W trakcie ostatniego meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Śląsk Wrocław na stronie internetowej niecieczan pojawiło się jedno zdanie od pani prezes: "To co działo się w pierwszej połowie to piłkarski poker". A działo się sporo, a przede wszystkim jedno - wyrzucenie z boiska Martina Mikovicia, który dostał czerwoną kartkę za rzucenie sędziego piłką. Tyle że kartka była jak najbardziej słuszna i z "Piłkarskim pokerem" miała tyle wspólnego co kostka brukowa z kostką cukru. W Niecieczy próbowali jednak Słowaka bronić, ale przypomnijmy, że kilka dni wcześniej nie taki piłkarz (Gianluigi Buffon, nie Martin Miković), nie za takie zachowanie (użył niecenzuralnych słów, ale sędziego nie tknął), nie w takim meczu (ćwierćfinał Ligi Mistrzów, nie 32. kolejka Ekstraklasy) też wyleciał z boiska i nikt o jakiś pozaboiskowych, wręcz korupcyjnych (w końcu do tego sprowadzał się "Piłkarski poker") sprawach nawet się nie zająknął. Przyklejanie łatki Tak samo jak o najpaskudniejszej stronie futbolu nie wspominał nikt z Wisły Kraków, gdy kilka lat temu sędzia nie widział, że piłka była metr za boiskiem i Legia zdobyła bramkę. Ani gdy niegdyś arbiter nie zauważył, że piłka przekroczyła linię po strzale Jakuba Wawrzyniaka w meczu z Cracovią. Ani nawet, gdy w poprzedniej kolejce sędzia wyrzucił z boiska Jarosława Niezgodę, choć tak naprawdę powinien odgwizdać na nim rzut karny. Kontrowersji w każdym meczu jest co najmniej kilka, ale nikt nie mówi o "Piłkarskim pokerze". W drugiej wersji wpisu pani Witkowska próbowała prostować sytuację pokazując inne kontrowersje, ale każda z nich może być co najwyżej pomyłką, a nie celowym działaniem. Dlatego tym jednym zdaniem pani prezes zrobiła wiele złego sobie i swojemu klubowi, bo zamiast walczyć z piłkarskimi stereotypami, jeszcze mocniej przykleiła do siebie oraz Termaliki łatki, które chluby nie przynoszą. Krecia robota Pani Witkowska dała mocny argument tym, którzy uważają, że "kobiety nie znają się na piłce". Na takie słowa można się denerwować, obruszać, a nawet wściekać, ale taka opinia funkcjonuje i basta. Oczywiście - powinno się z nią walczyć (jak z każdą generalizacją), ale krecią robotę w tej walce zrobiła właśnie pani Witkowska, wytaczając na sędziego najcięższe działa, podczas gdy nie powinno się do niego mierzyć nawet z procy. Jeszcze większą krzywdę pani Witkowska wyrządziła swojemu klubowi. Klubowi, który od lat walczy z opinią wiejskiego, amatorskiego, nie do końca poważnie zarządzanego. No ale jak można traktować klub, którego prezes w przerwie meczu daje tak emocjonalne opinie? Ile znacie klubów, które w ogóle wpadają na pomysł, że przeciwko nim założona jest jakaś spółdzielnia? Tak specyficzne rzeczy dzieją się w specyficznych klubach, a specyficzne kluby z profesjonalizmem na ogół mają niewiele wspólnego. Samobój Pani Witkowska nie rozumie też jednego - że zarzucając czyny sprzeczne nie tyko z duchem sportu, ale także z prawem, atakuje biznes, w którym sama funkcjonuje. Krzycząc :"To jest piłkarski poker!" zniechęca do Ekstraklasy sponsorów, telewizje, a przede wszystkim kibiców. To tak jakby była gospodarzem na gali największych polskich biznesmenów i w pewnym momencie wykrzyczała do kamer: "Ten cały biznes i tak jest ustawiony, wszyscy prowadzą szemrane interesy". Przypuszczam, że po takim wystąpieniu nikt więcej na jej bankiet już by nie przyszedł. Piotr Jawor