Partner merytoryczny: Eleven Sports

Fenomenalne wieści z Włoch. Wczesny prezent świąteczny dla reprezentanta Polski

Kacper Urbański z pewnością nie spędza w tym sezonie tyle czasu na boisku, ile sam by sobie życzył. Jego pracodawca, Bologna FC, jest jednak przekonany o wielkim talencie reprezentanta Polski i zamierza budować na nim swoją przyszłość. Nie są to wyłącznie czcze słowa, bo poszły za nimi czyny, które Włosi przekazali światu w środowe popołudnie. Coraz więcej wskazuje na to, że utalentowany pomocnik spędzi na Półwyspie Apenińskim znaczną część swojej kariery.

Nicola Zalewski i Kacper Urbański
Nicola Zalewski i Kacper Urbański/Foto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFP/AFP

Kacper Urbański odszedł do Bologna FC, mając zaledwie 16 lat. Dziś odgrywa coraz ważniejszą rolę w pierwszej drużynie, a klub w ostatnią środę udowodnił, iż pokłada w Polaku wielkie nadzieje.

Kacper Urbański z nowym kontraktem w Bolonii

Kacper Urbański z pewnością nie kroczył drogą typowego polskiego ligowca. Jeszcze do niedawna panowała tendencja, że zanim piłkarz opuści PKO BP Ekstraklasę, powinien udowodnić w niej swoją wartość przez kilka lat. Niezwykle utalentowany pomocnik ani myślał zwlekać z odejściem za granicę. Dla seniorskiego zespołu Lechii Gdańsk rozegrał zaledwie pięć spotkań, zanim zdecydował się przyjąć propozycję Bologni FC. Miał wówczas zaledwie 16 lat.

Po półrocznym wypożyczeniu Włosi zdecydowali się wykupić Polaka na stałe. Od tamtej pory przebijał się przez kolejne szczeble w klubie, ale od minionego sezonu jest już pełnoprawnym członkiem pierwszej drużyny. Prezentował się na tyle dobrze, że rozkochał w sobie Michała Probierza, który ostatecznie zabrał go na Euro 2024. Chociaż bieżąca kampania z pewnością nie przebiega tak, jak 20-latek by sobie wymarzył, w środę otrzymaliśmy w jego sprawie świetne wieści. Dotychczasowa umowa Polaka obowiązywała tylko do końca bieżącego sezonu, ale "Rossoblu" postanowili wykorzystać opcję w niej zawartą i przedłużyli ją o kolejny rok.

Rzecz jasna, z jednej strony to zabezpieczenie przed tym, by Urbański po sezonie nie odszedł z kartą na ręku. Z drugiej należy też jednak odczytać ten ruch jako pokazanie zaufania piłkarzowi, który nie przeżywa swojego najlepszego momentu.

Urbański - w ostatnim czasie ważniejszy dla reprezentacji niż klubu

W sezonie 2023/2024 Urbański pokazał się na wielkiej scenie. Wystąpił w 22 spotkaniach na poziomie Serie A, rozgrywając niemal tysiąc minut. Biorąc pod uwagę jego wiek i doświadczenie, był to dobry rezultat. Zwłaszcza, że obdarzony świetną techniką gracz zbierał bardzo dobre recenzje. Zaimponował na tyle, że zaufał mu Michał Probierz. Powołał go na czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Polski i szybko podjął decyzję, że weźmie 20-latka na mistrzostwa Europy w Niemczech. A tam gracz Bologni bynajmniej nie schował głowy w piasek i był jednym z najlepszych zawodników naszej kadry.

Jego status w kadrze ugruntował się podczas Euro 2024. Dziś nikt nie wyobraża sobie biało-czerwonych bez Urbańskiego, a selekcjoner dał mu wystąpić we wszystkich sześciu spotkaniach zakończonej niedawno Ligi Narodów.

Nieco gorzej 20-latek radzi sobie w klubie. Dla trenera Vincenzo Italiano jest zaledwie rezerwowym. Dość powiedzieć, że pomocnik ma na koncie więcej minut rozegranych od początku tego sezonu dla reprezentacji Polski (344), niż na poziomie Serie A (244). Dostał też swoje szanse w Lidze Mistrzów czy Pucharze Włoch, ale niemalże na półmetku kampanii wciąż nie przekroczył nawet granicy 500 minut na boisku, licząc wszystkie rozgrywki.

Czas pokaże, jaką decyzję na temat przyszłości piłkarza podejmie on sam i jego klub. Bologna z pewnością zamierza poczekać na rozwój wydarzeń, a jeżeli nie dojdzie do przełomu - sprzedać Polaka po zakończeniu bieżącej kampanii.

As Sportu 2024/INTERIA.PL/interia

As Sportu 2024. Iga Świątek kontra Aleksandra Mirosław. Kto powinien wygrać wielki finał plebiscytu? Zagłosuj!

AS Sportu 2024. Wielki finał. Iga Świątek VS Aleksandra Mirosław. WIDEO/InteriaSport.pl/Interia.tv
Kacper Urbański/
Kacper Urbański/
Kacper Urbański (na środku) w meczu z Chorwacją/Piotr Matusewicz / Piotr Matusewicz / DPPI via AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem