Dla drużyny ŁKS Commercecon wyjazd na Wyspy Kanaryjskie był zdecydowanie najdalszym w tym sezonie. Mimo to z zespołem wybrała się grupka łódzkich kibiców, którzy przez całe spotkanie głośno dopingowali swoje siatkarki. Poza ich sektorem trybuny głównie ziały pustkami, więc to fani z Polski ratowali frekwencję. Hiszpański zespół, mimo niewielkiego wsparcia własnych fanów, nie zamierzał jednak stanowić jedynie tła dla polskiej drużyny. W pierwszym secie czwartkowego spotkania długo prowadził, sporą przewagę utrzymał do stanu 16:12. Mnóstwo krwi łodziankom napsuła Kubanka Sulian Matienzo, która zdobyła w pierwszej partii osiem punktów. ŁKS zdołał jednak doprowadzić do gry na przewagi i w niej w końcu zwyciężyć 28:26. Łatwiej Polkom było w drugim secie. Tym razem punktująca regularnie Matienzo nie była już takim problemem, bo jej koleżanki spisywały się słabiej. Z minuty na minutę przewaga łodzianek rosła, sześć punktów zdobyła dla nich doświadczona Regiane Bidias. I ŁKS wygrał pewnie, 25:20. To nie był jednak koniec emocji. Już na początku trzeciej partii pojawiły się wręcz nerwy. Zwłaszcza u Zuzanny Góreckiej, która wymownie protestowała po jednej z decyzji sędzi i otrzymała żółtą kartkę. Po chwili zespół z Gran Canarii prowadził 8:5 i Alessandro Chiappini, trener łodzianek, poprosił o przerwę. Jego podopieczne błyskawicznie doprowadziły do remisu 9:9. Bardzo dobrze przyjmowała Maria Stenzel, polskie siatkarki zaczęły budować przewagę. Wkrótce prowadziły 13:9 i od tej pory już nie dały się dogonić. Ostatecznie po autowym ataku Matienzo wygrały 25:18 i już po trzech setach mogły odtańczyć taniec radości. Niemki chciały popsuć siatkarskie święto. Imponująca odpowiedź Polek w Lidze Mistrzyń Polskie siatkarki triumfują. ŁKS Commercecon poszedł w ślady Moya Radomki Radom W czwartek historyczne zwycięstwo w Pucharze CEV zanotowała też MOYA Radomka Radom. Zespół prowadzony przez trenera Jakuba Głuszaka po raz pierwszy w dziejach klubu wystąpił w europejskich pucharach i pokazał się z bardzo dobrej strony w rywalizacji z Duklą Liberec. Radomka rozgrywała spotkanie przed własną publicznością i w Polsce problemów z frekwencją nie było. Na debiut drużyny w pucharach przyszło ponad 1800 widzów. Już w pierwszym secie obejrzeli koncert Radomki, która rozbiła wicemistrzynie Czech. Sześć punktów dla polskiej drużyny zdobyła Chorwatka Laura Milos, rywalki miały duże problemy z przyjęciem i radomianki wygrały 25:15. Podobny przebieg miała druga partia. Z tym że w niej w drużynie z Radomia błyszczała przyjmująca z Bułgarii Maria Jordanowa, która zdobyła aż siedem punktów, w tym sześć atakiem. Polskie siatkarki ponownie rozgromiły rywalki 25:15. Więcej emocji było dopiero w trzeciej partii. Gospodynie miały problemy ze skutecznością w ataku i musiały gonić Czeski, które odskoczyły na trzy punkty. Głuszak zdecydował się na zmianę rozgrywającej i zespół prowadzony przez Aleksandrę Stachowicz odrobił straty, wygrywając 25:23 - skończył spotkanie w trzech setach. I Radomka, i ŁKS muszą jeszcze potwierdzić formę w spotkaniach rewanżowych. Mecze zostaną rozegrane 13 listopada. Obu polskim drużynom do awansu wystarczą dwa wygrane sety. Zamieszanie w meczu polskich siatkarek. Sędzia zupełnie się pogubił