Polski siatkarz bohaterem głośnego transferu. Teraz ujawnia kulisy i przekazuje wiadomość Grbiciowi
Rafał Szymura po czterech latach zamienił Jastrzębski Węgiel na ZAKS-a Kędzierzyn-Koźle, a już w sobotę - znajdując się po drugiej stronie barykady - stoczy bój ze swoimi byłymi kolegami. 29-letni przyjmujący udzielił wielowątkowego wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", w którym opowiada o kulisach zmiany barw, a także zdecydowanie wysyła komunikat Nikoli Grbiciowi, selekcjonerowi reprezentacji Polski.
Cztery sezony w Jastrzębskim Węglu były dla Rafała Szymury ogromnym rozdziałem w karierze. Do pewnego stopnia, w latach 2020-2024 przeżył dużą część tego, z czym wiąże się życie sportowca. Jego pozycja w zespole zmieniała się, potrafił być pierwszym wyborem szkoleniowca, by w kolejnym sezonie poznać każdy milimetr kwadratu dla rezerwowych.
Rafał Szymura: Poczułem lekkie rozczarowanie
Grając raz więcej, raz mniej w jednym z najlepszych zespołów świata, mierzący 196 cm wzrostu siatkarz rodem z Rybnika odnosił wraz z naszpikowaną gwiazdami drużyną Jastrzębskiego największe sukcesy. Na krajowym podwórku trzykrotnie mistrzostwo Polski, dwukrotnie Superpuchar Polski, a na europejskiej i światowej sceny dwa drugie miejsca w Lidze Mistrzów.
Do Jastrzębskiego Węgla trafił z GKS-u Katowice, a do Górnego Śląska przyszedł z... ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. I po latach miasto z Niziny Śląskiej znów stało się jego sportowym domem, do kędzierzynian dołączył przed obecnymi rozgrywkami.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Szymura mówi wprost, jakie kulisy stały za tym, iż zdecydował się dopisać kolejną pozycję do swojego sportowego CV.
- Nie otrzymałem oferty przedłużenia umowy ze strony Jastrzębskiego Węgla, dlatego nie mogłem się zastanawiać nad pozostaniem w tym klubie. Zmiana była konieczna, ale nie żałuję jej. Uważam, że cztery lata w jednym zespole to dość dużo, więc taki ruch też był mi potrzebny. W Kędzierzynie-Koźlu tworzymy nową drużynę i chcemy nawiązać do sukcesów, które miały tu miejsce całkiem niedawno - powiedział doświadczony przyjmujący.
Szymura zwraca uwagę, że w lepszym starcie sezonu przeszkodził gigantyczny pech, który już w pierwszej kolejce dosięgnął nowo pozyskanego kapitana i gwiazdora polskiej siatkówki, Bartosza Kurka. Dodał, że on sam borykał się z urazem kostki, stąd na koncie ZAKS-y nie tyle zwycięstw, ile na tym etapie sezonu zakładali przed inauguracją. Mimo wszystko podopieczni trenera Andrei Gianiego, pod którego wodzą Francja pokonała w finale IO w Paryżu reprezentację Polski, plasują się w ścisłym topie rozgrywek PlusLigi. Po dziesięciu meczach zespół zajmuje 5. miejsce z dorobkiem 20 punktów. Liderem, z przewagą ośmiu "oczek", jest... Jastrzębski.
"Czy będę potrzebny reprezentacji?" Rafał Szymura wprost
Szymura nie ukrywa, że przed reprezentacyjnym sezonem olimpijskim, mając za sobą bardzo dobrą grę w klubie, liczył na względy trenera kadry, Nikoli Grbicia. - Lekkie rozczarowanie rzeczywiście poczułem, ale nie byłem załamany - wspomina. I w dalszym ciągu nie traci nadziei, że w drużynie narodowym zdąży jeszcze zapisać duży rozdział, nie porzucając myśli w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" o występach w koszulce z orłem na piersi.
Jeżeli tylko selekcjoner będzie widział mnie w składzie, zawsze jestem do dyspozycji. Robię, co w mojej mocy, aby występować w kadrze, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że rywalizacja na pozycji przyjmującego w Polsce jest olbrzymia. Trudno ją nawet określić słowami, bo posiadamy mnóstwo klasowych siatkarzy. W dodatku nie należę już do młodych zawodników, mam prawie 30 lat! Ale oczywiście będę wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafię, a to, czy będę potrzebny reprezentacji, uzna trener Grbić
~ powiedział Rafał Szymura.