Barcelona pod ścianą, Lewandowski patrzy z niepokojem. Możliwy wielki transfer
Zimowe okienko transferowe już jest wyjątkowo gorące dla FC Barcelona. Wszystko przez głośną sprawę Daniego Olmo i Pau Victora, która nadal nie znalazła rozwiązania. To jednak wcale nie musi być jedyny problem dla "Blaugrany". Ronald Araujo dopiero co wrócił do gry po długiej kontuzji, a niebawem może żegnać się z kibicami ze stolicy Katalonii. Negocjacje w sprawie nowej umowy nie postępują, a defensor stał się priorytetem dla wielkiej europejskiej marki.
Kibice FC Barcelona z utęsknieniem wyczekiwali powrotu Ronalda Araujo do gry po długiej kontuzji. Radość może jednak potrwać zadziwiająco krótko, bo obrońca znalazł się na liście życzeń jednego z największych klubów Europy.
Ronald Araujo wrócił po siedmiu miesiącach i od razu wywołał burzę
Ronald Araujo przez długi czas był jednym z ulubieńców kibiców FC Barcelona. Chociaż trafił do akademii dopiero w wieku 19 lat, uznawany jest za wychowanka klubu, pełni też funkcję jednego z kapitanów. Reprezentant Urugwaju dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi i szybkością, do tego nieraz pokazywał swoje przywiązanie do barw. Opinia fanów zmieniła się jednak pod koniec minionego sezonu. W rewanżowym starciu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Araujo obejrzał czerwoną kartkę, co miało ogromny wpływ na to, że do dalszej fazy rozgrywek awansowało Paris Saint-Germain. 25-latek unikał jednak wzięcia odpowiedzialności za siebie. Nie pomógł fakt, iż tuż po tych zdarzeniach doznał tajemniczego urazu, przez który ominęła go końcówka sezonu. Obrońca poleciał na Copa America, gdzie przytrafiła mu się naprawdę poważna kontuzja. W jej wyniku miał pauzować przez dwa miesiące, a wrócił do gry po ponad pół roku. Swój pierwszy mecz po powrocie przypadł na niedawny debiut Wojciecha Szczęsnego przeciwko UD Barbastro. Araujo zaprezentował się świetnie w obronie, a do tego zaliczył asystę przy golu otwierającym spotkanie. Media najwięcej uwagi poświęciły jednak słowom Urugwajczyka po ostatnim gwizdku.
Dziennikarz zapytał o trwające od dłuższego czasu negocjacje w sprawie nowej umowy, a Araujo unikał zdecydowanej odpowiedzi względem pozostania w stolicy Katalonii. Szybko stało się jasne, że odejście jednego z liderów zespołu nie jest wcale mrzonką, a realnym scenariuszem.
Araujo naprawdę chce odejść czy próbuje wywrzeć presję na Barcelonie?
Po tej wypowiedzi we Włoszech pojawiła się informacja, jakoby Araujo był już po słowie z Juventusem. Temperaturę podgrzał Fabrizio Romano, potwierdzając, iż Urugwajczyk znajduje się na szczycie listy priorytetów "Starej Damy" na zimowe okno transferowe. Thiago Motta naciska na sprowadzenie stopera, alternatywą dla 25-latka jest David Hancko z Feyenoordu.
Problemem przy tym transferze mogą okazać się pieniądze. Turyńczycy również znajdują się w ciężkiej sytuacji finansowej, a "Blaugrana" wycenia swojego podopiecznego wysoko. Trudno sobie wyobrazić, by Katalończycy zgodzili się na wypożyczenie z obowiązkiem wykupu - a o takiej propozycji pisały włoskie media. Dziennikarze i obserwatorzy z Hiszpanii mają jednak inne spojrzenie na ostatnie doniesienia. Uważa się, że środowisko Araujo - nie po raz pierwszy - stosuje taktykę informowania o zainteresowaniu ze strony innych klubów, by wywrzeć presję na Barcelonie.
Obecnie Araujo zarabia około siedem milionów euro rocznie. Dla porównania, wypychany z klubu Ansu Fati inkasuje niemal dwukrotność tej kwoty. 25-latek uważa, że to już czas, by został doceniony przez swojego pracodawcę. "Blaugrana" ma jednak ręce związane licznymi problemami finansowymi i może zwyczajnie nie być w stanie spełnić oczekiwań swojego gracza. Kontrakt Araujo obowiązuje do połowy 2026 roku, więc teoretycznie klub ma czas co najmniej do lata, by podjąć ostateczną decyzję. Jeśli jednak 25-latek będzie naciskał na odejście już teraz, możemy być świadkami prawdziwego hitu transferowego.
Więcej na ten temat
La Liga 21.12.2024 | FC Barcelona | 1 - 2 | Atletico Madryt | Relacja |
La Liga 18.01.202521:00 | Getafe CF | - | FC Barcelona |