"W sobotę zobaczycie, jak nokautuję jednego z najlepszych zawodników w historii tego kraju. Po wszystkim nie będzie uścisków dłoni. Przed naszą pierwszą walką powiedział rzeczy, których nie będę tutaj powtarzać. Czynił wtedy różne pogróżki, składał obietnice. I uderzył mnie na konferencji prasowej" - powiedział zawodnik z Liverpoolu."To ja będę kontrolować tę walkę. Ludziom trudno to sobie wyobrazić ze względu na osiągnięcia Davida. Ostatnio jednak toczyliśmy wymiany na moich warunkach, wymienialiśmy ciosy, kiedy ja zdecydowałem. Miałem kontrolę i będę ją miał znowu" - dodał. Zwaśnieni Anglicy spotkali się na ostatniej konferencji prasowej przed wielkim rewanżem. Kiedy na koniec stanęli twarzą w twarz, Bellew odepchnął przeciwnika."Myślę, że presja dała o sobie znać. Próbuje mnie sprowokować, ale nie da rady. Nie widział u mnie żadnej reakcji, więc sam chciał ją wywołać. To było słabe. Ja jestem spokojny, nie będę marnować energii przed sobotą" - skomentował Haye."To było tylko lekkie popchnięcie. Chciał się zbliżyć, niemal się całowaliśmy, ale ja się tak nie bawię, musiałem go usunąć ze swojej strefy. Wcale nie próbuję zajść mu za skórę. Nie wiem, dlaczego chciał być tak blisko mnie" - tłumaczył z kolei Bellew.Transmisję z gali Bellew-Haye w Londynie przeprowadzi Polsat Sport Extra. Początek w sobotę o 20.00. W marcu ubiegłego roku Bellew pokonał Haye'a przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie. Dla 35-latka był to debiut w wadze ciężkiej.