W stolicy polskich Tatr mieli trenować olimpijczycy z Pjongczangu, jeżdżący w dwójce Wojciech Chmielewski (MKS Karkonosze Sporty Zimowe Jelenia Góra) i Jakub Kowalewski (KS Śnieżka Karpacz) oraz jedynkarz Mateusz Sochowicz (AZS AWF Katowice). "Ostatecznie jednak z przyczyn rodzinnych nie dojechał Kuba, a Mateusz ze względu na studnia (AWF Katowice) musiał o kilka dni skrócić pobyt. Mimo to udało się nam wykonać zaplanowaną wcześniej pracę" - zapewnił Przerywacz. Szkoleniowiec dodał, że był mile zaskoczony formą, jaką od razu po przyjeździe dysponowali zawodnicy. "Po tych niemal trzech miesiącach nie spodziewałem się tak dobrej dyspozycji, więc od razu mogliśmy tutaj płynnie wejść w tabatę, plyometrię i czucie głębokie" - wyliczał i przypomniał, że tabata, to ćwiczenia interwałowe o dużej intensywności, które wykonuje się z obciążeniem własnego ciała poprawiający zarówno wydolność anaerobową (beztlenową), jak i aerobową (tlenową), a co za tym idzie - zwiększenie wytrzymałości i wydolności organizmu. "Plyometryczne to np. szybki bieg w miejscu, czy energiczne wyskoki powodujące skracanie i wydłużanie mięśni, zwiększając ich zdolność do znacznie szybszej reakcji. Czucie głębokie to zmysł orientacji ułożenia części własnego ciała. Prawidłowa integracja w obrębie tego układu jest niezbędna do dobrego rozwoju odruchów, regulacji napięcia mięśni i koordynacji ich pracy. Im lepiej będzie rozwinięte czucie głębokie, tym sprawniej można poruszać się w terenie, tym łatwiej ciało zareaguje na każde drobne wytrącenie z równowagi" - tłumaczył wagę takich treningów. Była również jedna wycieczka w Tatry. "W bardzo dobrym tempie, bo nieco ponad godzinę osiągnęliśmy Morskie Oko. Tu też dostaliśmy trochę, jak to się mówi - po nogach, ale to był naprawdę udany wypad" - uzupełnił Chmielewski. Saneczkarze mieli także zajęcia halowe na tartanowej bieżni. Odbiegały one jednak zdecydowanie od zwyczajowego jej zastosowania. "Trener przywiózł nam sanki na kółkach i trenowaliśmy wiosłowanie, czyli ten moment, który poprzedza właściwy ślizg. Nie technikę samego startu, ale siłę czyli np. wzmocnienie palców i tułowia" - wyjaśnił zawodnik jeleniogórskiego MKS Karkonosze. Kolejne konsultacje szkoleniowe, już w pełnym składzie, zaplanowano w Niemczech: na przełomie maja i czerwca w Oberwiesenthal oraz na początku lipca w Oberhof. Dwa tygodnie (14-28 lipca) kadra spędzi w Wałczu. Zapytany o cele nadchodzącego sezonu Chmielewski stwierdził krótko: "Po prostu bardzo dobre straty w każdych zawodach" - i dodał, że obaj z Kowalewskim chcieliby w każdym występie poprawiać dotychczasowe wyniki. "Poprzedni sezon był trochę nierówny, ale pokazał progres. Początek dawał nadzieję, że będzie bardzo dobrze, bo zajęliśmy ósme miejsce w Igls, mieliśmy też niezłe starty w Calgary i Lake Placid. Po nowym roku były już jednak jedynie lokaty w połowie drugiej dziesiątki, co nie było naszym szczytem marzeń. Ostatecznie Puchar Świata zakończyliśmy na 12, a w klasyfikacji generalnej sprintu 7. miejsce. No i wreszcie podczas styczniowych mistrzostw świata w Winterbergu nasza dwójka wywalczyła ósme miejsce, a w sztafecie (z Ewą Kuls-Kusyk i Sochowiczem) byliśmy oczko wyżej" - ocenił Chmielewski. Zapytani o kondycję polskiego saneczkarstwa Przerywacz i Chmielewski zgodnie stwierdzili, że ta dyscyplina ma zdecydowanie "pod górkę". Głównie ze względu na brak obiektów. "Sprzęt oczywiście przydałby się też lepszy, ale podstawowym problemem jest to, że nasi saneczkarze jeżdżą głównie na kółkach, mamy więc nadzieję, że Krynicy uda się zrealizować plany i wreszcie powstanie sztucznie mrożony obiekt z prawdziwego zdarzenia" - stwierdził szkoleniowiec. Chmielewski dodał, że marzą mu się również specjalne bieżnie treningowe. "Na których można szlifować technikę startu. Niemcy mają kilka takich właśnie sztucznie mrożonych obiektów doskonalących technikę startu, a gdy do tego dodać ich ze cztery piękne tory, to tylko robić takie a nie inne wyniki. I oni je robią! My oczywiście jeździmy tam trenować, ale fajnie by było mieć u siebie takie możliwości na co dzień" - podkreślił Chmielewski. Obecnie na stokach Góry Parkowej w Krynicy-Zdroju funkcjonuje wielokrotnie modernizowany tor, wybudowany w okresie międzywojennym. W Karpaczu betonowa rynna powstała w 1925 roku. Zaczyna się w Karpaczu Górnym na Husyckiej Górce, a kończy w pobliżu zapory na Łomnicy. Tory, oprócz Krynicy, chciały niegdyś wybudować Arłamów w gminie Ustrzyki Dolne oraz Myślenice. Bielsko-Biała ma natomiast pomysł, aby na bazie obiektu w Mikuszowicach Śląskich powstała plastikowa rynna, w której latem mogliby ćwiczyć m.in. właśnie saneczkarze. Autor: Joanna Chmiel