Sabalenka może świętować. Emocje do samego końca. Zdecydowała dogrywka
Sobotnie zmagania na World Tennis League w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zamknęła rywalizacja "Team Kites" z "Team Hawks". Obie drużyny walczyły o drugie miejsce w tabeli, premiowane grą w niedzielnym finale. Pewne było, że zespół "Eagles" z Igą Świątek w składzie nie utrzyma pozycji wiceliderów. Ostatecznie górą była ekipa "Sokołów" w składzie: Aryna Sabalenka, Mirra Andriejewa, Jordan Thompson, Sumit Nagal. O wszystkim zdecydowała dogrywka w ostatnim meczu singlowym.
O godzinie 10:00 Team Eagles pokonał Team Falcons 20:15. Iga Świątek robiła co mogła, w singlu pokonała Jelenę Rybakinę, w deblu wraz z Paulą Badosą ograły Caroline Garcię i również Rybakinę. Sytuację "Sokołów" uratował trochę Andriej Rublow, pokonując 6:1 Stefanosa Tsitsipasa (w dogrywce Grek wygrał od razu pierwszego gema). O 14:00 ostatnią sobotnią rywalizację w World Tennis League rozpoczęli "Kites" i "Hawks". Te zespoły miały odpowiednio 47 i 46 punktów, więc walka o finał zapowiadała się na zaciętą.
Na pierwszy ogień poszedł żeński debel. Jasmine Paolini i Simona Halep zmierzyły się z Aryną Sabalenką i Mirrą Andriejewą. Ich set był dość jednostronny, potrwał jedynie 21 minut. Białorusinka i Rosjanka od razu weszły na wysokie obroty, wygrywając 16 z 18 pierwszych piłek. Później nieoczekiwanie liderka rankingu WTA przegrała swój gem serwisowy, ale to oprócz pięknego winnera Paolini był jedyny plusik dla "Kań".
Ratunek - jeśli w ogóle - musiał przyjść w kolejnych setach. Pierwszy z nich był rozgrywany w singlu pań: Paolini kontra Andriejewa. Włoszka była wyraźnie zdeterminowana do gonienia całościowego rezultatu, pierwsze trzy gemy rozstrzygnęły się po tzw. deciding pointach przy stanie 40:40. Nie było jednak przełamań, to pierwsze nadeszło dopiero w 5. gemie i to na niekorzyść tenisistki o polskich korzeniach. Dzięki wygranej Mirry Andriejewy ekipa "Hawks" prowadziła w spotkaniu 12-5.
Worl Tennis League. "Jastrzębie wywalczyły awans do finału"
Utrzymać je - a pewnie i powiększyć jego rozmiary - chcieli w kolejnej, deblowej odsłonie pojedynku Jordan Thompson oraz Sumit Nagal. Naprzeciw nim stanęli Nick Kyrgios oraz Casper Ruud. W pierwszych dwóch gemach oba duety broniły swojego podania. W trzech kolejnych doszło natomiast do trzech przełamań, w tym dwóch na korzyść drużyny "Kities". To wystarczyło, by australijsko-norweska para wygrała 6:4, odrabiając część strat (16-11).
O końcowym rezultacie przesądzić miało bezpośrednie starcie Sumita Nagala z Casperem Ruudem. 98. w rankingu ATP reprezentant Indii zaciekle stawiał opór szóstej rakiecie w męskim tenisie. W czwartym gemie stracił wprawdzie podanie, lecz trzy gemy później sam zdołał przełamać rywala.
Ósmy i dziewiąty gem należał już jednak do Norwega, który tym samym prowadził 6:3 i przedłużył szansę na awans swojej drużyny do finału w dogrywce. W jej pierwszym gemie Casper Ruud prowadził już 40:30. Ale potem dwa punkty wywalczył Sumit Nagal. W ten sposób wprowadził swój zespół do finału, w którym zespół "Hawks" zmierzy się z ekipą "Falcons" (Jelena Rybakina, Caroline Garcia, Denis Shapovalov, Andriej Rublow).