Według statystyk "A Bola", Lech był w posiadaniu piłki przez 55 procent czasu gry. Z tej przewagi niewiele wynikało, bo to Braga aż do ostatniej minuty meczu miała lepsze sytuacje bramkowe. Obok ustawienia obu drużyn w początkowej fazie meczu, przedstawione jest również to, w jakim drużyny kończyły spotkanie. W przypadku Lecha był to schemat 1-4-3-2, z wysuniętymi Rudnevsem i Ubiparipem. Tak naprawdę to ustawienie to było jeszcze inne, bo przecież w ataku grali już obaj stoperzy - Manuel Arboleda i Bartosz Bosacki. Tyły Lecha zabezpieczał wtedy... Siergiej Kriwiec. Dziennikarze podkreślają, że poznaniacy byli zdesperowani w chęci odrabiania strat, ale ich działania przypominały misję kamikadze. Zresztą w czwartej minucie doliczonego czasu Hugo Viana mógł skorzystać z okazji i po kontrataku podwyższyć na 3-0. Nie dał jednak rady pokonać Krzysztofa Kotorowskiego. W Sportingu najwyżej oceniony został bramkarz Artur, który w ostatniej minucie uratował swój zespół przed stratą gola, a wcześniej - poza jednym strzałem Gancarczyka pod koniec pierwszej połowy - nie popełnił błędu. Na "siódemkę" zasłużył także strzelec drugiej bramki Lima. W Lechu na "szóstkę" zasłużyli rezerwowi skrzydłowi (Kiełb i Wilk) oraz Rudnevs i Kriwiec. Najniżej oceniono Kotorowskiego, Bosackiego, Wołąkiewicza, Injaca i Ubiparipa - na "czwórkę". Na taką samą ocenę, zdaniem dziennikarzy, zasłużył sędzia Markus Strombergsson. Szwedowi wytknięto dopuszczenie do zbyt brutalnej gry i niesłusznie uznaną bramkę Limy - ze spalonego. Z kolei w dzienniku "Record" aż pięciu piłkarzy Bragi zostało ocenionych lepiej od najlepszych poznaniaków. Tutaj obowiązywały oceny w skali 1-5. Najlepsi poznaniacy dostali po "trójce" (Arboleda, Gancarczyk i Djurdjević), najlepsi Portugalczycy - po "czwórce". Na cztery oceniono też przygotowanie drużyny i panowanie nad nią w trakcie meczu przez Domingosa Paciencie, a na dwa - przez Jose Mari Bakero. Tu też niską ocenę dostał arbiter, bo "dużo gestykulował, a mało karał" za faule czy niesportowe zachowania piłkarzy. Z kolei "O Jogo" zauważa, że gole Alana i Limy otworzyły nową kartę w historii klubu z Bragi - po raz pierwszy awansował on do 1/8 finału europejskich rozgrywek. Zawsze też, gdy Sporting przegrywał pierwsze spotkanie jedną bramką, był w stanie awansować dalej. Tak stało się i tym razem. Na sześć punktów oceniono tu występ Kriwca i Wilka, a zaledwie na trzy Injaca i Kikuta. Najlepszy w Sportingu Lima dostał osiem, ale doceniono też prace w środku pola Custodio. Główny artykuł ozdabia zdjęcie sytuacji z 90. minuty po przegranym pojedynku jeden na jednego z Arturem przez Rudnevsa. Golkiper Sportingu patrzy gdzieś poza boisko, obrońca Alberto Rodriguez bezradnie rozkłada ręce, a Bartosz Bosacki chwyta się za głowę. Poznaniacy byli w tej akcji o krok od historycznego awansu. Andrzej Grupa, Braga Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Sporting Braga - Lech Poznań Sprawdź inne wyniki 1/16 finału Ligi Europejskiej