- Wiem, że zrobiłem wszystko, co mogłem, jestem więc teraz zrelaksowany i pewny siebie (...). Jesteście gotowi na wojnę? Ja jestem gotowy, wkrótce zobaczycie moje barwy wojenne. Będę stał na środku ringu, a Ramirez będzie leżał na plecach. Zawsze jestem w jakiś sposób lekceważony, nie docenia się na przykład moich umiejętności w walce z bliska. Ramirez nie wnosi do ringu niczego, czego nie widziałem. Jest bardzo dobry, ale jednowymiarowy. Potrafi tylko wywierać presję i spychać rywala do obrony, nieustannie atakować ciosami w różnych płaszczyznach. Łatwo go przy tym trafić i ja będę trafiał wspaniałymi uderzeniami - powiedział Taylor. - (...) Spełniłem już moje marzenie, bez realizacji którego byłbym zgorzkniałym człowiekiem. Mówię o zdobyciu mistrzostwa świata. Teraz nie narzucam już sobie żadnej presji, po prostu poprzeczka idzie w górę, ale bez przesadnego napięcia. Jestem bardzo skoncentrowany, ale nic mnie nie przytłacza. Słyszałem, że Teofimo Lopez chce pójść w górę, jeżeli chce, to wejdę z nim do ringu. Dziś jednak liczy się tylko Ramirez. Obóz pod okiem Bena Davisona był długi, mieliśmy czas na spokojną pracę nad wieloma elementami. Zobaczycie to w walce, dam walkę życia. Trenowałem kilka dni wraz z Tysonem Furym, to była świetna zabawa i świetna robota. Nadchodzi nasz czas - dodał czempion zwany ''The Tartan Tornado''. Przypomnijmy na koniec, że Szkot Taylor - zwycięzca turnieju WBSS z 2019 roku - znokautował na gali w Londynie we wrześniu zeszłego roku pretendenta IBF - Taja Apinuna Khongsonga - już w pierwszej rundzie, a Jose Carlos Ramirez pokonał stosunkiem głosów dwa do remisu Wiktora Postoła w sierpniu zeszłego roku na gali w Las Vegas.