Mads Hansen rok temu był gorącym nazwiskiem na transferowej giełdzie. Teraz też pewnie znajdzie bez problemu pracodawcę, ale nie ma już takiego szumu wokół jego osoby. Czym sobie zasłużył? Jest problem z ojcem Madsa Hansena Ten rok dla 22-latka z Danii jest średnio udany. Miał być tajną bronią Trans MF Landshut Devils, ale bardzo często zawodził. W klubie słyszymy, że to startowiec, który nie zrobi żadnych cudów na trasie. Jak źle wyjdzie spod taśmy, to niczego nie zrobi. Brak zdolności mijania rywali na trasie to jedno. Druga sprawa, to duże problemy z teamem zawodnika. Jego ojciec Torben już nie raz zalazł za skórę menadżerowi i działaczom z Landshut. Przy okazji ćwierćfinałowego meczu play-off z Cellfast Wilkami prezes tego drugiego klubu mówił o gorącej scysji w obozie rywala. Wiemy, że w scysji brał udział ojciec Hansena. Poszło o obowiązkowe polewanie toru po pierwszej serii. Tata Madsa nie mógł się z tym pogodzić i nie trafiało do niego, że klub musiał zwyczajnie zrealizować polecenie sędziego i komisarza. Po polewaniu Hansen nie istniał na torze. Inna sprawa, że jechał źle, że kurczowo trzymał się krawężnika, choć to nie dawało rezultatu. Trans MF Landshut Devils nie będzie płakać po Hansenie W Landshut nie przesądzają, że Hansen odejdzie, ale jeśli tak się stanie, to nie będą po nim płakać. Duńczyk nie jest tani, ale za to bardzo kłopotliwy. Na pozycję U-24 można znaleźć równie dobrego zawodnika za mniejszą kasę. Niemcy jak dotąd przedłużyli kontrakt z Dimitri Berge. Ważne umowy mają Norick Blodorn i Erich Bachuber. Klub chce zatrzymać Kaia Huckenbecka, Erika Rissa i Kima Nilssona. Zostać ma także Martin Smolinski, choć wciąż nie wiadomo, jak będzie się czuł po wyleczeniu poważnej kontuzji. Landshut na dobrą sprawę szuka więc jednego zawodnika. Czytaj także: To im musiał obiecać. Potem podpisali z nim kontrakt