Tego się nie uda zatuszować. Barcelona sięgnęła dna, kibice z Madrytu w euforii
Jeszcze parę tygodni temu wydawało się, że nikt i nic nie zatrzyma Barcelony na szlaku do kolejnego tytułu mistrza Hiszpanii. U schyłku roku trzeba jednak mocno zrewidować ten pogląd. Z prostej przyczyny - nakreślony entuzjastycznie scenariusz nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Jak wylicza madrycki "As", bilans ostatnich pięciu regularnych kolejek La Liga jest dla "Dumy Katalonii" wręcz druzgocący. Ekipa Hansiego Flicka z impetem uderzyła właśnie o dno skróconej tabeli.
Hiszpańscy dziennikarze poszli nieco "na skróty" i w przygotowanym bilansie nie uwzględnili 19. serii gier, zaliczonej awansem w środku tygodnia. Zsumowano dorobek z kolejek 13-17, które planowo rozgrywane były w weekendy. Efekt? Kibice Barcelony takiej tabeli nie widzieli w najczarniejszych snach.
W przedstawionym zestawieniu na szczycie zasiada Atletico Madryt. Zero potknięć - pięć spotkań, pięć zwycięstw. To jedyna drużyna z kompletem punktów.
"Podium" uzupełniają Real Madryt (13 pkt) i Atheltic Bilbao (11 pkt). To, co najciekawsze, widnieje jednak na przeciwległym biegunie tabeli. Na samym jej dnie odnajdujemy "Dumę Katalonii".
Barcelona bezsilna, Lewandowski z zadyszką. Co się stało z katalońską maszyną do wygrywania?
W analizowanym okresie - od 10 listopada do 15 grudnia - wicemistrzowie Hiszpanii ugrali ledwie dwa punkty. Nie dali się pokonać jedynie Celcie Vigo i Betisowi Sewilla (w obu przypadkach remis 2:2). Trzy pozostałe konfrontacje kończyły się porażką.
"Blaugrana" poległa w potyczkach z Realem Sociedad (0:1), Las Palmas (1:2) i Leganes (0:1). Dwa ostatnie spotkania rozgrywała przed własną publicznością. A to już niepodważalny symptom poważnego kryzysu.
Potknięcie z minionego weekendu było szczególnie bolesne - lider tabeli na swoim terenie oddał komplet punktów beniaminowi. W La Liga coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy od czterech lat. I dopiero drugi raz w historii klubu z Camp Nou.
Zadyszka "Barcy" idzie w parze z regresem formy Roberta Lewandowskiego. Polak w pięciu wskazanych kolejkach trafił do siatki rywali tylko dwukrotnie. Dla porównania - w trzech październikowych meczach wpisał się na listę strzelców siedem razy.
Co ciekawe, w kolejce rozegranej awansem - którą "As" pomija - Lewandowski akurat odpoczywał, a zespół bez niego... rozgromił Mallorcę 5:1.
Obraz aktualnej niemocy Katalończyków zamazuje tabela zbiorcza, której nadal liderują. "Lewy" zdobył do tej pory łącznie 16 bramek i patrzy na wszystkich z góry w klasyfikacji ligowych strzelców. Tuż za nim - 11 goli na koncie - plasuje się jego klubowy partner Raphinha.
As Sportu 2024. Iga Świątek kontra Aleksandra Mirosław. Kto powinien wygrać wielki finał plebiscytu? Zagłosuj!
Więcej na ten temat
La Liga 15.12.2024 | FC Barcelona | 0 - 1 | CD Leganés | Relacja |
La Liga 21.12.202421:00 | FC Barcelona | - | Atletico Madryt |