Kacper Meyna już w sobotę stanie przed ogromną szansą. Życie napisało niespodziewany scenariusz, bo oto Adam Kownacki, który już witał się z walką o mistrzostwo świata, po niespodziewanych porażkach wypadł z bokserskiej ekstraklasy i teraz musi, bez gwarancji powodzenia, odbudowywać swoją pozycję. Meyna jeszcze nigdy nie otarł się o boks na tak wysokim poziomie, ale dzięki swojemu promotorowi posiadacz pasa mistrza Polski w wadze ciężkiej ma szansę właściwie stać się, jeśli pokona "Babyface’a", numerem jeden w polskiej hierarchii królewskiej kategorii. - Od początku wszystko idzie zgodnie z założeniami, choć mało brakowało, a na pierwszy tydzień sparingów nie doleciałby Bryant Jennings. Istniało takie zagrożenie z powodu odwołanego lotu, lecz Krystian ogarnął problem i mieliśmy go u siebie wedle planu - powiedział Interii Macper Meyna. Meyna "odleciał" Adamowi Kownackiemu. Wszystko za sprawą Jenningsa Bryanta Jenningsa kibicom boksu przedstawiać nie trzeba. A polscy fani powinni go kojarzyć przede wszystkim z wygranej walki z Arturem Szpilką niemal dokładnie dziesięć lat temu. Amerykanin zadał wówczas "Szpili" pierwszą zawodową porażkę, a sam przez pewien czas przynależał do bliskiej czołówki wagi ciężkiej. I to właśnie 39-letni filadelfijczyk, o pseudonimie ringowym "By-By", odegrał nieprzecenioną rolę w przygotowaniach Meyny. Został bowiem pierwszym, najważniejszym sparingpartnerem Polaka. I najbardziej wartościowym zawodnikiem, a zarazem nauczycielem, z jakim nieznany jeszcze szerszej publiczności rodak miał okazję współdzielić ring. Meyna przekonuje, że z dwutygodniowej wspólnej pracy z Jenningsem wziął wszystko, co najlepsze. - Łącznie przesparowałem z Bryantem 43 rundy. Trener rozmawiał z nim, że ma uwypuklić moje błędy. Jennings je wszystkie dostrzegał i w ten sposób realizował nasze oczekiwania. Do tego podpowiadał, co mam zrobić, żeby spisywać się skuteczniej. Przekonałem się, że jest ode mnie lepszy, ale wiele mnie uczył, a ja całą wiedzę chłonąłem jak gąbka - zapewnił Meyna. Tą wypowiedź rozmówcy skonstatowałem zdaniem, że gdyby Adam Kownacki przysłuchiwał się naszej rozmowie, mógłby szeroko się uśmiechnąć, wszak do niedawna zapewne sam czuł, iż jest półkę wyżej od Jenningsa. - Jeśli tak, to chyba coś mu się troszeczkę pomyliło - od razu skontrował Meyna, przekonując, że na sali treningowej jego dyspozycja rosła proporcjonalnie do czasu, jaki spędzał razem z Amerykaninem. Taki przebieg sparingów sprawił, że Meyna zrewidował swoje początkowe odczucia, które zaprezentował mi po pierwszych czternastu rundach sparingowych z Jenningsem. Wówczas wyznał, że Amerykanin jest o trzy klasy lepszym pięściarzem niż Kownacki, a od niego o - jak na szybko oszacował - dwie i pół. Teraz proporcje miały zmienić się jeszcze bardziej na niekorzyść mieszkającego od wczesnego dzieciństwa w USA Kownackiego, który pierwszą w karierze walką w Polsce spełnia swoje marzenia. - Jestem zdania, że Kownacki na pewno nie będzie lepszy od Bryanta, jest trzy klasy niżej od niego, więc nic gorszego nie może mnie spotkać. A siebie po sparingach oceniam, że jestem niżej o "dwójeczkę" - puścił oko zawodnik, który na zawodowym ringu debiutował w maju 2019 roku. Kacper Meyna wyjawił swoją gażę za walkę z Kownackim. Bonus dla Jenningsa Obecność weterana zza wielkiej wody sprawiła także, że Meyna dodatkowo zbudował się pod względem mentalnym. I zapewnia, że choć do walki pozostało zaledwie kilka dni, nie odczuwa podenerwowania, nadmiernego stresu, a głowa pracuje bez zarzutu. - Właśnie na razie wszystko jest okay. Cały czas myślę o Adamie Kownackim i tej walce, ale to mnie nie deprymuje. Głowa i psychika dają radę. Mentalnie mocno uwierzyłem w siebie także dzięki Jenningsowi, bardzo podniósł moją wartość. Nigdy nie miałem możliwości konfrontowania się z takimi topowymi zawodnikami. Kiedyś sparowałem z Anglikiem Nathanem Gormanem, ale on jest słabszy o klasę od Bryanta. Inni chłopaki byli dla mnie taką rozgrzeweczką, a jak już wchodził między liny Jennings, to miałem kupę roboty. Musiałem być czujny od pierwszej do ostatniej sekundy. Taki zawodnik od razu włącza twoje myślenie, musisz być bardzo skupiony. To bardzo przyzwyczajało mnie do walki z Adamem Kownackim - opowiada Interii rodak, któremu w początkowym okresie sparingów pomagał m.in. Jacek Gałązka. Ale później sprawdzał się już tylko - co drugi dzień - właśnie na tle pogromcy Szpilki. Meyna jest wdzięczny promotorowi, bo w końcu poczuł, że gdyby od początku mógł trenować z zawodnikami tej klasy, to już dziś byłby w zupełnie innym położeniu. - Tak to nadal stałbym w miejscu, ale dzięki Bogu Krystian zainwestował duże pieniądze w Jenningsa, sprowadził go i pozwolił mi się rozwijać. A Jennings pokazał mi, że jeszcze nie jestem na jego poziomie, ale na ten pułap chciałbym wejść - deklaruje. Zorganizowanie takiej gali było wielkim wyzwaniem finansowym, Krystian Każyszka musiał głęboko sięgnąć do kieszeni, aby zakontraktować Adama Kownackiego. Okazuje się także, że na inny pułap zarobków wskoczy sam Meyna, dzieląc się z opinią publiczną rekordową dla siebie kwotą, jaką "podniesie" z ringu. Walka Adama Kownackiego z broniącym pasa mistrza Polski wagi ciężkiej Kacprem Meyną, jak i cała gala Kapeo Rocky Boxing Night, będą transmitowane w Polsacie Sport Fight oraz w Polsat Box Go. Artur Gac