Partner merytoryczny: Eleven Sports

Nie Świątek. I nie Linette. Reprezentant Polski zaczął jako pierwszy. Trzy mordercze tie-breaki

Siedmioro, a być może nawet ośmioro reprezentantów Polski powalczy wkrótce w Melbourne w singlu w pierwszym wielkoszlemowym turnieju w 2025 roku. Część z nich w kwalifikacjach, zaś Iga Świątek, Magdalena Fręch, Magda Linette i Hubert Hurkacz mają zapewnione miejsce w głównej drabince. To jednak nie oni, a Maks Kaśnikowski jako pierwszy rozegrał swoje spotkanie na kontynencie. Był w nim o krok od niespodziewanej porażki, wygrał jednak po trzygodzinnym boju z Australijczykiem Haydenem Jonesem 6:7, 7:6, 7:6.

Maks Kaśnikowski
Maks Kaśnikowski/Mike Stobe / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP

Do rozpoczęcia kwalifikacji Australian Open zostało już tylko osiem dni, do startu głównej części turnieju - 15. Reprezentanci Polski, którzy planują wystąpić w pierwszym wielkoszlemowym turnieju, są już niemal w komplecie na kontynencie. I choć gwiazdy trenują tam od kilku dni, to jako pierwszy do gry ruszył Maks Kaśnikowski, kilka godzin przed Magdą Linette. W przeciwieństwie do poznanianki 21-latek zdołał wygrać swoje pierwsze spotkanie. Po istnym horrorze.

Challenger ATP 125 w Canberze. Maks Kaśnikowski zaczął zmagania w eliminacjach. 18-latek pierwszym rywalem

W Melbourne zapewniony udział w głównej drabince  singlu mają: Iga Świątek, Hubert Hurkacz, Magdalena Fręch i Magda Linette. W eliminacjach powalczą zaś: Maja Chwalińska, Kamil Majchrzak i Maks Kaśnikowski, a szansę wciąż ma też Katarzyna Kawa: czeka na kilka wycofań rywalek.

Najmłodszy z tego grona Kaśnikowski na swój pierwszy start w sezonie, nie licząc finału Lotto Superligi z zeszłego weekendu w Łodzi, wybrał challengera ATP 125 w Canberze. Nie załapał się do głównej drabinki, trafił do eliminacji, z szóstym numerem rozstawienia. I był zdecydowanym faworytem starcia z 18-letnim Haydenem Jonesem, który zaczyna szukać punktów w seniorskich zmaganiach. Doskonale zna tego zawodnika Tomasz Berkieta, bo przegrał z nim rok temu w juniorskim Australian Open (Australijczyk odpadł w ćwierćfinale), ale pokonał go na obiekach Roland Garros w czerwcu.

Okazało się, że starszy o trzy lata Kaśnikowski stanął przed trudnym zadaniem - niedługo po swoim przylocie na kontynent.

Trzy tie-breaki w stolicy Australii. Wymagające przywitanie Maksa Kaśnikowskiego z kontynentem

Reprezentant Polski wygrał to spotkanie po blisko trzygodzinnej walce - wszystkie sety kończyły się tie-breakami. Były nieco inne, choć miały podobny schemat: serwis górował nad returnem.

Kaśnikowski i Jones serwowali w 18 gemach, wygrali po 17 z nich. Polak przełamał Australijczyka na 3:1 w pierwszym secie, ale ten za moment odpłacił się tym samym. Problemem Maksa było to, że odgrywał bardzo bezpieczne returny, w środek kortu. A jego rywal od razu starał się przejmować inicjatywę, atakował, zbiegał do siatki.  W tie-breaku nasz zawodnik dwukrotnie przegrał swoje podanie, ale za chwilę tę stratę odrobił, wyrównał na 4:4. Kolejna przegrana akcja przy swoim podaniu była już jednak decydująca - to Jones wygrał decydującą rozgrywkę 7-4.

Maks Kaśnikowski/Mike Stobe / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP

W drugiej partii sytuacja 21-latka spod Pruszkowa mogła być już bardzo trudna, trzykrotnie bronił break-pointów. Na szczęście - skutecznie. Tym razem w tie-breaku to on był już bardziej dokładny, choć nie przy swoich serwisach. Dwa podwójne błędy w takim momencie mogły źle się skończyć. Nie skończyły jednak, Kaśnikowski wyrównał na 1:1.

Trzeci set generalnie był jego serwisowym popisem. Australijczyk opadł z sił, "nie czytał" już tak dobrze kierunków zagrań. Kaśnikowski w tym secie wygrał 29 z 33 akcji po swoim podaniu, dołożył pięć asów. Miał też dwie piłki meczowe przy stanie 6:5, Jones odparł ten atak. W tie-breaku nie dał już rady. Kluczowy był bekhendowy atak Polaka na 5:4, dający miniprzełamanie. Za moment Maks mógł się cieszyć z awansu do finału kwalifikacji - o główną drabinkę zagra z Francuzem Matteo Martineau, którego z kolei we wrześniu w St. Tropez ograł Kamil Majchrzak.

Maks Kaśnikowski - Seongchan Hong. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport
Maks Kaśnikowski/Andrzej Grupa/INTERIA.PL
Maks Kaśnikowski/Paweł Rychter/Enea Poznan Open/materiały prasowe







INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem