Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lewandowski pod ostrzałem, a jego kolega nie ma złudzeń. To zadecydowało o klęsce

FC Barcelona zaliczyła w sobotę kolejną porażkę. Tym razem po kuriozalnym spotkaniu przegrała na własnym stadionie z Atletico Madryt (1:2) - po raz pierwszy od 2006 roku. Po ostatnim gwizdku hiszpańskie media skupiły się na Robercie Lewandowskim, który nie rozegrał dobrego meczu i zmarnował co najmniej jedną dogodną sytuację. Głośnym echem odbiły się jednak słowa kapitana drużyny, Raphinhi, który nie unikał wzięcia odpowiedzialności za zły rezultat.

Raphinha i Robert Lewandowski
Raphinha i Robert Lewandowski/Matthieu Mirville / Matthieu Mirville / DPPI via AFP/AFP

Robert Lewandowski mógł - i powinien - trafić do siatki w meczu z Atletico Madryt. To samo można jednak powiedzieć o Raphinhi, który po ostatnim gwizdku zabrał głos na ten temat.

Nieskuteczność kosztowała FC Barcelonę porażkę i utratę pozycji lidera

FC Barcelona podchodziła do sobotniego meczu z Atletico Madryt z jasną myślą przewodnią. Hansi Flick dał swoim podopiecznym kilka dni wolnego, by ci byli w pełni przygotowani na przerwanie złej serii w lidze i zapewnienie sobie pozycji lidera przed krótką przerwą zimową. I FC Barcelona rzeczywiście, prezentowała się na boisku zdecydowanie lepiej, niż w niedawnych pojedynkach z UD Las Palmas (1:2) czy CD Leganes (0:1). Po upływie pół godziny zasłużenie prowadziła po bramce Pedriego.

Gospodarzy zgubiła jednak nieskuteczność. Oddali łącznie aż 19 strzałów, a dogodne okazje marnowali czy to Robert Lewandowski, czy Raphinha. Tymczasem Atletico wykorzystało już swój pierwszy celny strzał, by wyrównać, a w końcówce madrytczycy wyprowadzili zabójczą kontrę, która zapewniła im pierwsze od 2006 roku zwycięstwo w stolicy Katalonii.

Porażka 1:2 sprawiła, że FC Barcelona straciła ogromną przewagę, którą zyskała po wygraniu w październikowym El Clasico. Obecnie zajmuje drugą pozycję w tabeli, ale jeżeli Real Madryt wygra w niedzielę z Sevillą, "Blaugrana" spadnie na trzecią lokatę.

Raphinha prawdziwym liderem. Brazylijczyk wini siebie za porażkę

Po spotkaniu hiszpańskie media skupiły się na Robercie Lewandowskim. Chociaż możliwe, iż Polak w sytuacji z 76. minuty znajdował się na spalonym, nic nie usprawiedliwia jego fatalnego kiksu przy próbie oddania strzału z bliskiej odległości. W wypowiedzi pomeczowej kapitan reprezentacji Polski przyznał, że w ostatnim czasie czuje się niekomfortowo, ale jego drużyna musi nauczyć się remisować mecze, których nie potrafi wygrać.

Inną narrację wybrał kapitan "Blaugrany", Raphinha. W drugiej połowie Brazylijczyk otrzymał wyśmienite podanie od Pedriego i próbował przelobować Jana Oblaka, ale piłka odbiła się od poprzeczki i wróciła do gry. Mało tego, to po jego niecelnym podaniu Atletico rozpoczęło kontrę zakończoną trafieniem na 2:1. 28-latek w wywiadzie pomeczowym nie uciekał od odpowiedzialności.

Zmarnowałem świetną okazję na bramkę, a po kilku minutach wyrównali. Później po mojej stracie doprowadzili do drugiego gola. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za dzisiejszą porażkę. Takie jest życie

~ powiedział Raphinha

Teraz członkowie drużyny Barcelony udadzą się na krótką przerwę zimową. Do gry wrócą 4 stycznia, gdy w Pucharze Króla zmierzą się z czwartoligowym UD Barbastro.

Robert Lewandowski, FC Barcelona/JOHN THYS
Raphinha/
Robert Lewandowski FC Barcelona/JOSE MANUEL ALVAREZ REY / NurPhoto / NurPhoto via AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem