Niemiec jak Adam Małysz, w grze wielka stawka. Robi się gorąco
Pius Paschke notuje kapitalny start sezonu 2024/25. Prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i po czterech weekendach ma nad drugim Danielem Tschofenigiem aż 220 punktów przewagi. Mógłby nie wystartować w szwajcarskim Engelbergu, a i tak byłby liderem przy rozpoczęciu Turnieju Czterech Skoczni. Wygrał pięć z ośmiu zawodów. Jak zauważył Adam Bucholz, taka lub nawet lepsza statystyka na starcie w 8 z 9 przypadków oznaczała później zdobycie Kryształowej Kuli.
Pius Paschke w wieku 34 lat osiągnął życiową formę. Sezon 2024/25 idzie mu jak z płatka. W Lillehammer wraz z drużyną wygrał mikst, by potem być 1. i 2. w konkursach indywidualnych. W Kuusamo zajął 1. oraz 7. miejsce, a w Wiśle 3. i 1. W zeszły weekend karuzela Pucharu Świata w skokach narciarskich zawitała w końcu do Niemiec. Paschke jakby jeszcze dostał wiatru w żagle i wygrał oba konkursy w Titisee-Neustadt, a przecież triumfował jeszcze w duetach z Andreasem Wellingerem. Oczywiście gdyby piątkowe dwuosobowe rywalizacje rozbić na czynniki pierwsze, to także nie miałby sobie równych.
Prowadzi w klasyfikacji generalnej, ma na koncie 676 oczek, aż o 220 więcej niż drugi Daniel Tschofenig. Oznacza to, że Niemiec mógłby nie zapunktować w Engelbergu (21-22.12) i nawet przy dwóch wygranych Austriaka pozostałby liderem cyklu na inauguracji Turnieju Czterech Skoczni (Oberstdorf, 29.12). Trzeba jednak spojrzeć szerzej - za chwilę może sobie wybudować taką "poduszkę", że w drugiej połowie sezonu wystarczy mu zajmowanie przyzwoitych miejsc w pierwszej dziesiątce, by kontrolować sytuację w walce o Kryształową Kulę.
Historia mówi wprost: Pius Paschke ma wielkie szanse na Kryształową Kulę
Ciekawą statystykę zauważył Adam Bucholz ze Skijumping.pl. Po raz dziesiąty w historii PŚ zdarzyło się, by dany skoczek wygrał co najmniej pięć z pierwszych ośmiu zawodów indywidualnych. Poprzednich dziewięć takich przypadków aż osiem razy kończyło się końcowym zwycięstwem w PŚ. W tym gronie są Matti Nykaenen (87/88), Adam Małysz (01/02), Janne Ahonen (04/05), Thomas Morgenstern (07/08, 10/11), Ryoyu Kobayashi (18/19), Halvor Egner Granerud (20/21) i Stefan Kraft (23/24).
Jedyny zawodnik, który w podobnych okolicznościach nie dał rady sięgnąć po Kulę to Simon Ammann w kampanii 2008/09. Szwajcar wtedy o 307 punktów został wyprzedzony przez Gregora Schlierenzauera.
Jest to dobry prognostyk dla Paschke, jednak część kibiców zauważa, że w zeszłym sezonie w drugiej połowie zimy osłabł. Trudno oczywiście na ten moment ferować wyroki.