Kibice na długo nie zapomną scen, jakie rozgrywały się tuż przed meczem Polska - Austria w Berlinie. Do stolicy Niemiec wybrała się największa grupa sympatyków "Biało-Czerwonych" w historii, nie licząc oczywiście Euro 2012 organizowanego w kraju nad Wisłą. Zabawa na ulicach trwała od samego rana. Ba, dzień przed meczem spora grupa fanów zameldowała się pod hotel reprezentacji, by zmotywować zawodników popularnymi przyśpiewkami. Podopieczni Michała Probierza nie kryli radości, ochoczo wyciągali telefony komórkowe i nagrywali dobrze bawiących się rodaków. Mobilizacja była ogromna. Na Stadionie Olimpijskim pojawiło się mnóstwo znanych celebrytów. W "polskiej inwazji" na Berlin oficjalnie brał udział także Mariusz Pudzianowski. Zawodnik federacji KSW rano pochwalił się tym, że wsiada do pociągu jadącego do stolicy Niemiec. Później w jego mediach społecznościowych znalazły się nawet zdjęcia z trybun. "Jakby co jestem gotowy. Będę czekał jako rezerwowy", "No to za chwilę zacznie się koncert" - pisał na Facebooku. Mariusz Pudzianowski pojawił się w Berlinie? Są zdjęcia, ale internauci mają wątpliwości Kibice byli podekscytowani i podziwiali "Pudziana" za wycieczkę do Berlina. Niektórzy internauci zaczęli jednak wietrzyć spisek. W serwisie "X" pojawiły się doniesienia mówiące o tym, że 47-latek rzeczywiście wsiadł do pociągu, ale szybko opuścił go już na... Dworcu Zachodnim w Warszawie. Nijak te informacje mają się do aktywności byłego strongmana na portalach społecznościowych. W końcu chwalił się on kilkoma fotkami, z których można było wywnioskować, iż jest obecny na miejscu akcji. "Wyobrażacie sobie, że Mariusz Pudzianowski przyszedł na Centralny, wmawiał ludziom, że jedzie na mecz Polski do Berlina, wsiadł do pociągu, po czym wysiadł na Dworcu Zachodnim?" - napisał Michał Cichy. W komentarzach zrobiło się niemałe zamieszanie. Sprawą na poważnie zajęli się dziennikarze. Filmik z pociągu nagrał chociażby Jakub Bujnik, reporter WP SportoweFakty. "Właśnie przeszedłem przez cały pociąg, który składa się z wielu wagonów i niestety Mariusza Pudzianowskiego w nim brak" - powiedział na trzydziestosekundowym nagraniu. "Jest pociąg, są kibice, tylko Pudzian się zapodział i został w Warszawie" - meldował Tomasz Dębek, dziennikarz sportowy "Faktu". Kibice czekają na nowe wieści. W komentarzach dominuje dobry humor Fani nie wiedzą co o tym myśleć. "Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego znani ludzie tak kłamią w mediach?" - zastanawiał się jeden z internautów. "Człowieku to jest Pudzian, to Polski Chuck Norris. Jak pociąg ruszył on już wiedział że "bedzie w d**ę" z Austrią, wysiadł żeby nie musiał tego oglądać" - dodał z humorem inny z panów. Czy doczekamy się jakiegoś oświadczenia ze strony samego Mariusza Pudzianowskiego? Być może. Na razie były strongman milczy w tej sprawie. Zobacz także nasz raport specjalny i bądź na bieżąco: Euro 2024.