Partner merytoryczny: Eleven Sports

To może być przełom w kadrze skoczków. Trener się nie uśmiecha, ale kamień spadł mu z serca

Paweł Wąsek zajął piąte miejsce w konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Innsbrucku zaliczanym do klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni. To najwyższa lokata Polaka w tym sezonie. Trener Thomas Thurnbichler nie uśmiechał się jednak. Przyznał jednak po zawodach, że to może być przełomowy moment dla całej naszej kadry.

Thomas Thurbichler i Paweł Wąsek
Thomas Thurbichler i Paweł Wąsek/Grzegorz Momot/PAP

W sylwestrowy wieczór pisałem o tym, że jedynym sukcesem Thomasa Thurnbichlera jest odbudowanie Pawła Wąska. Niech to będzie pierwszy z wielu kolejnych sukcesów.

"Austriak postawił mocno na współpracę z psychologiem i to dało efekty. Wąsek zaufał Thurnbichlerowi i dzięki temu idzie w górę" - pisałem w tekście o chaosie, jaki zapanował w polskiej kadrze w pierwszych dniach Turnieju Czterech Skoczni.

Paweł Wąsek po pierwszej części Turnieju Czterech Skoczni. WIDEO/Tomasz Kalemba/Interia.tv

Paweł Wąsek zaufał Thomasowii Thurnbichlerowi. To się opłaciło

Jak pokazał konkurs w Innsbrucku, Wąsek nic nie stracił, a tylko zyskał na tym, że tak zawierzył trenerowi. To rzeczywiście w sporcie na najwyższym poziomie jest kluczem do sukcesu.

- Jestem naprawdę szczęśliwy z wyniku Pawła. Dla niego to wyjątkowy rezultat. Przede wszystkim dlatego, że to jest wyjątkowo pracowity zawodnik. On pracuje naprawdę bardzo ciężko każdego dnia. Zresztą to tyczy się także całej naszej ekipy. To piąte miejsce jest na pewno pozytywnym wynikiem tego - mówił Thurnbichler po konkursie.

- Paweł zaufał swoim skokom i pracy, jaką wykonujemy, a to jest podstawa na tym poziomie rywalizacji w Pucharze Świata. Bez tego taki wynik byłby niemożliwy. Z pewnością dobre skoki Pawła z Innsbrucka pomogą reszcie drużyny. Oni zobaczą, że wszystko jest możliwe. Wiele rzeczy można zrobić nawet w jeden weekend - dodał.

Austriak po sukcesie Wąska wcale nie był jednak nadmiernie rozpromieniony. Zdawał sobie pewnie sprawę z tego, że to na razie jest zbyt mało, by ogłaszać wielki sukces. I rzeczywiście tak jest. W tym momencie mamy dwóch zawodników, którzy mogą walczyć ze światową czołówką. Poza Wąskiem to jest też Aleksander Zniszczoł, tylko on od pewnego czasu zaciął się w konkursach. To jednak, co wydarzyło się w Innsbrucku, może być impulsem dla całej kadry.

Wierzę, że to będzie bardzo ważny moment dla nas. To może być przełamanie w naszej drużynie

~ przyznał Thurnbichler.

On sam w końcu mógł mocno odetchnąć, bo w ostatnich dniach ciążyła na nim naprawdę olbrzymia presja. Po słabym początku Turnieju Czterech Skoczni pojawiły się nawet głosy, że powinien zostać zwolniony.

- Oczywiście, że odetchnąłem, ale to tylko chwila. Przed nami kolejny konkurs, na którym trzeba się skoncentrować - zakończył Thurnbichler.

Może jeszcze w tym sezonie szeroko się uśmiechnie. Wąsek dał nadzieję na to, że miejsca na podium są możliwe, a może za nim pójdą kolejni. Ważne, że po Innsbrucku pojawiło się znacznie więcej optymizmu.

Z Innsbrucka - Tomasz Kalemba, Interia Sport

Thomas Thurnbichler i Maciej Maciusiak (po prawej)/Grzegorz Momot/PAP
Paweł Wąsek/Grzegorz Momot/PAP
Thomas Thurnbichler ściska Pawła Wąska/Grzegorz Momot/PAP




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem