Casper Ruud to najwyżej klasyfikowany Norweg w historii ATP. Były wicelider rankingu, aktualnie 9. rakieta świata. Finalista French Open (2022 i 2023) oraz US Open (2022) w grze pojedynczej mężczyzn, reprezentant kraju w rozgrywkach Pucharu Davisa. W tym roku występuje w Laver Cup już czwarty raz. Martyna Janasik: Miałeś do tej pory świetny bilans na Laver Cup. We wszystkich edycjach, w których grałeś, ani razu nie przegrałeś. Co zaskoczyło cię w grze Francisco Cerundolo, że nie udało ci się zwyciężyć? Casper Ruud: Zaprezentował bardzo solidny tenis. Świetnie grał z przodu. Miałem problem w znalezieniu słabszych elementów w jego grze. Miałem dobry początek, ale potem popełniłem kilka błędów. Choć przegrałem, uważam, że to był mecz na wysokim poziomie i niewiele mi brakowało do wygranej. Kiedy spojrzałem na statystyki spotkania, okazało się, że Francisco wygrał tylko trzy punkty więcej ode mnie, więc zaledwie kilka punktów zmieniło pojedynek. Muszę mu przyznać, że grał niemal bezbłędnie. Po pierwszym dniu Laver Cup mamy remis. Zmienia się punktacja. W sobotę punkty za wygraną są podwajane. Jakie są twoje przewidywania na resztę dni rywalizacji? Mam nadzieję, że moja drużyna wybaczy mi przegraną i wygra kolejne mecze. Mamy w Drużynie Europy świetnych zawodników, najlepszych na świecie. Widać, że każdy z nich ma w sobie głód zwycięstwa. Będę starać się im podpowiadać w trakcie spotkań, jeśli będą potrzebowali porady. To ostatni raz, kiedy kapitanem drużyny jest Bjorn Borg. Czego się od niego nauczyłeś? Czy oglądałeś go, jak byłeś mały? W końcu też jesteś ze Skandynawii. Nauczył mnie cierpliwości. Poza tym ma świetne poczucie humoru i często żartuje, nawet na turnieju, pokazując, że nie wszystko kręci się wokół tenisa i możemy mieć życie poza kortem. Dzięki graniu pod jego wodzą w Laver Cup mogłem też bardziej docenić, kim był i wciąż jest dla tenisa. Szczerze przyznam, że nie oglądałem go, kiedy byłem mały, ponieważ przestał grać, zanim zacząłem dorastać. Oczywiście słyszałem o nim i jego dokonaniach. Nosiłem bieliznę jego marki (śmiech). Ja miałam skarpetki (śmiech). No właśnie, Zawsze więc był jakoś obecny i kiedy zacząłem dorastać, uświadomiłem sobie, jakim jest światowym fenomenem, a teraz mogłem tego doświadczyć na własnej skórze. Niesamowite. Skandynawski tenis ma się świetnie. Mamy ciebie, jest też Holger Rune. Co byś powiedział, gdyby Laver Cup zorganizowano w Norwegii? Zverev powiedział na konferencji, że fakt, iż turniej odbywa się teraz w Niemczech, jest dobry dla niemieckich juniorów. Czy tak samo byłoby w przypadku młodych norweskich graczy? To by było cudowne, zarówno dla norweskiego tenisa, jak i dla Oslo, w którym mieszkam. Nigdy nie mieliśmy profesjonalnego turnieju ATP w Norwegii, więc czemu nie Laver Cup. Mam nadzieję, że kiedyś to się stanie. Na zakończenie powiedz jeszcze, jak radzisz sobie z przegraną? Tenis to jeden z nielicznych sportów, gdzie każdy z zawodników mierzy się z porażką niemalże co tydzień, i tak przez cały rok. Zdałem sobie sprawę z tego, że dopóki wygrywam więcej, niż przegrywam, jestem zadowolony. Chciałbym móc pochwalić się dobrymi statystykami na zakończenie kariery, ale nie mogę się na tym skupiać. Wolę podchodzić do gry jak do kolejnego dnia w pracy. Niektóre dni są lepsze, inne gorsze. Niektóre przegrane bolą bardziej od innych. Jestem jednak prostym facetem, który ma w życiu wiele innych dobrych rzeczy, z których może się cieszyć. To o nich myślę, kiedy gorzej mi idzie na korcie i staram się podnieść. Z Berlina, Martyna Janasik, Interia