Adrian Miedziński miniony rok zakończył fatalnym wypadkiem. Doznał urazu głowy, przez kilka dni był w śpiączce. Zrobił jednak wszystkie badania lekarskie. Jest zdrowy, może nadal uprawiać sport. Od kilku tygodni Miedziński trenuje i szykuje się do powrotu. Niewykluczone, że wyląduje w Fogo Unii Leszno, która znalazła się w kadrowych kłopotach. Dwóch zawodników Fogo Unii na L-4 - Chris Holder będzie pauzował jeszcze przez miesiąc. Teraz wypadł nam dodatkowo Nazar Parnicki. Jego też czeka cztery do sześciu tygodni przerwy - wylicza Piotr Baron, menadżer Fogo Unii. Co w tej sytuacji? Czy Unia weźmie Miedzińskiego? - Ja sądzę, że na tę chwilę on będzie nam potrzebny. Nie mamy wyjścia. Za tydzień jedziemy do Gorzowa. Tam ludzie płacą za bilety, więc trzeba jechać składem, który powalczy o dobry wynik - komentuje Baron. Fogo Unii to w tej chwili tylko Janusz Kołodziej Unia to w tej chwili mocny Janusz Kołodziej i trzech seniorów jeżdżących w kratkę. Grzegorz Zengota, Bartosz Smektała i Jaimon Lidsey mogą równie dobrze zrobić 4, jak i 14 punktów. Nigdy jednak nie wiadomo, kiedy odpalą i czego można się po nich w danym dniu spodziewać. Miedziński nawet zdobywając 5-6 punktów w meczu byłby sporym wzmocnieniem. Jego obecność zwiększyłaby też trenerowi możliwości taktyczne, bo teraz nie ma żadnych. Unia ma 6 punktów, ale wciąż trochę jej brakuje do tego, żeby sobie zapewnić utrzymanie na kolejny sezon. Teraz czeka ją dwumecz z ebut.pl Stalą Gorzów, potem domowy mecz z Platinum Motorem Lublin i spotkanie z Tauron Włókniarzem. - Najważniejszy dla nas będzie mecz z GKM-em Grudziądz u siebie, który musimy wygrać. Dobrze byłoby się jednak jakoś w tych wcześniejszych spotkaniach zaprezentować - utrzymuje Baron.