Awantura z Pliskovą nie była końcem drogi. Polka jednak w tenisowym panteonie
Polski tenis ma aż trzy zawodniczki i jednego zawodnika w ścisłej światowej czołówce. Ma też dwie sędzie wśród 36 osób posiadających najwyższe uprawnienia Międzynarodowej Federacji Tenisowej - tzw. złotą blachę. Mogą więc prowadzić mecze w największych turniejach, nawet wielkoszlemowe finały. Tą drugą została właśnie Marta Mrozińska, której awans prawdopodobnie znacznie opóźnił się przez awanturę sześć lat temu w Rzymie, po meczu Karoliny Pliskovej z Marią Sakkari.
Iga Świątek w pierwszej dziesiątce światowego rankingu, Hubert Hurkacz w drugiej, Magdalena Fręch w trzeciej, a Magda Linette - w czwartej. To ambasadorzy polskiego tenisa na jego szczytach - już za kilka dni rozpoczną kolejny sezon.
Niewielu kibiców zdaje sobie sprawę z tego, że od dwóch lat w tenisowej elicie była też polska sędzia - pochodząca z Puszczykowa Katarzyna Radwan-Cho. A teraz dołączyła do niej rodaczka: Marta Mrozińska. Złotą odznakę sędziowską, będącą najwyższym stopniem w drabince, ma tylko 36 osób na świecie. Jak zauważył tenisowy ekspert Marek Furjan, w tym gronie jest 22 mężczyzn i 14 kobiet. W tym największe sławy: Kader Nouni, Marija Čičak, Pierre Bacchi, Eva Asderaki-Moore czy Jennifer Zhang.
Marta Mrozińska drugą Polką w sędziowskiej elicie. Olbrzymie wyróżnienie tuż przed startem sezonu
Sędziowie też przechodzą bowiem kolejne etapy, choć mało komu udaje się osiągnąć ten najwyższy. Kiedyś uprawienia "ITF Silver Badge" miał zmarły rok temu arbiter Marek Plichciński. W poprzedniej dekadzie duży sukces osiągnęły kobiety - srebrną "blachę" uzyskała Gabriela Załoga, później Marta Mrozińska, wreszcie w 2018 roku - Katarzyna Radwan. I to ta ostatnia, dwa lata temu, jako pierwsza Polka wskoczyła do tenisowego panteonu, jako sędzia z maksymalnymi uprawnieniami. W tym roku prowadziła mecze na turniejach wielkoszlemowych.
W czwartek Marek Furjan poinformował, że do grona osób posiadających "złotą blachę" dołączyła Marta Mrozińska, która sędziuje tenisowe mecze od 2002 roku, a arbitrem z międzynarodowymi uprawnieniami została w 2011 roku. W jej przypadku wszystko szło modelowo. ITF Bronze Badge Char Umpire otrzymała w 2014 roku, w grudniu 2017 roku została drugą Polką, po Gabrieli Załodze, z tzw. srebrną blachą. Wydawało się, że wkrótce może dostać najwyższe wyróżnienie, gdy podczas turnieju w Rzymie doszło do skandalu związanego z zachowaniem Karoliny Pliskovej, byłej liderki rankingu WTA, wtedy piątej rakiety świata.
1:1 w setach, 5:5 w gemach i 40:40. Kluczowy punkt, wielka kontrowersja. Była liderka rankingu nie wytrzymała
Czeszka grała w drugiej rundzie zacięty mecz z Marią Sakkari, było 5:5 w trzeciej partii i po 40. Pliskova zdobyła wtedy punkt, prostym smeczem tuż zza siatki, trafiła nieal idealnie - piłka odbiła się kilka centymetrów po wewnętrznej stronie kortu. Tyle że sędzia liniowa pokazała aut, a prowadząca to spotkani Mrozińska powiedziała, że przewagę na Sakkari. Doszło do awantury, Czeszka wykłócała się o ten punkt, dołączył też jej trener. Nic jednak nie wskórała.
Sakkari szansę wykorzystała, przełamała wściekłą rywalkę, a za chwilę zakończyła mecz. Schodząc z kortu Pliskova nie podała ręki Polce, za to trzykrotnie - z całej siły - uderzyła rakietą w krzesło sędziowskie. Aż Sakkari się wycofała. Czeszka złamała rakietę, uszkodziła krzesło.
WTA ostatecznie ukarała Czeszkę symboliczną kwotą, Polka została "tymczasowo zawieszona" - tak wówczas informował Michal Hrdlička, ówczesny partner, a obecnie mąż tenisistki.
Koniec końców - polska arbiter też znalazła się w elitarnym gronie. A Pliskova rok później wygrała zmagania w Rzymie, pokonując w półfinale 6:4, 6:4 Marię Sakkari.