Gdy FIS najpierw zapowiedziała, a potem wprowadziła homologacje i limity kombinezonów w skokach narciarskich, wydawało się, że zakończy to próby obchodzenia obowiązujących przepisów i ograniczy przypadki dyskwalifikacji do minimum. Nic z tego. Pokazały to już pierwsze dwa weekendy tego sezonu zimowego. Posypały się wykluczenia za nieregulaminowe stroje, a problemy nie ominęły także Polaków. Mimo wystarczającego rezultatu w kwalifikacjach, w konkursie w Ruce nie zobaczyliśmy Jakuba Wolnego, który został zdyskwalifikowany właśnie ze względu na kombinezon. Kontrole są bowiem jeszcze dokładniejsze, niż wcześniej. - Przykładamy jeszcze większą wagę do kroju, czyli np. wyeliminowania zbyt dużej ilości materiału, jaką w ostatnim czasie zaczęto wykorzystywać w okolicach krocza. Sprawdzamy też np. długość nogawek i rękawów, a także to, czy m.in. nie są używane zakazane substancje, chociażby wspomagacze przepuszczalności - opisuje w rozmowie z PAP delegatka FIS Agnieszka Baczkowska, która zajmuje się m.in. sprawdzaniem sprzętu na zawodach w skokach narciarskich. Dyskwalifikacja to jeszcze nie koniec problemów. Skoczkowie są karani podwójnie. Konsekwencje mogą być bolesne Jak się okazuje, skoczkowie będą musieli na to w tym sezonie uważać jeszcze bardziej, niż zwykle. Po wprowadzonych przez FIS zmianach dyskwalifikacja nie jest już jedyną konsekwencją, jaką niesie za sobą nieregulaminowy strój. Powtarzanie się tego typu sytuacji może z czasem przysporzyć zawodnikom problemów, nie tylko w kontekście brakujących punktów w Pucharze Świata. - zauważa Baczkowska, przyznając, że wszelkie nieprawidłowości są karane w zasadzie podwójnie. Co się dzieje z polskimi skoczkami? Thomas Thurnbichler ma się czego obawiać Na chwilę obecną, aż do 22 grudnia i zawodów w Engelbergu, każdy zawodnik ma w bazie po cztery zaczipowane i tym samym zatwierdzone kombinezony. Dopiero w kolejnych cyklach, czyli do marca, będą mogli dobrać po jednym stroju, a kolejne dwa na mistrzostwa świata, które odbędą się w dniach 26 lutego - 9 marca w Trondheim. - Zakończymy zatem ten sezon z maksymalnie dziewięcioma w przypadku kobiet i 10 u mężczyzn oznakowanymi przez FIS kombinezonami. Głównym celem jest zrównanie szanse wszystkich ekip. Były takie, które w tygodniu przywoziły po kilkanaście takich strojów na zawodnika, a obok te, których reprezentant miał przez cały rok do dyspozycji zaledwie - tłumaczy Polka. A to pokazuje, że ekipy tym bardziej powinny unikać kończących się dyskwalifikacjami prób obchodzenia przepisów. Czy sytuacja w końcu się unormuje, przekonamy się w najbliższy weekend podczas zawodów na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Już teraz zapraszamy na relacje na żywo z kwalifikacji i konkursów w Interia Sport.