Partner merytoryczny: Eleven Sports

Znowu głośno o Pudzianowskim. "Przyłapany" przed kolejnym meczem Polaków. "Tym razem nie pozwolę"

Ogromne zamieszanie wybuchło wokół osoby Mariusza Pudzianowskiego przed spotkaniem reprezentacji Polski z Austrią. Strongman zapowiedział, że jedzie do Niemiec wspierać biało-czerwonych, jednak zgodnie z relacją kibiców wysiadł z pociągu jeszcze w Warszawie. Była to prawdopodobnie akcja promocyjna jednej z marek, z którą współpracuje "Pudzian". 47-latek został "przyłapany" również przed spotkaniem z Francją, tyle że na lotnisku. I tym razem wiadomość była wymowna.

Mariusz Pudzianowski został znów "przyłapany" przed meczem Polaków
Mariusz Pudzianowski został znów "przyłapany" przed meczem Polaków/PAP/Leszek Szymański / Foto Olimpik/NurPhoto via Getty Images/PAP

Czyżby reprezentacja Polski przegrała, bo zabrakło jej dopingu ze strony najsilniejszego człowieka w Polsce - Mariusza Pudzianowskiego? Eksperci i analitycy są innego zdania, choć nie można wykluczyć i takiej ewentualności. Prawda jest jednak taka, że przed ostatnią kolejką fazy grupowej Euro 2024 podopieczni Michała Probierza nie mają już nawet matematycznych szans na wyjście z grupy.

Austriacy pogrzebali szanse na awans. Pudzianowski do Niemiec niestety nie dotarł

Po całkiem udanym spotkaniu z Holandią, które zakończyło się naszą porażką 1:2, nastąpiło wyraźne rozprężenie. Polacy na tle Austriaków wyglądali na całkowicie zagubionych, a większość akcji nosiła znamiona niezwykle nerwowych. Co prawda do przerwy utrzymywał się remis 1:1, ale po zmianie stron rywale całkowicie zdominowali biało-czerwonych. 

Bramki Baumgartnera i Arnautovicia pogrążyły Polaków, którym nie pomogły nawet wsparcie Karola Świderskiego i Roberta Lewandowskiego. Napastnicy ojawili się na murawie w drugiej połowie, ale niewiele zdziałali. Niestety do Berlina na czas nie dotarł Mariusz Pudzianowski, który przed spotkaniem z Austrią w mediach społecznościowych zapowiedział swoją obecność w stolicy Niemiec

- My już czekamy na pociąg, lada moment on dojedzie. Nie wiem, jak ja dojadę do tego Berlina, bo już mam kilka zaproszeń do przedziałów. Jak zacznę od pierwszego, nie wiem, na którym wagonie skończę - zażartował "Pudzian".

Internauci błyskawicznie wychwycili, że były strongman nie opuścił nawet Warszawy - wysiadł z pociągu już na Dworcu Zachodnim. Momentalnie wywołało to niemałą burzę w mediach społecznościowych. "Wyobrażacie sobie, że Mariusz Pudzianowski przyszedł na Centralny, wmawiał ludziom, że jedzie na mecz Polski do Berlina, wsiadł do pociągu, po czym wysiadł na Dworcu Zachodnim?" - napisał Michał Cichy. 

"Pudzian" przemówił po kuriozalnej akcji. "Przyłapano" go znów przed meczem kadry

"Pudzian" zdecydował się na wystosowanie oświadczenia, w którym ujawnił to, czego już zdążyli się domyśleć internauci. Cała akcja miała charakter promocyjny związany z firmą bukmacherską, której jest twarzą. 

Wracając do mojego piątkowego wyjazdu na mecz. Po pierwsze to na Dworcu Centralnym byłem na zaproszenie firmy BetFan, która zorganizowała wyjazd integracyjny dla grupki najlepszych swoich klientów i byłem tam tylko i wyłącznie dla nich, a to, że przez przypadek portale rozdmuchały to i wzięły sobie informacje z moich social mediów, to jest ich problem

~ zdradził Pudzianowski

We wtorek Polacy zmierzą się w ostatnim spotkaniu fazy grupowej na Euro, a ich rywalem będą Francuzi. I kolejny raz przed meczem "przyłapany" został Mariusz Pudzianowski, choć tym razem nie na dworcu, zaś na lotnisku. Zdjęcie z 47-latkiem w mediach społecznościowych opublikował dziennikarz Radio Tok FM, Przemysław Pozowski. "Tym razem nie pozwolę mu wysiąść przed Dortmundem" - napisał żartobliwie.

Polacy rozpoczną bój z Francuzami o godzinie 18:00. "Trójkolorowi" walczą o pierwsze miejsce w grupie. 

***

Sprawdźcie nasz raport specjalny, bądź na bieżąco: EURO 2024.

Maciej Żurawski: Nie rozumiem tych opowieści. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Mariusz Pudzianowski/Karol Makurat/Reporter
Reprezentanci Polski/Foto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP
Trening reprezentacji Polski/Alex Livesey/Getty Images/Getty Images
INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem