Paweł Fajdek już nie jest sam. Mistrzyni Polski mówiła, że "w końcu odpali rakiety"
Mimo braku medalu w Rzymie i Paryżu, Szymon Ziółkowski i Paweł Fajdek postanowili, że nadal wspólnie będą walczyć o kolejne sukcesy. Pięciokrotny mistrz świata już zapowiedział, że w 2025 roku chce posyłać młot "daleko ponad 80 metrów". I przygotowuje się do tego nowego sezonu w Spale, ale pod okiem Szymona Ziółkowskiego pracuje jeszcze jedna znana osoba w polskiej lekkoatletyce. A mówimy tu o czterokrotnej mistrzyni i pięciokrotnej mistrzyni Polski na stadionie, która w tym roku ustanowiła nowy rekord życiowy.
Kontynuacja współpracy Pawła Fajdka z Szymonem Ziółkowskim nie powinna dziwić, bo obaj panowie przeżyli już wiele lepszych i gorszych chwil. Pięciokrotnemu mistrzowi świata nie udało się w tym roku zdobyć medalu w mistrzostwach Europy czy w olimpijskich zmaganiach, a o było przecież jego celem, niemniej i tak zdołał się szybko pozbierać po zawirowaniach osobistych związanych ze stratą bliskiej osoby.
W Rzymie skończył konkurs na szóstej pozycji (77.50 m), ale do podium zabrakło sporo, ponad 2,5 metra. W Paryżu było lepiej - 78.80 m i piata pozycja. Bolało jednak to, że do brązu zabrakło tylko 60 cm, a przecież pięć tygodni wcześniej w Bydgoszczy w końcu minimalnie przerzucił 80 metrów. Dużym optymizmem napawał kończący sezon konkurs w Zagrzebiu, w którym młociarz OŚ AZS Poznań po raz pierwszy w karierze pokonał Ethana Katzberga. I rzucił ponad 79 metrów.
W rozmowie z PAP miesiąc temu Ziółkowski zapewniał, że ich celem jest osiąganie lepszych wyników niż w tym sezonie. - Postaramy się, by rezultaty sprzed kilku lat wróciły. Świat pokazał, że by zdobywać medale, trzeba rzucać daleko. W przyszłym roku mistrzostwa globu odbędą się dopiero w połowie września, co będzie dla nas dużym wyzwaniem - powiedział Ziółkowski.
Klaudia Kardasz pod opieką Szymona Ziółkowskiego. Mistrzyni Polski w pchnięciu kulą "ma atuty by poprawić rekord Polski"
Obaj panowie zaczęli już przygotowania do kolejnego sezonu, a pamiętajmy, że młociarze zimą w hali nie startują. Dla Fajdka sezon może się zacząć albo w połowie marcu, jeśli zdecyduje się na testowy Puchar Europy w Rzutach, który teraz odbędzie się w Nikozji, albo w kwietniu. Na razie Ziółkowski z Fajdkiem przebywają w Spale, wcześniej byli w Karpaczu. W styczniu ruszą do RPA.
Jak się okazuje, pod opieką byłego mistrza świata i mistrza olimpijskiego jest jeszcze jedna znana postać w polskiej lekkoatletyce, choć nie z tej dyscypliny. Mowa tu o Klaudii Kardasz - czterokrotnej mistrzyni Polski w pchnięciu kulą, a także pięciokrotnej srebrnej. Gdyby doliczyć sukcesy w hali, dorobek ten zostanie podwojony.
Poinformował o tym red. Radosław Patroniak w Głosie Wielkopolski. - To bardzo utalentowana i pracowita dziewczyna. Ma wszelkie atuty, by myśleć o poprawieniu rekordu Polski. Jestem przekonany, że przez najbliższe lata będziemy cieszyć się z jej sukcesów - mówił Ziółkowski w rozmowie z dziennikiem.
Ten rekord Polski ma długą brodę - w 1976 roku ustanowiła go Ludwika Chlewińska (19.58 m).
Kardasz w tym roku pobiła rekord życiowy - teraz to 18.52 m, a dokonała sztuki podczas finału mistrzostw kraju. Gdyby tyle rzuciła trzy tygodni wcześniej w Rzymie, walczyłaby o medal, choć ostatecznie taki wynik dałby piątą pozycję. 17.66 m sprawiło jednak, że skończyła na 10. pozycji. Z kolei w Paryżu była 19., pchnęła 17.45 m. I tu 18.52 m dałoby miejsce w wąskim finale.
Po konkursie w Rzymie, w rozmowie z red. Tomaszem Kalembą z Interii, mówiła:
Dajcie mi trochę czasu, a pokażę, co potrafię. Nie boję się mówić tego, że jestem w bardzo dobrej formie. Wierzę, że w końcu odpalę rakiety.
~ Klaudia Kardasz w Rzymie
Być może nastąpi to w kolejnym sezonie, już w teamie Ziółkowskiego.