Lech Poznań czeka z transferami. Chociaż nie powinien. Wie co robi?
Z Lecha Poznań docierają głosy, że warto poczekać ze wzmocnieniami. Najpierw na koniec Euro 2020, bo tam mogą być potencjalni nowi gracze, o czym powiedział trener Maciej Skorża, teraz - na pierwsze mecze w europejskich pucharach. W efekcie Lech przystąpi w niekompletnym składzie do sezonu, w którym ma zdobyć mistrzostwo. Będzie rozpoznawał pole minowe własną stopą.
Pierwszy mecz ligowy poznańskiego Lecha został zaplanowany na 23 lipca. Zostały zatem niespełna dwa tygodnie z sześciu, jakie Kolejorz miał do dyspozycji po zakończeniu poprzedniego sezonu. Wtedy trener Maciej Skorża dobrze już wiedział, kogo potrzebuje, aby nie doszło do tak spektakularnych i niepokojących zdarzeń, jak podczas meczów z Podbeskidziem Bielsko-Biała czy Stalą Mielec na początku jego pracy. Mamy połowę lipca i wiedza została wykorzystana tylko częściowo.
CZYTAJ TAKŻE: Pięć goli Lecha Poznań w meczu z Duńczykami
Do Lecha Poznań trafili bowiem: nowy prawy obrońca Joel Pereira (robi już całkiem dobre wrażenie, większe niż Alan Czerwiński), nowy lewy obrońca Barry Douglas (choć doskonale tu znany i kojarzący się z ostatnim mistrzostwem Kolejorza w 2015 roku), nowy napastnik Artur Sobiech, no i pozyskany już zimą Radosław Murawski. Przypomnijmy, że Kolejorz planował sześć nowych transferów, a jego potrzeby chociażby na skrzydłach aż biją po oczach i krzyczą z boiska. Ta kwestia powinna być pilnie załatwiona, równie pilnie jak lewa obrona, a okazuje się, że Kolejorz zwleka i zamierza jakoś sobie radzić w obsadzie newralgicznych pozycji, które tak zawiodły w ostatnim sezonie. I które walnie przyczyniły się do porażki.
Lech potrzebuje skrzydłowych i to raczej w liczbie mnogie, potrzebuje jeszcze jednego lewego obrońcy, pewnie kogoś do wzmocnienia rywalizacji w bramce, aczkolwiek tu już kompletnie nie zanosi się na transfer. Poznański klub ma Mickey van der Harta i Filipa Bednarka, wypożyczył Krzysztofa Bąkowskiego i za rok myśli o nim w kategoriach jedynki w bramce lechitów.
Lech Poznań. Co z Damianem Kądziorem?
Nie ma na razie oczekiwanego transferu Damiana Kądziora, tutaj sprawy nie zbliżyły się do finalizacji i nie wiadomo, czy się zbliżą. Zresztą doniesienia transferowe na temat graczy takich jak Damian Kądzior, Jesus Jimenez czy Erik Janża to zaledwie jakiś kawałek góry lodowej. Lech ma na liście więcej graczy i tylko część nazwisk wypływa z tej listy. To najczęściej takie nazwiska, co do których Kolejorz nie jest zdeterminowany, by być szczelnym albo nazwiska graczy polskich czy z polską związanych - wówczas menedżerowie często są zainteresowani, by puścić farbę w kwestii takich rozmów. W zasadzie nie dają one pełnego obrazu na temat tego, kim i iloma graczami Kolejorz się interesuje oraz na ile poważnie, a na ile tylko sonduje, pyta, obserwuje.
CZYTAJ TAKŻE: Trwa wyścig o Damiana Kądziora. Chce go kilka klubów
Niezależnie od tego, iloma graczami Lech się interesuje i chce sprowadzić, czy będzie wśród nich ostatecznie Damian Kądzior, czy nie (a nie jest powiedziane), to poznański klub na tym etapie przygotowań powinien już mieć kadrę bogatszą. Zwłaszcza w sytuacji, gdy ma za chwilę walczyć o pierwsze od sześciu lat trofeum, które ma uświetnić stulecie klubu i gdy stawką jest też odbudowanie zaufania kibiców. Takich, którzy ślepo w niego wierzą i krytykę Lecha uważają za zamach na niego jest coraz mniej, wokół klubu jest coraz bardziej gęsta atmosfera.
Lech Poznań walczy o zaufanie kibiców
Gdyby Lech to zaufanie kibiców miał, mógłby im z czystym sumieniem powiedzieć, co tak naprawdę kombinuje. A kombinuje zwłokę. Myślenie Lecha jest bowiem takie, że skoro nie ma w tym roku startu w europejskich pucharach, można sobie na taki poślizg pozwolić. Po co? Ano po to, że dzięki niemu zyska się na możliwościach. Najpierw poznaniacy czekali na koniec Euro 2020 - sam trener Maciej Skorża mówił o tym, że Lech obserwuje graczy, którzy tam występują. Poza tym powrót piłkarzy do swoich macierzystych klubów sprawia, że zaczynają one tworzyć kadry na nowy sezon.
Jak udało nam się usłyszeć, Lech także czeka na to, co przyniosą pierwsze mecze w europejskich pucharach. Zespoły, które odpadają, są bardziej chętne do rozmów transferowych i sprzedaży graczy niż te, które dalej grają.
I tak tydzień po tygodniu, zawsze są powody, by się nie spieszyć, chociaż zniecierpliwienie wokół Kolejorza jest spore. Obecna kadra poznaniaków jest bowiem niewystarczająca, a wiele wskazuje na to, że z nią przyjdzie rozpocząć ligę. Może znajdzie rozwiązanie kwestia Damiana Kądziora. Jak nam powiedziano, decyzja w jedną albo drugą stronę musi zapaść w ciągu kilku dni.
Jasne staje się też, że Lech chce rozpocząć rozgrywki, aby przekonać się, na co go obecnie stać. A to przypomina już sapera, który zatyka uszy rękoma i nadepnięciami stopy sprawdza pole minowe. Dobrze bowiem wiemy, że w Polsce mistrzostwo zdobywa się w drugiej części sezonu, głównie wiosną i że najczęściej dokonuje tego Legia Warszawa. Dopóki jest ona zajęta gra w pucharach, Lech może to wykorzystywać. Ile ugra w tygodniach letnich i wczesnojesiennych, to jego.
Ile ugra, jeśli zwłoka potrwa dłużej?