Polak błysnął w Lidze Mistrzów. Najlepszy na boisku, media piszą o "cudzie"
Łukasz Skorupski wrócił do klubowej rzeczywistości po listopadowej serii gier Ligi Narodów UEFA, z której nie będzie miał dobrych wspomnień. Polak w środowe popołudnie po raz kolejny z dobrej strony zaprezentował się przed włoskimi kibicami. Choć Bologna przegrała domowe starcie w ramach Champions League, to włoskie media nie mają wątpliwości – nasz rodak spisał się najlepiej spośród wszystkich przedstawicieli gospodarzy. Jedną z jego interwencji wprost nazwali "cudem".
Polacy jak najszybciej chcą zapomnieć po dwóch porażkach, jakie poniosła reprezentacja w ostatnich kolejkach fazy grupowej Ligi Narodów UEFA. Najpierw po naszych rodakach "przejechali się" Portugalczycy, a następnie podopieczni Michała Probierza w końcówce dali się zaskoczyć Szkotom i zamiast remisu dającego udział w barażach, po bramce Andrew Robertsona pierwszy raz w historii pożegnali się z najwyższą dywizją rozgrywek. Bramki na PGE Narodowym strzegł Łukasz Skorupski, który wściekły schodził do szatni. Żegnały go z kolei głośne gwizdy z trybun.
Gwizdy bramkarz usłyszał też kilkanaście dni później, bo jego Bologna nieudanie wróciła do walki o punkty w Lidze Mistrzów. Podopieczni Vincenzo Italiano na własnym obiekcie podejmowali Lille i to Francuzi wrócili do ojczyzny z kompletem "oczek". Łukasz Skorupski dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki, lecz pomimo tego włoskie media zgodnie wybrały go graczem spotkania, jeśli chodzi o przedstawicieli gospodarzy. Przy obu straconych bramkach zdecydowanie zawinili obrońcy.
Łukasz Skorupski niepocieszony. Bologna FC nie ma już miejsca na wpadkę
Portal "tuttomercatoweb.com" wystawił naszemu rodakowi notę 7/10. "Nic nie mógł zrobić przy dwóch golach dla gości. W drugiej połowie dzięki niemu wydarzył się prawie cud. Zaimponował co najmniej trzema dobrymi interwencjami" - czytamy w uzasadnieniu. Na 7,5 w dziesięciostopniowej skali postawili natomiast żurnaliści "zerocinquantuno.it". "Zaimponował zimną krwią i spokojem, zwłaszcza przy niskich strzałach" - argumentują.
Dla Łukasza Skorupskiego liczył się jednak końcowy wynik, a ten niestety nie był korzystny, dlatego piłkarz nie tryskał dobrym humorem po ostatnim gwizdku. "Bardzo nam przykro, dzisiaj liczyłem, że przynajmniej zremisujemy. Przed nami jeszcze trzy mecze, nie poddamy się i powalczymy z każdym" - przekazał portalowi "bolognasportnews.it". A jest o co walczyć, ponieważ Bologna potrzebuje punktów niczym tlenu. Po pięciu kolejkach ekipa Polaka uzbierała zaledwie jedno "oczko". W takim przypadku nie ma już miejsca na choćby jedną wpadkę.