Chaos w kadrze polskich skoczków. Zawodnicy wbijają szpilki w trenera
Poprzedni rok kadra polskich skoczków kończyła pogrążona w chaosie. Właśnie Polski Związek Narciarski po cichu rozstawał się z Markiem Noelke, który tak naprawdę przejął stery z rąk Thomasa Thurnbichlera. Wraz z Nowym Rokiem rozpoczęto przebudowę tego, co zostało zepsute. Ta trwa do dzisiaj. I niestety kadra wciąż jest pogrążona w chaosie. Mało tego zawodnicy, co rusz, wbijają trenerowi szpilki.
Po konkursie w Oberstdorfie Aleksander Zniszczoł zapalił lont. Zaczął mówić o tym, że sztab szkoleniowy zbyt dużo kombinuje.
- Być może za dużo jest tego szukania. Po prostu, gdy wejdę na skocznię i wyjdzie mi pierwszy skok, to trzeba to kontynuować, a nie szukać... ale zrób to tak, albo jeszcze inaczej - powiedział wiślanin po zawodach przed kamerami Eurosportu.
Po kwalifikacjach w Garmisch-Partnekirchen, które tym razem Dawid Kubacki przebrnął, nasz triumfator Turnieju Czterech Skoczni dolał chyba oliwy do ognia.
- W Oberstdorfie namieszaliśmy. Zrobiliśmy coś innego niż na treningach w Zakopanem - mówił w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu.
Thomas Thurnbichler dostaje szpilkę za szpilką. Jest jak dziecko we mgle
Wydaje się, że szpilki wbijane Thurnbichlerowi są nieprzypadkowe. Kubacki wprawdzie nie podał nazwisk, ale zapytany przez dziennikarza o to, kiedy to się zepsuło, ten odparł bez wahania: dwa i pół roku temu. To dokładnie wtedy, kiedy do pracy w Polsce przyszedł Thurnbichler.
Kibice od razu rzucili się na naszego mistrza, że ten pomylił się o rok, ale jednak warto przypomnieć, że to właśnie Kubacki opowiadał o tym, że niemal nie robił nic nowego w pierwszym roku pracy Austriaka, bo walczył z kontuzją. I to właśnie ten sam Kubacki w kolejnym sezonie opowiadał o tym, że dostaje tak dużo informacji od sztabu, że nie jest w stanie ich przetrawić, co prowadzi do chaosu.
Jakby tego było mało, to po dobrych skokach Pawła Wąska w konkursie w Oberstdorfie do gry włączył się "Batman" z naszej kadry, czyli Arvid Endler. To specjalista od fazy lotu i on właśnie - tak wynikało z rozmowy skoczka z Ustronia w Eurosporcie, wprowadził korekty w locie u naszego zawodnika przed kwalifikacjami w Ga-Pa. Wąsek przyznał, że nie czuł się komfortowo. Po co zatem było mieszać, skoro było już całkiem nieźle?
Niestety w tej kadrze chaos panuje od dawna. Przed rokiem ludzie z PZN nie mieli pojęcia o tym, co naszym skoczkom zgotował Noelke. Teraz wszystko miało być na tip-top. Było wiele miesięcy na to, by popracować solidnie. Kiedy do pracy z kadrą przychodził Stefan Horngacher, w zaledwie kilka miesięcy wprowadził naszą reprezentację na sam szczyt. Tyle że on przyszedł do Polski z jasnym planem. Tymczasem Thurnbichler przypomina trochę dziecko zagubione we mgle. Oczywiście Horngacher zabetonował skład i postawił na sprawdzone konie, które akurat były w szczycie swoich możliwości. Austriak wykorzystał to perfekcyjnie. Niestety straciło na tym wielu innych naszych skoczków, którzy nie zyskali uznania w oczach "Horna".
Upadła potęga. Nie ma wyników, a najlepsi specjaliści nie pracują tak, jak tego od nich wymagamy
Adam Małysz, prezes PZN, sprowadził do tej reprezentacji wschodzącą gwiazdę trenerki - Thomasa Thurnbichlera. Austriacy nie bardzo chcieli go puścić, bo świetnie współpracował z Andreasem Widhoelzlem. Wydawało się, że znaleźliśmy prawdziwy skarb, który przez lata zbuduje potęgę polskich skoków, bo takie zadanie przed nim postawiono.
Nie ma potęgi i nie ma wyników, a do tego nie ma zaplecza, bo to, co wydarzyło się w Pucharze Kontynentalnym w Engelbergu, to jest katastrofa. Wygląda na to, że Austriak kompletnie nad niczym nie panuje. Trenerzy w sztabie powtarzają, że problemem jest sprzęt. Tyle że mamy podobno jednego z najlepszych specjalistów od kombinezonów na świecie, ale ten kolejny sezon nawala.
Nie ma co ukrywać, że Thurnbichler trafił na fatalny czas. To zmierzch naszych wielkich mistrzów i w tym sezonie widać to szczególnie. Oczywiście wciąż wierzę, że w pojedynczych zawodach będą oni w stanie lądować w czołówce, a może nawet trafi się podium, ale to będą epizody.
Ta kadra potrzebuje świeżej krwi, ale też potrzebuje atmosfery. Oczywiście tę często buduje się wynikami, co widać było przed laty, gdy Biało-Czerwoni brylowali na skoczniach świata i widać szczególnie po Austriakach. Kolektyw jest ich siłą.
To jedyny sukces Thurnbichlera
Tak naprawdę jedynym sukcesem Thurnbichlera jest odbudowanie Pawła Wąska. On od zawsze był uważany za wielki talent polskich skoków. Był jednym z najlepszych juniorów na świecie, ale miał problemy ze sferą mentalną. Austriak postawił mocno na współpracę z psychologiem i to dało efekty. Wąsek zaufał Thurnbichlerowi i dzięki temu idzie w górę. Mam wątpliwości co do tego, czy reszta kadry też tak ufa Austriakowi, a bez tego sukcesu nie będzie.
Horngacher potrafił zjednać sobie skoczków. Ci poszli z nim jak w ogień i nie pożałowali. Miał też zdolność do tego, by postawić na swoim, a Thurnbichlerowi brakuje najwyraźniej twardej ręki. I niestety staje się pośmiewiskiem, a pewnie jednak nie brakuje mi umiejętności trenerskich. Może problemem jest sposób przekazywania wiedzy.
Od ubiegłego sezonu wszystkie kadry miała skakać jednym systemem. Niestety nad kadrą B nie zapanował David Jiroutek i rok poszedł do kosza. Teraz słowa Kubackiego z Ga-Pa potwierdzają, że co trener, to inna wizja. Zawodnik z treningów miał przyjeżdżać na zawody gotowy, a tymczasem nasz wielki mistrz mówił, że w Oberstdorfie musiał robić zupełnie co innego, niż w treningach w Zakopanem. Ewidentnie wygląda to na chaos.
To ostatni dzwonek. Czas na manewr sprzed lat
Jestem zdania, że mamy bardzo zdolną młodzież. Jeśli ją stracimy, to naprawdę będziemy tego żałować przez dziesiątki lat. Trzeba pogodzić się z tym, że przez kilka lat mogą być słabsze wyniki, choć wierzę, że Wąsek, który jest pracusiem, będzie umiał wzbić się na wyżyny. To czas, by zająć się na poważnie młodzieżą. Już teraz powinno się sprowadzić do Polski trenera z Austrii lub Niemiec do pracy z juniorami. To przecież Horngacher i Heinz Kuttin budowali kiedyś potęgę polskich skoków u podstaw.
Thurnbichler od kilkunastu miesięcy mówi o tym, co się dzieje w kadrze bardzo na okrągło. To metoda małych kroczków i poszukiwanie luzu. Tymczasem świat, w tym także Estończyk, Bułgar, Amerykanie i Szwajcarzy robią prawdziwe susy. My wciąż żyjemy przeszłością.
I dziury w całym szukamy w nieczystych zagrywkach Austriaków. Zresztą w tym wypadku Polacy nie są odosobnieni, bo dominacja tego kraju rozsierdziła także Niemców i Norwegów.
Tymczasem trenerzy i zawodnicy od lat powtarzają, że sprzęt jest tylko dodatkiem, który może pomóc. Jest jednak jeden warunek. Trzeba skakać poprawnie technicznie, a Austriacy w tym elemencie biją wszystkich na głowę.
Więcej na ten temat
Ruka, HS142 (M) Puchar Świata30.11.2024 | |
Wisła, HS134 (M), kwal. Puchar Świata08.12.2024 | |
Titisee-Neustadt, HS142 (M) Puchar Świata15.12.2024 | |
Engelberg , HS140 (M) Puchar Świata21.12.2024 |