Artiom Łaguta, mistrz świata 2021 z Rosji uparcie walczy o powrót do ligi. Kiedy odmówiono mu wydania licencji, kiedy odrzucono jego zgłoszenie do egzaminu na certyfikat, to wynajął prawnika i pozwał PZM. Żużlowiec dowodzi, że ma polskie obywatelstwo, że zakaz jazdy godzi w jego prawa. Kibice wskazują, że regulamin wyklucza Łagutę z jazdy w lidze Taki spór sądowy może potrwać miesiącami i wcale nie musi się zakończyć w tym roku. Z PZM płyną tymczasem sygnały, że za rok Rosjanie mający polski paszport zostaną dopuszczeni do jazdy w lidze. Pytanie, co z Łagutą? Kibice już oczywiście przekopali regulamin i dowodzą, że Łaguta może mieć problem, bo w przepisach jest zapis wykluczający możliwość jazdy w lidze podmiotom będącym w sporze sądowym ze związkiem. Ten punkt regulaminu został dopisany w trakcie sporu, jaki z PZM i PGE Ekstraligą toczył w 2017 i 2018 roku Grigorij Łaguta. Starszy brat Artioma został przyłapany na dopingu. Krzysztof Mrozek, prezes ROW-u Rybnik, gdzie startował wówczas Łaguta, walczył z całych sił o to, by nie stracić punktów w meczu, w którym Łaguta został zbadany. Działacz odwoływał się do wszystkich możliwych instancji i napsuł centrali mnóstwo krwi. ROW walczył mimo spadku, a prezesi Ekstraligi w pewnym momencie mieli tego zwyczajne dość. Jako że ROW zgłaszał aspiracje powrotu do Ekstraligi, to wymyślono przepis stanowiący o tym, że podmioty wchodzące w skład Ekstraligi nie mogą być z nią w sądowym sporze. ROW na długo przed awansem zrezygnował z sądowej batalii i wycofał pozew. Ekstraliga tłumaczy, że przepis jest przeciwko klubom Czy Artiom Łaguta też będzie musiał uciekać z sądu z podkulonym ogonem? W związku mówią, że niekoniecznie, że Polska w odróżnieniu od Rosji jest wolnym krajem, a ów regulaminowy zapis odnosi się do klubów, a nie do osób. Zatem może być tak, że w 2023 Łaguta będzie startował w Ekstralidze, będąc równocześnie w sporze z PZM, większościowym udziałowcem spółki zarządzającej rozgrywkami najlepszej ligi świata. Inna sprawa, że Łaguta prowadzi bardzo ryzykowną grę. Przepisu stwierdzającego ponad wszelką wątpliwość, że Rosjanie z polskim obywatelstwem wracają w 2023 roku do ligi, wciąż nie ma na papierze. A to, co będzie się działo na sali sądowej, może mieć wpływ na przyszłe decyzje związku. Inni Rosjanie nie poszli jednak do sądu Dziwnym trafem inni Rosjanie mający polski paszport (Emil Sajfutdinow, Andriej Kudriaszow) nie poszli do sądu. Obaj cierpliwie czekają na potwierdzenie się przecieków. Zresztą taki Sajfutdinow nie ma prawa narzekać, bo For Nature Solutions Apator Toruń, jego polski pracodawca, miał mu zostawić całą przewidzianą na ten rok kwotę kontraktu. Chodzi o milion złotych. Już zresztą wiadomo, że jeśli będzie zgoda na powrót polskich Rosjan, to Sajfuitdinow pojedzie dla Apatora. Łaguta, tak przynajmniej wynika z naszych informacji, też nie jest stratny. Też miał zachować kontraktowe na ten rok z Betard Sparty Wrocław. Klub go zresztą wspiera. Dopóki nie weszły w życie stosowne zakazy, to Łaguta mógł we Wrocławiu trenować. A po wejściu zakazu też mógł kręcić kółka, choć już nie w oficjalnym treningu drużyny. Warto dodać, że to Sparta formalnie zgłosiła Łagutę do egzaminu na certyfikat. On sam od chwili zawieszenia narzeka w mediach społecznościowych na swój los, pokazując, że ma polski paszport. Chyba jednak nie wziął pod uwagę tego, że rozwiązanie sprawy może się przeciągnąć, a związek wciąż trzyma w ręku wszystkie ważne karty.