Blisko sensacji, wielkoszlemowy mistrz ruszył do akcji. Mamy finał marzeń
Niewiele razy w roku polscy kibice mają okazję zobaczyć w akcji gwiazdy tenisa na polskiej ziemi. Taką szansę dał im tuż przed Świętami turniej finałowy Lotto Superligi. Patrząc na zgłoszone składy, w ciemno można było stawiać na BKS Advantage Bielsko Biała: tu pojawiają się nazwiska Lindy Noskovej, Petry Martić, Mai Chwalińskiej czy Jiriego Lehecki. I zespół z Bielska-Białej pewnie awansował do finału, wygrał z Calisią Tennis Team Kalisz 4:0. Ogromnych emocji dostarczył za to pojedynek Mery Warszawa z PTP Łódź.
Rok temu w finale Lotto Superligi doszło do pojedynku Petry Martić z Martą Kostiuk, dwóch zawodniczek wtedy z czołowej 50-tki rankingu WTA. To dla polskich kibiców jedna z nielicznych okazji, by zobaczyć w akcji na naszej ziemi tenisistki tej klasy. A już szczególnie w sytuacji, gdy z kalendarza WTA wypadł turniej rangi 250 w stolicy.
W tym sezonie finałowy turniej z udziałem czterech najlepszych ekip odbywa się później. I choć w składzie ekip jest tylko jedna tenisistka z TOP 50 (Linda Noskova) oraz jeden tenisista (Jiří Lehečka), to znanych tu nie brakuje.
BKT Advantage Bielsko-Biała w finale Lotto Superligi. Pewne zwycięstwo debla Chwalińska/Kawa
Prawdziwy dream team zgłosił zespół BKT Advantage Bielsko-Biała - mógłby wystawić dwie ekipy i obie byłyby faworytami do zwycięstwa. W sobotnim półfinale broniący tytułu zespół z województwa śląskiego bardzo pewnie uporał się z Calisią Tennis Team Kalisz. Zadanie bielszczanie mieli o tyle ułatwione, że w składzie rywali zabrakło kontuzjowanego Piotra Matuszewskiego, deblisty numer dwa w kraju, który ma za sobą serię świetnych występów w październiku i listopadzie.
Do wygrania meczu 4:0 nie były też potrzebne występy Noskovej i Lehečki - punkty w singlu zdobyli bowiem: Viktória Hrunčáková i Jozef Kovalík. Słowaczka niedawno wystąpiła w finale Billie Jean King Cup w Maladze, to właśnie ona mogła być rywalką Magdy Linette lub Magdaleny Fręch, gdyby naszym reprezentantkom udało się pokonać wcześniej Włoszki. A tak Sara Errani, Jasmine Paolini i Lucia Bronzetti rozprawiły się właśnie z naszymi południowymi sąsiadkami.
W swoim meczu w Łodzi Hrunčáková pokonała Czeszkę Ivanę Šebestovą 6:1, 6:0, a Kovalík (ATP 127) uporał się z Czechem Jiřim Barnatem (7:6 (6), 6:2). Kolejne dwa punkt dołożyły deble: najpierw Maja Chwalińska z Katarzyną Kawą, a potem Łukasz Kubot z Czechem Davidem Poljakiem. Było więc 4:0, spotkanie mikstowe nie było już potrzebne.
Zacięte spotkanie drużyn z Warszawy i Łodzi. O awansie do finału decydował mikst
Zupełnie inaczej wyglądało starcie dwóch pozostałych drużyn: WKT Mera Warszawa i PTP Łódź. Ekipa z Łodzi wystawiła do gry Alionę Bolsovą, pochodzącą z Mołdawii reprezentantkę Hiszpanii, która kilka lat temu była w czołowej setce rankingu WTA, a zeszłego lata śmiało do tej setki pukała. Zmierzyła się z Martyną Kubką - Polka okazała się lepsza, triumfowała 6:4, 6:1. Łodzianie odrobili jednak stratę po starciu singlistów, chyba najciekawszym w sobotę. Po dwóch stronach siatki stanęli bowiem dwaj nasi przyszli uczestnicy kwalifikacji Australian Open: Kamil Majchrzak i Maks Kaśnikowski.
W tym roku mierzyli się trzykrotnie w challengerach, dwa razy triumfował Majchrzak, ale to najważniejsze zwycięstwo odniósł akurat Kaśnikowski, w półfinale w Poznaniu. Dla młodszego z graczy był to pierwszy występ po dłużej przerwie, Majchrzak zaś grę wznowił już w zeszłym tygodniu, wystąpił w decydujących spotkaniach ligi czeskiej. I to on wygrał pierwszego seta 7:6 (5), w drugim serwował po zwycięstwo. I... przegrał 5:7, a później decydującą rozgrywkę 2:10.
Po meczach deblowych znów był remis, bo wśród pań lepsza była para Mery Martyna Kubka/Alicja Rosolska, a wśród panów: PTP Łódź (Karol Drzewiecki/Szymon Walków). Ten drugi duet uporał się, po zaciętej walce, z Majchrzakiem i Janem Zielińskim, czyli najwyżej notowanym polskim deblistą.
O awansie decydował więc mikst: Kubka i Zieliński pokonali Bolsovą i Drzewieckiego 6:3, 6:4. Mistrz Australian Open i Wimbledonu w grze mieszanej znów więc wygrał ten najważniejszy pojedynek w swojej największej specjalności.
Finałowy pojedynek ekip z Bielska-Białej i Warszawy odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie w niedzielę, start po godz. 11.