Nagły ruch Probierza. Wszedł w buty Lewandowskiego. I dał radę
Mateusz Bogusz stanął dziś przed niezwykle trudnym zadaniem. Wkroczył do pierwszego składu reprezentacji Polski awaryjnie, w zasadzie w ostatniej chwili i to na trudnym terenie, w starciu z renomowanym rywalem. W dodatku - z przymrużeniem oka - "wchodząc w buty" Roberta Lewandowskiego z "9" na plecach. To idealny splot okoliczności, by coś poszło nie tak. Tak jednak nie było. Tym razem 23-latek po prostu dał radę.
Początkowo w pierwszym składzie reprezentacji Polski przewidziane było miejsce nie dla Mateusza Bogusza, a dla Sebastiana Szymańskiego. Ten drugi jednak - chodź wyszedł na rozgrzewkę z resztą drużyny - nagle zszedł do szatni. Tuż potem Polski Związek Piłki Nożnej opublikował komunikat informujący o roszadzie w jedenastce "Biało-Czerwonych.
Mateusz Bogusz zagrał w Porto z "9" na plecach, należącą przecież na co dzień do kontuzjowanego obecnie Roberta Lewandowskiego, co stanowiło dodatkowy smaczek. Pozostało pytanie, jak poradzi sobie 23-latek?
Portugalia - Polska. "Awaryjne" wejście Mateusza Bogusza. Z numerem "Lewego" na plecach
Zawodnik Los Angelses FC operował w linii ataku u boku Krzysztofa Piątka. Był jednak znacznie bardziej mobilny, zbiegając po piłkę nieco głębiej i szukając swoich szans na skrzydłach. To właśnie na lewej flance stwarzał najwięcej problemów rywalom i raz sprytnym zagraniem próbował szukać Krzysztofa Piątka. Górą byli jednak portugalscy obrońcy.
Pod koniec pierwszej połowy dogrywał już skutecznie - do Piotra Zielińskiego, który uderzył z ostrego kąta. Ale po rykoszecie skończyło się tylko na rzucie rożnym. Sam Bogusz zrobił jednak to, co trzeba. Gdy już otrzymał piłkę w polu karnym rywala, skończyło się konkretem.
Ogółem Mateusz Bogusz w pierwszej odsłonie meczu zanotował 8 kontaktów z piłką. Sporą część z nich udanych. I na pewno pierwszą połowę meczu w Porto będzie wspominał milej niż swój debiutancki, wyjazdowy występ z Chorwacją, w którym - delikatnie mówiąc - zawiódł. Tak jak i cała drużyna.