Pełni obaw byli kibice, gdy już w 3. minucie Szkocji udało się objąć prowadzenie po bramce Johna McGinna. Szkoci od pierwszych minut wysoko zaatakowali Polaków, a ci znów pogubili się w obronie. W kilku późniejszych sytuacjach ratowało ich szczęście w duecie z Łukaszem Skorupskim. Na przerwę kadrowicze Michała Probierza schodzili, przegrywając 0:1, ale role po zmianie stron się odwróciły. Koszmar w meczu ze Szkocją się spełnił. Decydujący cios zadany w doliczonym czasie gry 13 minut potrzebowali Polacy na strzelenie bramki kontaktowej. A remis wystarczył, żeby uniknąć bezpośredniego spadku do niższej dywizji. Kapitalnym uderzeniem popisał się Kamil Piątkowski, a w kibicach odżyła wiara w szanse na zwycięstwo. PGE Narodowy "domagał się" kolejnego gola. Niestety to rywale zadali decydujący cios. W doliczonym czasie gry zwycięstwo przyjezdnym zapewnił Andy Robertson, a porażka 1:2 oznacza dla nas spadek do niższej dywizji. Z rezultatem nie mogli pogodzić się kibice, którzy nagrodzili piłkarzy solidną porcją gwizdów. Tym razem walka o utrzymanie wyniku nie przyniosła korzyści. W doliczonym czasie gry Andy Robertson wyskoczył wyżej od Nicoli Zalewskiego i uderzeniem głową dał Szkotom upragnione zwycięstwo. Klęska Polaków. Probierz ogłasza ws. swojej przyszłości. Padł jasny komunikat Puchacz uderzył się w pierś po porażce ze Szkocją. Stanowcza reakcja na gwizdy kibiców Głowy w piasek po dotkliwej w skutkach porażce 1:2 ze Szkocją nie chował Tymoteusz Puchacz. Defensor wprost wskazał, gdzie Polacy popełnili kardynalny błąd. - Jeśli byśmy zliczyli sytuacje, które wykreowaliśmy, to ja nie boję się powiedzieć tego, że byliśmy lepsi niż Szkoci. Wynik tego nie odzwierciedla, ale takie jest moje zdanie [...] To był nasz błąd, że chcieliśmy bronić wyniku, który nam dawał baraże i przez to rywal świetnie wbiegł i wykończył sytuację. Niepotrzebnie się wycofaliśmy - skomentował na gorąco spotkanie Tymoteusz Puchacz, który na murawie pojawił się w drugiej połowie. Piłkarze reprezentacji Polski z boiska schodzili przy akompaniamencie gwizdów. Mimo to Biało-Czerwoni byli wdzięczni za okazywane w trakcie spotkania wsparcie i doping. Dla Puchacza reakcje ze strony fanów nie były zaskakujące. Gol w Warszawie, panika w Splicie. Chorwaci przeżyli moment grozy 25-latek surowo ocenił swoją grę - Nie jestem z niej zadowolony - przyznał otwarcie. Trudno się dziwić. Odczucia w tym wypadku determinował wynik, a ten był "najgorszy z możliwych". Ze Stadionu Narodowego - Jakub Rzeźnicki