Pomógł Polakowi niewiarygodnie zdemolować Adama Kownackiego. A tu taka wiadomość
Kacper Meyna niesamowicie chwalił sobie pomoc ze strony Bryanta Jenningsa, którego zatrudnienie do roli sparingpartnera przed walką z Adamem Kownackim okazało się być strzałem w dziesiątkę. "Babyface" miał pokazać miejsce w szeregu nieznanemu szerzej rodakowi, a tymczasem to "olbrzym z Kaszub" popisał się niesamowitym rozstrzygnięciem w niespełna minutę. Amerykanin najpierw wykonał dobrą robotę na rzecz Meyny, a teraz okazuje się, że sam zapragnął wrócić na ring po przeszło pięcioletniej przerwie.
![Kacper Meyna w momencie przerwania walki z Adamem Kownackim i odniesieniu najcenniejszego zwycięstwa w zawodowej karierze](https://i.iplsc.com/-/000IR7VX8WVR8SEK-C461-F4.webp)
Kacper Meyna rzucił wyzwanie Adamowi Kownackiemu z pozycji zupełnego underdoga, wszak chwilę wcześniej to właśnie mieszkający od młodych lat w Stanach Zjednoczonych był o włos od walki o tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej. A jedną propozycję Polak już nawet miał na stole, złożoną przez obóz Anthony'ego Joshuy. Jednak w otoczeniu doradców uznał, że serią zwycięstw buduje sobie taką pozycję, iż nie musi podejmować ryzyka i decydować się na oferty "last minute".
Kacper Meyna chwalił pomoc Bryanta Jenningsa. Teraz Amerykanin rusza z misją
Po czasie, patrząc jak potoczyła się jego kariera, "Babyface" oczywiście żałuje tamtego posunięcia. Tym bardziej, że wówczas byliśmy świadkami sensacyjnego rozstrzygnięcia. Z szansy postanowił skorzystać Andy Ruiz jr i ku zdumieniu całego świata pokonał Brytyjczyka, na chwilę zostając mistrzem globu.
Walka z Meyną miała pokazać Kownackiemu, że po serii porażek może i od wielkiego boksu już się odbija, ale rywali pokroju pięściarza grupy Rocky Boxing Promotion wciąż zjada na śniadanie. Czy może bardziej, patrząc na porę organizowania gal bokserskich, na późną kolację. Tymczasem sam został w mgnieniu oka pożarty, a walka zakończyła się ekspresowym nokautem w ciągu zaledwie 45 sekund.
Kownacki nie docenił Meyny, który rósł w swoich oczach podczas sesji sparingowych, mając okazję toczenia sparingów z Bryantem Jenningsem. Amerykanin kiedyś pokazał miejsce w szeregu Arturowi Szpilce, boksował z Władimirem Kliczką i parokrotnie pokazał, że jest pięściarzem szerokiej czołówki wagi ciężkiej. Na jego tle 24-latek z Gołubia spostrzegł, że zaczął czynić postępy i coraz bardziej dawać się we znaki swojemu najlepszemu sparingpartnerowi. w ten sposób jeszcze bardziej uwierzył, że jest w stanie zniszczyć rodaka. I dokładnie taki scenariusz zrealizował w marcu tego roku na ringu w Koszalinie.
Jako że powroty do boksu z emerytury cały czas są w modzie, teraz na taki sam pomysł, jak choćby ten Andrzeja Fonfary, wpadł właśnie Jennings. Blisko 40-letni Amerykanin zdecydował się na zakontraktowanie ośmiorundowego pojedynku, w którym stanie w szranki z 33-letnim Joelem Caudlem (9-8-2, 6 KO). "By-By" będzie miał prawo poczuć się, jak u siebie, bo gala odbędzie się 24 sierpnia w jego rodzinnej Filadelfii.