Już przed sobotnim półfinałem w Saint-Tropez było jasne, że Kamil Majchrzak - choć pod koniec zeszłego roku zniknął z rankingu ATP - znów będzie wśród 150 najlepszych zawodników świata. Stawka półfinalistów była tak wyrównana, że trudno w niej wskazać jakiegoś wielkiego faworyta do końcowego triumfu. W przeszłości największe sukcesy odnosił 30-letni dzisiaj Lucas Pouille, był nawet na 10. pozycji w rankingu ATP, w 2019 roku dotarł do półfinału Australian Open, tam rozbił go Novak Djoković. W Wielkim Szlemie ma za to w dorobku zwycięstwo w meczu z Rafaelem Nadalem, wygrał z Hiszpanem w Nowym Jorku. Majchrzak z Pouillem dotąd w zawodowym cyklu nie grał, ale po powrocie do touru jest na wyraźnej fali wznoszącej. W Kigali w Rwandzie wygrał w tym roku challengera ATP 50, w Bratysławie zaś - ATP 100. Ten w Saint-Tropez miał jeszcze większą wartość, ATP 125, mógł dać 28-latkowi z Mery Warszawa skok nawet w okolice 120. miejsca w rankingu ATP. A stąd już tylko mały krok, by jeszcze tej jesieni zapewnić sobie miejsce w głównej drabince Australian Open. 4:2 dla Polaka w pierwszym secie, 4:2 dla Francuza w drugim. Dwie bardzo ciekawe końcówki Majchrzak jednak na Lazurowym Wybrzeżu nie dołoży jednak kolejnego trofeum do swojej gabloty - nie wygra turnieju. Mimo, że w meczu z reprezentantem gospodarzy walczył na całego, choć też grał bardzo nierówno. W pierwszym secie przełamał Pouille'a w szóstym gemie, odskoczył na 4:2. To był ten moment, gdy pozostało przypilnować swojego podania, a przecież rywal nie miał do tego momentu żadnego break pointa. I, o dziwo, Pouille wygrał cztery kolejne gemy, zarazem i całego seta. W drugiej partii zaś role się odwróciły, niemal całkowicie. Teraz to Pouille wygrywał z przełamaniem 4:2, brakowało mu dwóch gemów do awansu do finału. Majchrzak znalazł się w trudnej sytuacji, ale wyszedł z niej znakomicie. 3:4, 4:4 po przełamaniu, wreszcie 5:4, z obronionym break pointem. A gdy przy serwisie rywala zrobiło się 0:40, nasz tenisista mógł już prawie szykować się do trzeciej partii. Awans Kamila Majchrzaka w rankingu ATP. Znów będzie wśród 150 najlepszych tenisistów świata Zabrakło jednak tego ostatniego punktu, a szanse były. Najpierw Majchrzak wpakował w taśmę bekhend, mocno skrzywił się po tym zagraniu, bo mógł uzyskać sytuacyjną przewagę. Później Pouille uzyskał już dominację serwisem, skończył akcję krosowy atakiem na bekhend Polaka. I jeszcze raz to powtórzył, wyrównując stan w gemie. A gdy wyszedł z tych największych opresji, zaprezentował dwa wygrywające serwisy. Do końca meczu Kamil wygrał jeszcze tylko trzy punkty, przegrał ten półfinał 4:6, 5:7. A szkoda, bo w obu setach miał bardzo dobrą sytuację. Polak i tak zaliczy spory skok w rankingu ATP - w poniedziałek będzie 147. lub 148. zawodnikiem świata, to zależy od wyniku Alibeka Kachamzowa w Chengdu. Aby wyprzedzić Polaka, Rosjanin musi wygrać turniej ATP 250 w Chengdu, na razie dotarł do ćwierćfinału.