Kolejna zmiana na szczycie światowego tenisa. Qinwen Zheng w centrum akcji
Qinwen Zheng i Jasmine Paolini - trudno powiedzieć, która z nich zrobiła w 2024 roku większy postęp. Chinka zabrała Idze Świątek marzenia o złotym medalu olimpijskim, sama go wywalczyła. A do tego po raz pierwszy w karierze zagrała w finale Wielkiego Szlema, była też w decydującym spotkaniu kończącego sezon WTA Finals. W styczniu czeka ją bardzo ważny moment, musi bronić 1300 punktów za zeszłoroczny finał Australian Open. I już wiadomo, że dojdzie do tego bez osoby, która jej najbardziej w tym roku pomogła.
Dla czołowych tenisistek świata ten sezon już się zakończył, Iga Świątek, Aryna Sabalenka i spółka w większości odpoczywają w rajskich kurortach. To chwila wolnego przed kolejny wzmożonym okresem pracy, bo przecież na początku grudnia we wszystkich obozach ruszą przygotowania do kolejnych zmagań.
I tak jak w ostatnich miesiącach połowa zawodniczek z czołowej dziesiątki zmieniła szkoleniowców, tak Qinwen Zheng ten problem dotknął właśnie teraz. Przy czym w jej przypadku nie chodzi o zmianę na stałe, a czasową. To z uwagi na niedyspozycję Pere Riby, pod którego opieką rozegrała najlepszy sezon w karierze. Już znalazła chwilowego zastępcę Hiszpana.
Wypadek na Florydzie praktycznie zakończył karierę zawodniczą obecnego trenera Qinwen Zheng. Skutki odczuwa do dziś
Jako tenisista Hiszpan był graczem przyzwoitym, z pierwszej setki rankingu ATP, ale nie wybitnym. W kwietniu 2018 roku, na Florydzie, w samochód, którym jechał wspólnie z Cristianem Garinem, uderzyło inne auto. Chilijczyk wyszedł bez szwanku, Hiszpan wymagał pomocy medycznej. Wkrótce zakończył karierę, ale problemy ze zdrowiem ciągnęły się za nim aż do teraz. Były też powodem, dla którego rok temu odszedł z teamu Coco Gauff.
Wcześniej, od 2021 roku, pracował zaś z Qnwen Zheng. Młoda Chinka awansowała z drugiej setki rankingu do TOP 30, w 2022 roku WTA przyznało jej tytuł "odkrycia roku". Rozstali się po zeszłorocznym French Open, gdy marzeni Zheng o sukcesie już w drugiej rundzie przerwała Julia Putincewa. Chinka zatrudniła wkrótce Wima Fissette'a, Riba powędrował do zespołu Coco Gauff - poprowadził Amerykankę do triumfu w US Open. W Cancun, w zmaganiach kończących sezon, już go jednak nie było.
- Niestety, musieliśmy zakończyć współpracę, co nie było moją decyzją. Praca z Pere Ribą była świetna i życzę mu wszystkiego najlepszego w kolejnym etapie. Gdyby to zależało ode mnie, bardzo chciałabym z nim wciąż pracować, ale takie rzeczy się zdarzają. Takie jest życie - mówiła wtedy Coco. Powodem były kłopoty zdrowotne szkoleniowca z Hiszpanii. Co nie zmieniało faktu, że gdy Fissette zostawił Zheng dla wracającej do gry Naomi Osaki, to on sam wrócił do pracy z Chinką.
Sprawili zaś, że tenisistka z Azji ma za sobą najlepszy okres w karierze. Była w finale Australian Open, zdobyła olimpijskie złoto, dokonując w półfinale tenisowego cudu, czyli ogrywając na mączce samą Igę Świątek. A później dołożyła finał w Rijadzie - przegrała ten bój z Gauff. Rok 2024 zakończyła na piątym miejscu w rankingu.
Jest następca Riby, to Argentyńczyk. Pracował ze znanymi tenisistami
Sęk w tym, że kolejny sezon Chinka rozpocznie bez wsparcia Riby - do Australii uda się bowiem z nowym szkoleniowcem. Tymczasowym, przynajmniej wszystko na to wskazuje. Nękany bólami biodra 36-latek zdecydował się bowiem na operację, później czeka go rehabilitacja. A Qinwen czekają przynajmniej dwa ważne turnieje na początku roku: United Cup, a później Australian Open. Chyba że zdecyduje się zagrać coś jeszcze pomiędzy nimi.
Zdaniem hiszpańskiej Marki zapadła już decyzja, kto zastąpi Ribę. Wybór padł na Argentyńczyka Dante Bottiniego, który w przeszłości pracował m.in. z Grigorem Dimitrowem czy Kei Nishikorim.