Zapadł wyrok w głośnej sprawie. Klub Ekstraklasy ma spory kłopot
Miał zapaść wyrok w głośnej sprawie, w której niemiecki piłkarz Ilkay Durmus domagał się należnych za zerwanie środków od beniaminka Ekstraklasy Lechii Gdańsk. Kwota sporna to kwota około 600 tysięcy euro - znacznie powyżej 2 milionów złotych. W sobotę o 14:45 Lechia Gdańsk, której piłkarze wreszcie dostali środki za awans do Ekstraklasy, podejmie Pogoń Szczecin. Lechia jest najgorsza w meczach u siebie, Pogoń najgorsza w wyjazdowych, przewidywana temperatura ma spaść poniżej zera, szykuje się pyszne widowisko.
Czytałem ostatnio artykuł o dziennikarzu, który przez całe życie zajmował się angielskim klubem Southend United. Nie jest to klub, który miał szansę zagrać w Premier League, meandrował między trzecim i czwartym poziomem ligowym. Lokalny biznesmen, Ron Martin przejął "Krewetki" na przełomie stuleci, w drugiej dekadzie XXI wieku zaczęły się problemy finansowe. Southend ścigała brytyjska skarbówka, piłkarze nie dostawali pieniędzy, klub był karany ujemnymi punktami, został objęty zakazem transferów, wreszcie w 2022 r. stracił ligowy status i zadomowił się w National League. W jednym z meczów na ławce rezerwowych zasiadł jeden piłkarz, a pewnego dnia w ośrodku treningowym odcięto wodę. Southend stał na krawędzi, historia klubu, rozpoczęta w 1906 r. mogła się dramatycznie zakończyć.
Wspomniany dziennikarz w latach największej degrengolady zaznaczał w kalendarzu kiedy piłkarze powinni dostać wypłaty. Dostali czy nie dostali - za każdym razem był to materiał na artykuł.
Przez lata mojej dziennikarskiej pracy, nie raz i nie dwa pytano mnie, dlaczego za każdym razem nie piszę o tym, że Lechia Gdańsk spóźnia się z płatnościami na rzecz swych pracowników. Ten nienormalny stan rzeczy stał się tak normalny, że już przywykliśmy. Czasem pisałem, ale nie chciałem wpadać w pułapkę i pisać o tym co miesiąc, nie o to chodzi w piłce nożnej. Wreszcie zacząłem żartować, że co to za news, że Lechia nie płaci, napiszę, jak zapłaci.
I to się stało w tym tygodniu - zapewne dzięki kolejnej transzy środków otrzymanych z Ekstraklasy udało się wreszcie zapłacić piłkarzom premię za awans na najwyższy szczebel rozgrywek, która miała być wypłacona miesiąc po zakończeniu poprzedniego sezonu, czyli w czerwcu. Część zaległych środków dostali też pracownicy klubu i akademii. Jest lepiej, aczkolwiek jeszcze bardzo, bardzo daleko od "dobrze".
Lechia Gdańsk podejmie Pogoń Szczecin w sobotę o 14:45
Tyle dobrych wiadomości, są też gorsze. Udało się potwierdzić w kilku źródłach, że zapadł wyrok w głośnej sprawie Ilkaya Durmusa, który w lipcu 2023 r. rozwiązał kontrakt z Lechią Gdańsk na skutek braku płatności ze strony klubu.
Skrzydłowy wezwał Lechię Gdańsk do zapłaty zaległości 19 czerwca 2023 r., dwutygodniowy termin na uregulowanie należności minął 3 lipca - do tego dnia zawodnik nie zobaczył ani grosza na swym koncie. Wysłał do FIFA stosowne dokumenty odnośnie rozwiązania kontraktu z winy klubu i 18 lipca stosowną decyzję otrzymał.
Przedmiotem sporu było to, który kontrakt tak naprawdę uległ rozwiązaniu. Ten ważny do 30 czerwca 2023 r., czy nowy trzyletni który wszedł w życie 1 lipca. Nowa umowa, która weszła w życie tego dnia oznaczała comiesięczny przelew na kwotę 23 tysięcy euro na miesiąc!
23 x 36 to 828 tysięcy euro. Plus koszty plus odsetki - na piśmie z FIFA była kwota siedmiocyfrowa i to w walucie europejskiej, bo w takiej był denominowany kontrakt Durmusa z Lechią.
Nowym pracodawcą piłkarza okazał się Górnik Łęczna, z którym pod koniec września 2023 r. podpisał kontrakt opiewający na 5 tysięcy euro miesięczne. O te 5 tysięcy euro na miesiąc należy pomniejszyć kwotę sporną między Durmusem i Lechią. W kolejnym sezonie turecki Niemiec związał się z Polonią Warszawa - pensja, którą "Durmi" otrzymuje w stolicy również pomniejsza zobowiązanie Lechii wobec niego. Summa summarum ma to być około 600 tysięcy euro - znacznie powyżej 2 milionów złotych.
Wyrok, który zapadł w trybunale CAS w Lozannie nie jest ostateczny, można się odwoływać, ale trudno sobie wyobrazić, by Lechii Gdańsk udało się go odwrócić.
Obecne władze i właściciele trójmiejskiego klubu zrzucają winę na swych poprzedników. Inne źródła mówią, że prezes Paolo Urfer chciał zatrzymać Durmusa w Gdańsku, zaproponował uregulowanie zaległości i angaż na korzystnych warunkach. Ten odmówił, w każdym razie sprawa była do uratowania. Trudno będzie zapewne dociec jaka jest prawda, w każdym razie poprzedni właściciel jest ponoć gorąco oczekiwany w Polsce, przez instytucję która nazywa się bardzo podobnie do tej z Lozanny, tylko z K na początku.
Wracając na boisko - w sobotę o 14:45 Lechia Gdańsk z piłkarzami, którzy wreszcie dostali środki za awans do Ekstraklasy (czy przez to będą szybciej biegać?) podejmie Pogoń Szczecin. Lechia jest najgorsza w meczach u siebie, Pogoń najgorsza w wyjazdowych, przewidywana temperatura ma spaść poniżej zera, szykuje się pyszne widowisko.
A co z Southend United? W lipcu 2024 r. "Krewetki" zostały wreszcie przejęte przez konsorcjum, którego liderem jest Australijczyk, Justin Rees. W konsorcjum są również lokalni biznesmeni, którzy od urodzenia kibicują Southend.