Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polak z tytułem, 6:0 w finale. Znów radość po długich miesiącach niepokoju

Daniel Michalski jeszcze niedawno był polską rakietę numer trzy, reprezentował nawet nasz kraj w United Cup. Przyszły jednak i dla niego trudniejsze chwile, jeszcze półtora miesiąca temu był w połowie piątej rankingu ATP. A teraz idzie ku lepszemu, wygrał zawody ITF M25 w Poznaniu, teraz powtórzył ten wyczyn w miejscowości Santa Margherita di Pula na Sardynii. I tak jak fantastycznie rozpoczął te zawody, od wygranej 6:0, 6:0, tak niemal równie dobrze je zakończył. W finale ograł Włocha Niccolo Catiniego 6:0, 6:4.

Daniel Michalski
Daniel Michalski/Tomasz Barański/Reporter

Dwa lata temu Daniel Michalski był w połowie trzeciej setki rankingu ATP, potrzebował już niewiele by skoczyć na pozycję dającą szansę gry w eliminacjach Wielkich Szlemów. Ten przełom nie nastąpił, zawodnik Mery Warszawa nie był w stanie poważniej zaistnieć w turniejach odbywających się na kortach twardych. Gdy jednak trzeba było szukać punktów rankingowych, "uciekał" na Sardynię, tam miał swoją ziemię obiecaną w miejscowości Santa Margherita di Pula.

Między październikiem 2022 i październikiem 2023 roku wygrał na tamtejszej mączce cztery turnieje ITF, w dwóch innych był w finale. Ten sezon był jednak inny, choć zaczynał go jeszcze od miejsca wśród 300 najlepszych zawodników świata. Żadnego finału, nawet w zawodach ITF, częste porażki w challengerach. Zdarzały się lepsze momenty, choćby wygrana na Węgrzech z Dominikiem Thiemem, byłym mistrzem US Open. Tyle że brakowało przełomu, na początku sierpnia tenisista z Warszawy spadł na 453. miejsce.

Być może teraz jesteśmy świadkami początku powrotu Michalskiego na miejsce, które już zajmował.  

Przełom u Daniela Michalskiego. Dwa wygrane turnieje w ciągu miesiąca, ważny sukces na Sardynii

Pod koniec sierpnia 24-letni tenisista Mery Warszawa wygrał w Poznaniu turniej ITF M25 - swój dwunasty w karierze. Później były nieudane eliminacje challengera Copa Sevilla w Andaluzji, przegrany mecz z Danielem Altmaierem w podobnej imprezie w Szczecinie, choć z zawodnikiem z pierwszej setki rankingu stoczył zacięty bój w pierwszym secie.

Teraz Michalski wybrał się na swoją ulubioną Sardynię i efekty już widać. Zaczął turniej fenomenalnie, rozbił w pierwszej rundzie Rosjanina Kiriłła Miszkina 6:0, 6:0. W kolejnych rundach było różnie, młody Włoch Carlo Alberto Caniato w drugiej rundzie i jego rodak Gabriele Pennaforti w półfinale urwali po secie, ale to Michalski zagrał ostatecznie w sobotę o tytuł. Rozstawiony z czwórką Polak był faworytem starcia z kolejnym Włochem Niccolo Cantinim. I ze swojego zadania wywiązał się wzorowo.

Daniel Michalski/Patrick HAMILTON/AFP

Pierwszy set był formalnością - Polak rozgrywał go na swoich warunkach. Gdy już miał autostradę do wygrania partii, prowadził 4:0, rywal uzyskał szansę na honorowego gema. Miał pięć break pointów, ale i to nie starczyło. A za chwilę poległ 0:6.

Później sytuacja wyglądała trochę inaczej, Michalski miał jednak inicjatywę, prowadził 2:0 i 4:2. Dwa razy Cantini zdołał jednak wyrównać, a w dziewiątym gemie to on mógł wywalczyć breaka, miał nawet na to szansę, po podwójnym błędzie Polaka. Faworyt jednak utrzymał podanie, a w następnym gemie zakończył spotkanie. Po 114 minutach wygrał 6:0, 6:4.

Ten sukces oznacza, że Michalski dostanie 25 punktów do rankingu, co nie tyle pozwoli mu awansować na liście ATP, ale przynajmniej nie zaliczy spadku. 30 września wymieni bowiem zdobycz za triumf z poprzedniego roku.

Daniel Michalski - Martyn Pawelski. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Daniel Michalski, Magda Linette, Hubert Hurkacz i Iga Świątek/ROB PRANGE / Spain DPPI / DPPI via AFP/AFP
Daniel Michalski/Paweł Rychter/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem