Od 30 listopada do 21 grudnia Jastrzębski Węgiel rozegrał sześć meczów. W tym czasie siatkarze podróżowali do Niemiec, Lublina czy ostatnio Rzeszowa. Z tego grudniowego maratonu wychodzą obronną ręką, pozostają niepokonani w Lidze Mistrzów, są liderem PlusLigi. Ale po drodze zdarzyła się też jedna wpadka. Jastrzębski Węgiel sensacyjnie przegrał z przedostatnim w tabeli Barkomem Każany Lwów, i to przed własną publicznością. Ten wynik to jedna z największych jak dotąd niespodzianek sezonu w PlusLidze. Środkowy Jastrzębskiego Węgla i reprezentacji Polski kończy rok pełen sukcesów, ale też taki, w którym rozegrał mnóstwo meczów. Z klubem dotarł do finału Ligi Mistrzów, z reprezentacją Polski do finału igrzysk olimpijskich. Natężenie meczów było spore, można więc było spodziewać się, że słabszy moment może się pojawić. "Nasza dyspozycja zależy od dyspozycji dnia i okresu, w którym się znajdujemy. Ale wychodząc na mecz gramy najlepszą siatkówkę, jaką możemy. Czasami nie jest to nasze sto procent, ale nie zawsze tego potrzeba, by wywieźć skądś trzy punkty" - przyznaje 26-letni zawodnik. Niemiecki siatkarz podjął decyzję w sprawie gry w Polsce. Oficjalny komunikat, sam wyjaśnia Norbert Huber o współpracy z Benjaminem Toniuttim. Polski siatkarz bierze winę na siebie Huber w poprzednim sezonie ustanowił w PlusLidze rekord w liczbie punktowych bloków. W tym sezonie również przewodzi rankingowi najlepiej blokujących, w ostatnim spotkaniu z Asseco Resovią dorzucił do swojego dorobku cztery punktowe bloki. Kłopoty miał natomiast w ataku, gdzie skończył tylko jedną z pięciu piłek. W niektórych akcjach wyglądało to tak, jak gdyby nie mógł do końca zgrać się z rozgrywającym Benjaminem Toniuttim. Na taką sugestię Huber zdecydowanie bierze winę za słabszą skuteczność na siebie. Jastrzębianie po klasyku PlusLigi w Rzeszowie dopisali do konta trzy punkty i przed świętami Bożego Narodzenia są liderem tabeli. Po serii meczów w końcu mogą również nieco odpocząć. Kolejne spotkanie rozegrają dopiero 30 stycznia, gdy zmierzą się z GKS-em Katowice, czerwoną latarnią ligi. "Na szczęście tak się dobrze ułożyło, że dostaliśmy pięć dni wolnego i trenujemy dopiero 27 grudnia. Będziemy mieć taką świeżość w przygotowaniu do meczu z Katowicami. Ostatnio daliśmy punkty drużynie z dołu tabeli, więc mam nadzieję, że to się już nie powtórzy. Mamy też wolny sylwestrowy wieczór i nowy rok. Nasz cel to świeżość po świętach, a po sylwestrze wejść dobrze w nowy rok" - podkreśla Huber. Wpadka Norberta Hubera w hicie PlusLigi. Sam zgłosił się do osobliwego pucharu