Partner merytoryczny: Eleven Sports

Mistrzyni olimpijska z Atlanty nie żyje. Straciła nogę, a i tak przeszła do historii

"RIP Wielkie wyniki i wrażliwe wielkie serce" - napisała na Facebooku Joanna Wiśniewska, polska olimpijka i medalistka mistrzostw Europy w rzucie dyskiem, po śmierci Niemki Ilke Wyluddy. Mistrzyni olimpijska w rzucie dyskiem z Atlanty (1996) zmarła w wieku 55 lat. Była jedną z najlepszych dyskobolek na świecie w latach 90. Ze sportem rozstała się w 2002 roku, mając 33 lata. Wróciła jednak do niego dziesięć lat później, ale już bez nogi.

Ilke Wyludda w czasie igrzysk olimpijskich w Atlancie (1996)
Ilke Wyludda w czasie igrzysk olimpijskich w Atlancie (1996)/PATRICK HERTZOG/IOPP/AFP

"Ponad 74 m za juniorki, rezultat nieosiągalny dla seniorów" - napisała Wioletta Młynarczyk, bardziej znana jako Potępa, w komentarzu do wpisu Joanny Wiśniewskiej. Polka była czołową dyskobolką świata na początku tego wieku.

Obie nasze lekkoatletki doceniły wielkie dokonania Ilke Wyluddy. Niemka w 1996 roku osiągnęła życiowy sukces, zdobywając w Atlancie złoty medal olimpijski w rzucie dyskiem. Na swoim koncie miała także dwa tytuły wicemistrzyni świata i dwa złote medale z mistrzostw Europy.

"Wydarzenia": Tragiczna śmierć polskiego bramkarza/Polsat News/Polsat News

Życie naznaczone bólem, ale była fenomenem

Całe jej sportowe życie naznaczone było bólem, dlatego nie dziwi notka z "Frankfurter Allgemeine Zeitung" z 2002 roku: "Ilke Wyludda zakończyła swoją karierę i cierpienia". W tym bowiem roku mistrzyni olimpijska w rzucie dyskiem postanowiła skończyć z wyczynowym sportem. Choć tak naprawdę zadecydował o tym stan jej zdrowia i lekarze. Była postawną kobietą, ale jednak o dość kruchym zdrowiu, co hamowało jej karierę.

Wyludda urodziła się w Lipsku i reprezentowała barwy Niemieckiej Republiki Demokratycznej, co oczywiście powodowało, że dopingowe podejrzenia nie ominęły tej lekkoatletki. Tym bardziej że w wieku 20 lat uzyskała aż 74,56 m. To drugi wynik w historii tej konkurencji. Dalej rzucała tylko jej rodaczka Gabriele Reinsch - 76,80 m.

Rok wcześniej rzuciła dyskiem 74,40 m i od 1988 roku to jest ciągle rekord świata juniorów. Do tego wyniku nikt nawet się nie zbliżył. Drugi na listach światowych wszech czasów rezultat to 67,00 m innej Niemki Jany Guenther, co tylko pokazuje, jakim fenomenem była Wyludda.

Od 1989 roku aż do mistrzostw świata w 1991 roku była niepokonana na świecie. W tym czasie zanotowała serię 41 zwycięstw z rzędu.

Choć w 1992 roku po raz ostatni w karierze rzuciła dysk poza granicę 70 metrów, to jednak na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie skończyła na zaledwie dziewiątej pozycji ze słabym wynikiem 62,16 m. Od tego czasu ciężko jej było zbliżyć się do rezultatów osiąganych pod koniec lat 80. i na początku 90. Wyludda tłumaczyła to zmianami, jakie zaszły w jej kraju. Po upadku Muru Berlińskiego doszło bowiem do połączenia NRD i RFN. W nowych Niemczech system przygotowań sportowców wyglądał już zupełnie inaczej.

Największy sukces w karierze - olimpijskie złoto. Była chodzącą apteką

W końcu przyszedł czas igrzyska olimpijskich w Atlancie. W Stanach Zjednoczonych wywalczyła złoty medal, choć wcześniej zmagała się z poważnymi urazami. To był początek jej poważnych kłopotów zdrowotnych. 

W roku olimpijskiego triumfu stwierdzono u niej bowiem artrozę kolana, czyli zmiany zwyrodnieniowe w jednym z nich, w drugim zaś doszło do naderwania więzadła krzyżowego. Po igrzyskach poddała się niezbędnym zabiegom.

Rany po operacjach nie chciały się jednak goić. Pomogły dopiero przeszczepy skóry. W 1997 roku Wyludda spędziła cztery miesiące na wózku inwalidzkim. Potem starała się stopniowo wracać do sportu. Nie było to jednak łatwe. 

Podczas mistrzostw Europy w Budapeszcie w 1998 roku, na których zajęła szóste miejsce, podczas kontroli antydopingowej pokazała 63 różne medykamenty. Wszystkie zostały dopuszczone przez lekarzy, bowiem już w tym czasie Wyludda zmagała się z posocznicą. Była chodzącą apteką, choć nigdy nie stwierdzono u niej pozytywnego testu na obecność zakazanych środków.

W odstępie czterech lat, pomiędzy igrzyskami w Atlancie i Sydney (2000) przeszła co najmniej piętnaście operacji. Dwa razy miała też zerwane ścięgno Achillesa. Znowu starała się wrócić do sportu, i znowu jej się udało, choć w pewnym momencie musiała zaprzestać treningów biegowych.

- Zawsze wiedziałam, że jeśli znowu będę potrafiła biegać, to będę mogła także rzucać - powiedziała w roku igrzysk w Sydney. W Australii zajęła wówczas siódme miejsce. Miała w sobie ogromną siłę i wolę, by jeszcze raz wystąpić w tej imprezie.

Kilka miesięcy później doznała na treningu zerwania mięśni klatki piersiowej. Za namową lekarzy postanowiła więc zakończyć uprawianie wyczynowego sportu.

Amputacja nogi

Jeszcze, kiedy uprawiała sport, uzyskała niezbędne kwalifikacje, by być nauczycielem wychowania fizycznego. Ukończyła też studia podyplomowe na kierunku rehabilitacji w sporcie. Kształciła się też w kierunku fizjoterapii. Od 1997 roku pracowała w tym zawodzie na własny rachunek. Wciąż było jej jednak mało. Poszła na studia medyczne i została anestezjologiem.

- Ból nie jest dla mnie przeciwnikiem, lecz partnerem - mówiła przed kilkunastoma laty na jednym z kongresów medycznych Wyludda, która była wówczas przede wszystkim pacjentką.

Po zakończeniu kariery wciąż bowiem przechodziła wiele zabiegów schorowanych nóg. Właśnie po jednej z takich rutynowych interwencji lekarskich doszło do sporych komplikacji.

W ranę na nodze wdarła się infekcja bakteryjna, która doprowadziła do zakażenia krwi. Dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia w 2010 roku początkującej lekarce, 41-letniej wówczas byłej dyskobolce, amputowano prawą nogę poniżej kolana. Decyzję o utracie kończyny podjęła z pewną świadomością.

Sepsa mogłaby zakończyć się śmiercią. Pięćdziesiąt procent osób z takim zakażeniem umiera. Miałam zatem wybór - stracić nogę, albo życie. Ale ja chciałam żyć

~ mówiła w styczniu 2011 roku niemieckim mediom.

Akurat w roku, w którym straciła nogę, ukończyła studia medyczne. Podobnie, jak we wcześniejszych przypadkach, kiedy przeprowadzano na jej nodze zabiegi, tak i tym razem nie obeszło się bez kłopotów. Kikut nie chciał się bowiem goić. Trzeba było przeprowadzić kolejne zabiegi. Te dopiero przyniosły skutek. Bólu jednak nie pozbyła się.

- Są dni, kiedy nie mogę wytrzymać - mówiła o fantomowych bólach, które dotykają wielu ludzi po amputacjach. - W takie dni chciałabym zdjąć swoją protezę i rzucić ją daleko od siebie - dodawała.

Kiedy sytuacja wróciła do normy Wyludda w końcu rozpoczęła pracę jako lekarz. Była zatrudniona w szpitalu Halle an der Saale, jako anestezjolog.

Powrót do sportu. Wystąpiła w igrzyskach paralimpijskich

W 2012 roku postanowiła wrócić do sportu. Jako pierwsza niemiecka lekkoatletka wystąpiła w igrzyskach olimpijskich i igrzyskach paralimpijskich. W Londynie jednak nie błyszczała. Była dziewiąta w rzucie dyskiem i piąta w pchnięciu kulą.

Pierwsze sukcesy przyszły dopiero w 2014 roku. Wywalczyła wówczas srebro (kula) i brąz (dysk) w mistrzostwach Europy sportowców z niepełnosprawnościami. Rok później w Dosze została wicemistrzynią świata w pchnięciu kulą. W 2017 roku zakończyła definitywnie przygodę ze sportem.

W dniu 2 grudnia 2024 roku, w wieku zaledwie 55 lat, przegrała z ciężką chorobą.

Ilke Wyludda w czasie igrzyska paralimpijskich w Londynie (2012)/GLYN KIRK/AFP
Ilke Wyludda w 2012 roku/GLYN KIRK/AFP




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem