Polska - Rosja: Więcej niż mecz
Polska ma swoje pięć minut na europejskiej scenie: jest współgospodarzem prestiżowego turnieju, jakim są piłkarskie mistrzostwa Starego Kontynentu. Tutejsze władze liczą na to, że Euro stanie się okazją do zaprezentowania potencjału kraju, który niedawno dopiero zyskał poczucie własnej wartości. Jest tylko jeden problem, w dodatku dobrze znany: Rosja - pisze Joanna Berendt na łamach "New York Timesa".

Los - w opinii większości, zapewne zły - sprawił, że w pierwszej fazie turnieju drużyny Polski i Rosji znalazły się w tej samej grupie. We wtorek 12 czerwca zmierzą się na nowym Stadionie Narodowym, zbudowanym specjalnie na Euro na wschodnim brzegu Wisły. Spotkanie to wzbudza negatywne emocje wśród radykałów, a organizatorów przyprawia o lęk, że świąteczny nastrój może zostać zakłócony przez jakiś nieprzyjemny incydent.
- Jeśli chodzi o Polaków, zwycięstwo nad Rosją w jakiejkolwiek konkurencji sportowej praktycznie nie ma nic wspólnego ze zdrową rywalizacją - uważa 20-letni Maciej Krzysztof, mieszkaniec Warszawy i kibic. - Dla wielu osób wtorkowa wygrana to kwestia wagi państwowej.
Podczas piątkowego meczu Rosja-Czechy we Wrocławiu kamery zarejestrowały bójkę z udziałem rosyjskich kibiców. W odpowiedzi kierownictwo reprezentacji wystosowało do fanów apel, który został zamieszczony na oficjalnej stronie internetowej rosyjskiego zespołu: "Szanujcie siebie, swoją ojczyznę i swoją drużynę" - czytamy w komunikacie. I dalej: "Na trybunach nie ma miejsca na politykę".
Być może, zważywszy na tę lotną mieszankę historii i emocji, osoby odpowiedzialne za zakwaterowanie rosyjskiej reprezentacji w Polsce mogły potraktować powierzone im zadanie z nieco większą uwagą. Rosjanie zatrzymali się w okazałym Hotelu Bristol, zlokalizowanym na reprezentacyjnej ulicy Krakowskie Przedmieście. Niestety, tuż obok znajduje się Pałac Prezydencki, gdzie od czasu katastrofy prezydenckiego samolotu odbywają się czuwania, podczas których biorący w nich udział demonstranci otwarcie piętnują Rosję jako współsprawcę narodowej tragedii.
Joanna Mucha, minister sportu w polskim rządzie, bezskutecznie próbowała przekonać Rosjan do przeprowadzki do innego hotelu, by zapobiec ewentualnym incydentom. Reakcja polskich środowisk prawicowych była głośna i czytelna: decyzja Rosjan o zamieszkaniu w Bristolu z miejsca została odczytana jako "prowokacja".
Na domiar złego, rosyjscy kibice zaplanowali, że przed wtorkowym meczem uczczą swoje święto państwowe - Dzień Rosji - przemarszem na Stadion Narodowy. Część z nich zamierza ponoć założyć na tę okazję koszulki z radzieckim sierpem i młotem, przypominającymi Polakom o sowieckim zniewoleniu ich kraju w czasach zimnej wojny.
"Zaczekajmy do wtorku, ale jeśli Rosjanie będą demonstrować jakiekolwiek sowieckie symbole, będzie to nie mający precedensu skandal i prawdziwy afront dla Polski" - mówił Mariusz Kamiński, jeden z czołowych polityków partii Prawo i Sprawiedliwość. "To tak, jakby Niemcy demonstrowali w Tel Awiwie pod znakiem swastyki."
Zagrożenie wybuchem emocji po jednej lub po obu stronach to dla większości Polaków okoliczność tym bardziej niefortunna, że Euro - poprzez kilkuletni okres przygotowań, aż po ubiegłotygodniową ceremonię otwarcia - jest tutaj traktowane jako słuszny powód do dumy. W ostatnich latach Polska zadziwiała odpornością na kolejne fale kryzysu gospodarczego i finansowego, wymykając się recesji, która pogrążyła wiele państw na Starym Kontynencie.
Piłkarskie święto stało się dla Polaków okazją do pochwalenia się nowymi autostradami i dworcami kolejowymi, wybudowanymi z myślą o mistrzostwach, jak również nowoczesnymi stadionami. Aż do teraz, niemal wszystkie negatywne emocje koncentrowały się na współgospodarzach imprezy, Ukraińcach, a to z powodu uwięzienia byłej premier tego kraju, Julii Tymoszenko.
W niedzielne popołudnie warszawskie Stare Miasto, elegancki pieszy trakt, przystroiło się w biało-czerwone barwy, widoczne na chorągiewkach ozdabiających samochody i uliczne latarnie, w kompozycjach kwiatowych, a nawet na pomalowanych paznokciach u nóg u kobiet. Akordeonista wygrywał "Odę do radości", oficjalny hymn Unii Europejskiej. - W życiu nie widziałam tak czystej Warszawy - stwierdziła Marta Gauden, 30-letnia Polka na co dzień mieszkająca w Szwecji.
Ale nieco dalej, przed Pałacem Prezydenckim, odbywała się comiesięczna demonstracja upamiętniająca katastrofę prezydenckiego samolotu. Jej uczestnicy przynieśli ze sobą ogromny transparent z angielskim napisem "Mordercy narodu polskiego".
- Przyjaźń z Rosjanami? To niemożliwe. Zbyt wiele zła nas dzieli - to słowa Ewy Michalskiej, 73-letniej uczestniczki protestu. - Jak możemy być ich przyjaciółmi, skoro to oni są odpowiedzialni za największe masakry Polaków?
Obserwatorzy zauważyli jednak, że podczas demonstracji nie padły oskarżenia najcięższego kalibru, jak to, że Rosjanie dobijali osoby, które rzekomo przeżyły katastrofę. Standardową retorykę łagodziły rzadkie pojednawcze nuty, jak te słowa na jednym z transparentów: "Prezydencie Putin, nawet najgorsza prawda o Katyniu i Smoleńsku może nas pogodzić. Kłamstwo nigdy". Pod spodem dopisano dedykację dla rosyjskich obywateli: "Wasi przyjaciele, Polacy".
Rosjanie odpowiedzieli gestem, który przed wtorkowym meczem napawa nadzieją. Prezes Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej, Siergiej Fursenko, złożył wieniec kwiatów pod tablicą upamiętniającą Lecha Kaczyńskiego i inne ofiary katastrofy smoleńskiej.
Joanna Berendt
"New York Times" / "International Herald Tribune"
Tłum. Katarzyna Kasińska
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje