Raków i Widzew do sobotniego starcia podchodziły z zupełnie różnych pozycji w lidze - o ile bowiem zespół z Częstochowy był niezmiennie blisko czołówki tabeli PKO BP Ekstraklasy, o tyle klub z Łodzi zakotwiczył w jej środku. Tak czy inaczej obie strony czaiły się na zgarnięcie trzech punktów... Popsute święto Piszczka i spółki. Riposta Bayernu na koniec klasyku Ekstraklasa. Widzew Łódź - Raków Częstochowa: Przebieg i wynik meczu Obie ekipy nie kazały długo czekać na pierwsze bramki - już w 3. minucie starcia rezultat został otworzony przez gospodarzy, a to wszystko w nie do końca typowych okolicznościach. Po wrzutce w pole karne "Medalików" futbolówka odbiła się bowiem od Milana Rundicia, następnie od bramkarza Kacpra Trelowskiego i spadła prosto pod nogi Jakuba Sypka, który z praktycznie najbliższej odległości po prostu nie mógł spudłować. Było 1:0. Minęły dwie minuty i... stało się jasne, że drużyna z Łodzi nie nacieszyła się długo prowadzeniem. Oto bowiem podopieczni Marka Papszuna ruszyli z atakiem, w ramach którego Erick Otieno zagrał w stronę Jeana Carlosa, a ten świetnym strzałem głową doprowadził do wyrównania - i było 1:1. W kolejnych minutach obie strony decydowały się przede wszystkim na uderzenia z dystansu - łączyło je to, że żaden z nich nie zamienił się na bramkę. W taki sposób swoje szanse marnowali Sebastian Kerk czy Ivi Lopez - w okolicach 20. minuty tymczasem najpierw Kamil Cybulski trafił po koźle wprost w Trelowskiego, a potem Sypek nie zdołał skompletować dubletu. W 28. minucie Sypek tymczasem pokusił się o podanie w stronę Imada Rondicia, który strzelił z główki, ale doskonałym refleksem popisał się golkiper drużyny przyjezdnej. Drużyna Rakowa mogła odetchnąć z ulgą - i miała też sporo czasu na zrobienie tego, bo niedługo potem tempo rywalizacji wyraźnie spadło. Impas został przerwany w 39. minucie - nieustępliwość "Medalików" się opłaciła i po przejęciu przez nich piłki rozwinęła się ofensywa, której finiszem było podanie Władysława Koczerhina do Lopeza, który niczym z armaty huknął prosto do siatki. Zespół z Częstochowy wyszedł na prowadzenie 2:1. Choć potem okazji do asysty szukał jeszcze Otiendo, to skuteczna interwencja Mateusza Żyry zakończyła całą akcję. Tym samym wynik przed przerwą się nie zmienił. Na początku drugiej połowy wyróżniającą się postacią był Cybulski, który najpierw dogrywał do Frana Alvareza (ten w dosyć widowiskowy sposób zmarnował sytuacją odbijając piłkę wyraźnie obok słupka), a potem zdecydował się na wpadające w kozioł uderzenie, które jednak nie powędrowało w światło bramki. W 56. minucie znów doszło do wyrównania - Rondić wykonał kapitalny strzał głową po dośrodkowaniu Marcela Krajewskiego i Trelowski pozostał tu bez szans. Warto też podkreślić, że Bośniak bardzo przytomnie zdołał uniknąć możliwego przyłapania na spalonym. Potem znowu obie ekipy popadły w swoistą niemoc, a spotkanie zamieniło się w festiwal gry w środkowej strefie i mozolnych prób konstruowania kolejnych akcji, zarówno ze strony gospodarzy, jak i gości. Dopiero w 67. minucie starcie rozruszał Lopez, który posłał kolejną "bombę" w kierunku bramki rywali, ale... było to huknięcie na wiwat, kompletnie niecelne. W 71. minucie na uderzenie z dystansu zdecydował się z kolei Koczerhin - choć strzał ten z perspektywy bramkarza był mało przyjemny, to jednak Rafał Gikiewicz zatrzymał futbolówkę. Niejako w ramach riposty Widzew wkrótce potem ruszył z atakiem, podczas którego Jakub Łukowski popisał się nietuzinkowym "rogalem", który jednak powędrował ponad poprzeczkę. W 81. minucie Fran Tudor poszukał w "szesnastce" rywali Lopeza, ale ostatecznie Hiszpan absolutnie nie był w stanie oddać strzału. Ostateczny przebłysk nastąpił w 94. minucie - Jonatan Brunes zdobył wtedy pięknego gola głową na 3:2 i taki był też końcowy wynik. Drugą asystę w meczu, co warto podkreślić, zaliczył Otieno. Porażka Barcelony to jeszcze nie wszystko. Zaboli podwójnie, drugi taki przypadek w historii Kiedy kolejne mecze Widzewa i Rakowa? Zarówno Widzew Łódź, jak i Raków Częstochowa swój kolejny mecz w PKO BP Ekstraklasie rozegrają dokładnie 7 grudnia. "Czerwono-Biało-Czerwoni" zagrają wówczas z Stalą Mielec, z kolei "Czerwono-Niebiescy" spróbują swych sił przeciwko Motorowi Lublin. Warto przy tym nadmienić, że "Widzewiacy" przy tym 4 grudnia zagrają w Pucharze Polski z Koroną Kielce.