FC Barcelona podjęła kluczową decyzję na najbliższe tygodnie. Nie na to liczył Lewandowski
FC Barcelona ma za sobą niezwykle rozczarowujący listopad. Zespół, który na początku sezonu zachwycał i niczym walec rozjeżdżał kolejnych przeciwników, nie zdołał wygrać żadnego z trzech ostatnich ligowych spotkań. Już we wtorek wieczorem "Blaugrana" spróbuje przełamać się na Majorce, ale przed meczem kataloński "Sport" podzielił się ważnymi informacjami dotyczącymi najbliższych tygodni. Te wieści nie spodobają się kibicom wicemistrzów Hiszpanii.
Hiszpańscy eksperci w ostatnich tygodniach łączyli kryzys drużyny Hansiego Flicka z nadmierną eksploatacją kluczowych zawodników. Wszystko wskazuje jednak na to, że Hansi Flick nie może liczyć na żadną poprawę w tej kwestii podczas zimowego okienka transferowego.
Jeden punkt w dziewięciu meczach. FC Barcelona leci na Majorkę z jasnym celem
FC Barcelona ewidentnie złapała w listopadzie zadyszkę. Gdy Hansi Flick przejął FC Barcelona, z miejsca odmienił jej oblicze. Niemiec twardo postawił na zwiększenie intensywności do granic możliwości. Tak ekspansywny styl przełożył się na fantastyczny początek sezonu, podczas którego jego podopieczni rozbijali jednego rywala za drugim. Dzięki temu zadomowili się na fotelu lidera La Ligi, a kibice zaczęli nieśmiało przebąkiwać o rychłym powrocie na piłkarski szczyt.
Miniony miesiąc nadwątlił jednak tę wiarę. "Blaugrana" najpierw przegrała z Realem Sociedad (0:1), następnie zremisowała z Celtą Vigo w kuriozalnych okolicznościach (2:2), a w ostatnią sobotę przegrała u siebie z UD Las Palmas (1:2). Zespołowi ewidentnie brakuje świeżości i wróciły dawne demony związane z grą defensywną. Sytuacji nie ułatwiają Flickowi kolejne problemy personalne, ale wygląda na to, że do końca sezonu Niemiec będzie musiał szyć z posiadanego już materiału.
Katalońskie media są pewne. Przed "Blaugraną" spokojna zima
Jeszcze przed startem sezonu było jasne, że Flick będzie miał do dyspozycji wąską kadrę. Mało tego, musiał mierzyć się z licznymi problemami zdrowotnymi; przecież taki Ronald Araujo nadal nie zadebiutował pod wodzą nowego szkoleniowca. Przez pierwsze miesiące kampanii Niemiec dobrze radził sobie jednak z łataniem kolejnych dziur. Teraz, gdy nadszedł dołek fizyczny, logiczne wydawało się wzmocnienie zimą najsłabiej obsadzonych pozycji.
Mowa tu zwłaszcza o bokach obrony i defensywie. W podstawowym składzie zadomowili się Alejandro Balde i Jules Kounde, ale obaj wzbudzają wątpliwości. Hiszpan regularnie cierpi na problemy zdrowotne, a Francuz - po spektakularnym początku sezonu - zalicza ostatnio sporo błędów. Mało tego, jedynym realnym zastępstwem dla tej pary są Hector Fort i Gerard Martin. Pierwszemu z wymienionych niespecjalnie ufa Flick, zaś drugiemu - fani drużyny. Martin popełnił bowiem już multum wpadek, z których korzystali przeciwnicy.
Jeśli zaś chodzi o ofensywę, problemy ujawniły się przy niedawnej kontuzji Lamine'a Yamala. Tercet z 17-latkiem, Robertem Lewandowskim i Raphinhą potrafi świetnie funkcjonować, ale Flickowi trudno jest znaleźć dla nich odpowiednie zastępstwo. W różnych rolach w ataku występują Dani Olmo czy Pau Victor, ale nie są w stanie zagwarantować tam podobnego poziomu, co podstawowe wybory trenera.
Dobrze poinformowany Lluis Miguelsanz przekazał jednak, że zimą Barcelona nie sprowadzi żadnego piłkarza. Klub skupi się na ponownym zarejestrowaniu wspomnianych Olmo i Victora, a także na przedłużeniu umów z Gavim oraz Pedrim. Przebudowa kadry rozpocznie się latem, a do tej pory Flick musi korzystać z posiadanych już zawodników. Na wiosnę przekonamy się, czy taki ruch opłacił się prezydentowi Joanowi Laporcie i dyrektorowi sportowemu Deco.