata. Leon nie lubi za dużo jeździć. To jest zawodnik, który nie potrzebuje wiele jazdy. Kiedyś prosto po przerwie zimowej wziął udział w turnieju par w Toruniu. Wygrał prawie wszystkie wyścigi - wspomina były szkoleniowiec.
Inni zaś krytykują Stelmet Falubaz za ten transfer. Wskazują, że Madsen zniszczy atmosferę w zespole. Od kilku dobrych lat została mu przypięta łatka skrajnego indywidualisty.- To jest przesada. Wynik drużyny jest ważny dla zawodnika. Im wyżej zespół celuje, tym zawsze jest więcej spotkań o stawkę. Może jest egoistą, ale nie znam zawodnika z czołówki światowej, który nim nie jest. Każdy zawodnik liczący się na świecie jest w mniejszym lub większym stopniu zapatrzony w siebie - kończy.