Michael Ameyaw w udzielonym niedawno wywiadzie przyznał się do "naciągnięcia" sędziego podczas jednego z hitów PKO BP Ekstraklasy. Ameyaw: nie będę owijał w bawełnę - przyaktorzyłem Michael Ameyaw na początku września zgodził się na przeprowadzkę. Przeniósł się do Rakowa Częstochowa, a Piast Gliwice otrzymał za niego okrągły milion euro. Przebojowy skrzydłowy na pewno nie żałuje swojej decyzji. W zespole Marka Papszuna z miejsca wskoczył do wyjściowego składu, co następnie zaowocowało debiutem w reprezentacji Polski. Tuż przed listopadową przerwą reprezentacyjną doszło do hitu w PKO BP Ekstraklasie. Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie z Rakowem (2:2), ale trzeba jasno powiedzieć, że "Medaliki" nie zasłużyły na pierwszą ze swoich bramek. Sędzia Jarosław Przybył w czwartej minucie podyktował rzut karny za rzekomy kontakt między Adrianem Dieguezem a Ameyawem. Jeszcze ciekawsza jest dalsza część wypowiedzi 24-latka. "Nie czuję się z tym źle. Były negatywne komentarze kibiców Jagiellonii, ale kilkanaście minut później była identyczna sytuacja w naszym polu karnym z Pululu i gdyby sędzia wtedy podyktował rzut karny, to kibice byliby wniebowzięci. Podchodzę więc do tego z dystansem i cieszę się, że pomogłem mojej drużynie w strzeleniu gola" - twierdzi Ameyaw. Ameyaw jednym z pechowców podczas listopadowego zgrupowania Ameyaw nie znalazł się na pierwotnej liście graczy powołanych przez Michała Probierza na listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski. 24-latek dobrze zaprezentował się w październiku, notując dwa pierwsze występy w narodowych barwach. Wydaje się wręcz, że w swoim debiucie z Portugalią (1:3) powinien wywalczyć rzut karny w akcji, która później skończyła się golem dla rywali. Później selekcjoner awaryjnie dowołał 24-latka. Niestety, na listopadowym zgrupowaniu gracz Rakowa długo nie zabawił. "Michael Ameyaw zmaga się z pourazowym obrzękiem i bólem mięśnia dwugłowego uda" - mogliśmy przeczytać w komunikacie PZPN-u. Skrzydłowy opuścił kadrę wraz z Przemysławem Frankowskim. Reprezentacyjny lekarz oceniał, że obaj gracze wrócą do zdrowia po około dziesięciu dniach. W niedzielę "Medaliki" podejmą u siebie Koronę Kielce. Marek Papszun podejmie decyzję, czy jego podopieczny jest już gotowy, by wrócić do gry.