Wielka niespodzianka w polskiej lidze. Nawet Wilfredo Leon nie dał rady
Kolejny faworyt nie dał sobie rady ze Steam Hemarpol Norwidem Częstochowa. Tym razem, we własnej hali niemal wypełnionej kibicami, częstochowski zespół pokonał Bogdankę LUK Lublin. A przecież wicelider PlusLigi dotąd przegrał tylko raz. Tymczasem w piątek nie pomogło mu nawet siedem asów serwisowych Wilfredo Leona. Częstochowianie jeszcze raz pokazali, że muszą przed nimi drżeć nawet giganci PlusLigi.
Przed sezonem mało kto by w to uwierzył, ale to fakt: spotkanie drużyn z Częstochowy i Lublina zapowiadało się na jeden z największych hitów 11. kolejki PlusLigi. Do szóstej drużyny ligowej tabeli przyjechał wicelider, co było widać na trybunach. Tłumy kibiców stały w kolejkach do wejścia jeszcze tuż przed meczem i licząca prawie sześć tysięcy miejsc hala niemal się wypełniła.
Z pewnością magnesem dla fanów był także przyjazd Wilfredo Leona, który w debiutanckim sezonie w PlusLidze ściąga tłumy do hal w całej Polsce. W poprzedniej kolejce przyjmujący nie wystąpił w spotkaniu z Nowak-Mosty MKS-em Będzin, ale koledzy poradzili sobie bez niego. Tym razem rozpoczął w podstawowej szóstce, a kibice w Częstochowie przywitali go gwizdami, które towarzyszyły mu przy pierwszej zagrywce. Odniosły skutek, bo gwiazdor reprezentacji Polski zaserwował w siatkę.
Wcześniej Bogdanka LUK wygrał cztery akcje i prowadziła 4:0, ale po chwili gospodarze doszli do głosu. Lublinianie popełnili błąd ustawienia, mieli problemy przy zagrywkach Bartłomieja Lipińskiego. I wkrótce Steam Hemarpol Norwid prowadził 12:7. Leon dobrze radził sobie w ataku i po jego zagraniach w hali słychać było nawet delikatne brawa, ale częstochowianie utrzymywali prowadzenie. Świetnie funkcjonował ich serwis - nie przynosił bezpośrednich punktów, ale wybijał atuty gości. Norwid wygrał 25:20.
Siatkówka. Bogdanka LUK Lublin nie dała rady w Częstochowie
Drugą partię gospodarze rozpoczęli tak, jak Bogdanka LUK pierwszą - od czterech wygranych akcji. Massimo Botti, trener lubelskiej drużyny, od razu poprosił więc o przerwę. Na boisku pozostał wprowadzony jeszcze w pierwszym secie rezerwowy atakujący Mateusz Malinowski. Ale kiedy częstochowianie zatrzymali podwójnym blokiem Leona, prowadzili już 11:6. Reprezentant Polski w końcu odpowiedział w polu serwisowym, notując dwa asy - w obu przypadkach piłka mknęła z prędkością 123 km/h.
Gospodarze utrzymali prowadzenie i powiększyli je do kilku punktów. Ale po chwili, przy stanie 21:17, Leon jeszcze raz pojawił się w polu zagrywki. I dokonał rzeczy niebywałej: posłał aż cztery asy serwisowe z rzędu. Doprowadził do remisu 21:21 i niemal uciszył halę. Wyrównaną końcówkę 26:24 wygrali goście, którzy w dwóch ostatnich akcjach zatrzymali blokiem Milada Ebadipoura.
W trzecim secie częstochowianie wrócili jednak na dobre tory. Szybko uciekli rywalom na cztery punkty po zagrywce Quinna Isaacsona, a później konsekwentnie przewagę powiększali. Nie do zatrzymania był zwłaszcza Lipiński, który zdobył w tej partii aż osiem punktów. Częstochowianie wciąż celowali też zagrywką w Leona. Ten grał w ataku na wysokim poziomie, ale z jego kolegami było gorzej. Na boisko wrócił Kewin Sasak i nie skończył ani jednego z czterech ataków. Norwid rozbił rywali aż 25:16.
Zespół z Częstochowy w tym sezonie sprawił już duże niespodzianki. Ograł mistrzów Polski z Jastrzębskiego Węgla, przed tygodniem pokonał PGE Projekt Warszawa. Po trzech setach był blisko kolejnej, bo przecież dotąd Bogdanka LUK przegrała tylko raz, w Warszawie. I na początku czwartej partii dotrzymywała kroku rywalom. W końcu Norwid odskoczył na trzy punkty. Przyjezdnym znów pomógł Leon, po jego asie serwisowym częstochowianie prowadzili tylko 12:11.
Tyle że trzy następne akcje wygrali gospodarze. Botti zdecydował się na niecodzienną zmianę, na boisku pojawił się Jakub Wachnik, a na pozycji atakującego znalazł się Leon. Po drugiej stronie problemów z atakującym nie było, bo po raz kolejny bardzo dobrze radził sobie Patrik Indra, w trudnych sytuacjach pomagał Ebadipour. Goście jeszcze spróbowali, jeszcze raz zbliżyli się do Norwida na punkt. Ostatecznie jednak gospodarze wygrali 25:22, a po nagrodę dla MVP sięgnął Isaacson.
Bogdanka LUK: Sasak, McCarthy, Tuinstra, Komenda, Grozdanow, Leon - Hoss (libero) oraz Malinowski, Słotarski, Czyrek, Wachnik, Nowakowski
Steam Hemarpol Norwid: Indra, Adamczyk, Ebadipour, Issacson, Popiela, Lipiński - Makoś (libero)