Robert w swoim stylu ruszył do ataku, ale świetny technicznie Strecki dwukrotnie złapał go kontrą. Zbierał cios na gardę i błyskawicznie odpowiadał lewym sierpowym. W drugiej i trzeciej rundzie do swojego arsenału dodał również prawy sierp, jednak Talarek, choć przegrywał, to szedł jak czołg do przodu. W połowie czwartego starcia "Alex" zranił Roberta lewym hakiem na wątrobę. Podopieczny Irka Butowicza cierpiał, ale przetrwał kryzys i zyskał minutę na odpoczynek. A że najlepszą obroną jest atak, po gongu na piątą odsłonę ruszył znów do przodu. I zrobił małą powtórkę z walki z Szymańskim. Napierał, nacierał, aż w końcu złamał opór. W końcówce piątej rundy zranił Streckiego, zapędził do narożnika i tam przez pół minuty władował w niego kilkanaście potężnych sierpów. Zamroczonego byłego olimpijczyka wyratował gong. I bardzo dobrze wykorzystał przerwę, bo po niej wrócił dużo lepszą rundą szóstą. W siódmej Aleksander przepuścił prawy Roberta i po odchyleniu skontrował kolejnym lewym hakiem na korpus. Talarek krzywił się z bólu, cierpiał, ale przetrwał i ten kryzys. A w ósmej rundzie wrócił do odrabiania strat. Dzięki tej odsłonie zdołał doprowadzić do remisu, bo sędziowie nie byli zgodni - 78:75 Strecki, 77:75 Talarek i 76:76.