Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ekstraklasa. Trybunał Arbitrażowy wywróci tabelę do góry nogami?

​Ekstraklasa skończyła sezon zasadniczy, ale nadal nie wiadomo, kto zagra o mistrzostwo, a kto o utrzymanie. O ostatecznych miejscach w tabeli zdecyduje... Trybunał Arbitrażowy przy PKOl! Czy musiało dojść do sytuacji, gdy kluczowe decyzje zapadną przy zielonym stoliku? Zapytaliśmy o to ekspertów.

Piłkarze Ruchu Chorzów po meczu 30. kolejki z Lechią Gdańsk
Piłkarze Ruchu Chorzów po meczu 30. kolejki z Lechią Gdańsk/Adam Warżawa/PAP

Ogromne zamieszanie wokół tabeli Ekstraklasy! Wszystko zaczęło się w piątek, kiedy Trybunał Arbitrażowy przy PKOl wstrzymał wykonanie kary Komisji ds. Licencji klubowych PZPN i przywrócił Lechii Gdańsk punkt zabrany wcześniej za zaległości finansowe wobec piłkarzy.

Decyzja TA zapadła na dzień przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej Ekstraklasy (!) i - jak się okazało - miała kluczowe znaczenie dla kształtu tabeli. Lechia z doliczonym punktem na mecie sezonu wylądowała na 7. miejscu, kolejne lokaty zajęły Podbeskidzie Bielsko-Biała i Ruch Chorzów.

Co ciekawe, o pozycjach tych drużyn zadecydowała... klasyfikacja fair play, bo liczba punktów i bilans meczów bezpośrednich pomiędzy tymi zespołami była identyczna.

"Górale" z Bielska-Białej zagrają tym samym w grupie mistrzowskiej, a Ruch będzie walczył w grupie spadkowej. Czy jednak na pewno? Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, bo TA w środę może zmienić decyzję i odebrać Lechii punkt, a to wywróci tabelę!

Jeżeli odejmiemy gdańskiej drużynie w tabeli jeden punkt okaże się, że gdańszczanie, Ruch Chorzów i Podbeskidzie Bielsko-Biała mają po 38 punktów. Wtedy tworzy się tzw. małą tabelę i pod uwagę bierze bezpośrednie mecze tych trzech drużyn.

W rezultacie miejsca od siódmego do dziewiątego wyglądają następująco:

7. Lechia 4 m, 7 punktów
8. Ruch 4 m, 5 punktów
9. Podbeskidzie 4 m, 3 punkty

Oznaczałoby to, że Ruch zagra w grupie mistrzowskiej, a Podbeskidzie będzie się biło o utrzymanie. Najdziwniejsze jest to, że o wszystkim zadecyduje Trybunał Arbitrażowy. Czy naprawdę musiało dojść do sytuacji, gdy decyzja o kształcie tabeli zapadnie przy zielonym stoliku? To pytanie zadaliśmy ekspertom.

Andrzej Strejlau: Doszło do absurdu

- Doszło do absurdu! Wygląda to tak, że klub składa odwołanie, a Trybunał daje albo odbiera mu punkty. Tak nie może być - denerwuje się Andrzej Strejlau, były selekcjoner reprezentacji Polski i działacz PZPN-u.

- Nie wolno zabierać punktów zawodnikowi czy trenerowi, który nie ma wpływu na politykę klubu, a potem zamiast grać o mistrzostwo musi bić się o utrzymanie - dodaje utytułowany trener.

Michał Listkiewicz: Ta sytuacja to jest kabaret

- Przede wszystkim sądzę, że reforma Ekstraklasy nie jest trafiona. To uatrakcyjnianie rozgrywek na siłę. W efekcie po 30 kolejkach zamiast śledzić wyścig o mistrzostwo, emocjonujemy się tym, kto zajmie ósme miejsce. Przecież to jest kabaret - mówi w rozmowie z Interią delegat UEFA i były prezes PZPN-u Michał Listkiewicz.

Ekstraklasa skończyła sezon zasadniczy, ale nadal nie wiadomo, kto zagra o mistrzostwo, a kto o utrzymanie. O ostatecznych miejscach w tabeli zdecyduje... Trybunał Arbitrażowy przy PKOl! Czy musiało dojść do sytuacji, gdy kluczowe decyzje zapadną przy zielonym stoliku? Zapytaliśmy o to ekspertów.

Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała/Stanisław Rozpędzik/PAP

- Gdyby ta reforma była takim dobrym pomysłem, to już dawno wprowadzono by ją np. w Anglii. Premier League od stu lat gra takim samym systemem i nikomu to nie przeszkadza. Nie ma co tworzyć kwadratowych jaj - podkreśla Listkiewicz.

- Poza tym należy wprowadzić zmiany w klasyfikacji fair play. W tym momencie klasyfikacja obejmuje żółte i czerwone kartki, ale także sprawy uznaniowe, jak ocena zachowania trenerów czy tzw. gra pozytywna - tłumaczy działacz.

- UEFA już zrezygnowała z tych subiektywnych rzeczy, teraz pora żeby zmienić te przepisy także w Ekstraklasie. Klasyfikacja fair play powinna obejmować tylko kartki i wybryki kibiców, a nie żadne sprawy uznaniowe - kończy były prezes PZPN-u.

Wdowczyk: Zabrakło drugiej bramki. Wideo/Michał Białoński/INTERIA.TV

Andrzej Juskowiak: Im dłużej to wszystko trwa, tym gorzej

- Zamieszanie wynikło z wielu przyczyn. Wydawało się, że regulamin jest tak dopracowany, by było jak najsprawiedliwiej. Doszły nieoczekiwane zwroty akcji, jak klasyfikacja fair play czy ten punkt Lechii Gdańsk. To dodatkowe rzeczy, których po prostu nie da się przewidzieć.

- Im dłużej to wszystko trwa, tym gorzej. Wszędzie jest tak, że gdy tylko pojawiają się jakieś problemy, trzeba je natychmiast rozwiązać. W ostatniej kolejce pojawiło się tyle wątków, że to wszystko zaciemnia cały obraz. Im więcej się o tym wszystkim mówi, tym gorzej. Najśmieszniejsze jest jednak to, że każdy ma rację.

- Sezon trwa, a niektóre drużyny nie wiedzą, z kim zagrają. Trzeba się przygotować, ustalić taktykę pod konkretnego rywala, ale teraz nie można nic planować. Tracą też kibice, bo zupełnie inaczej idzie się na stadion, gdy wie się, z kim się gra. I o co, bo grupa mistrzowska a spadkowa to dwie różne rzeczy.

- Nie wiem, czy da się z tego wyjść z twarzą. Wydawało się, że ten regulamin jest tak dokładnie skonstruowany, że nie może być tu żadnych niewiadomych. Okazuje się jednak, że przyszłości nie da się przewidzieć i lepiej niczego nie planować.

Kazimierz Węgrzyn: Za rok będzie dobrze, bo mądry Polak po szkodzie

- Klasyfikacja fair play jest dla mnie nieporozumieniem. W takiej sytuacji powinien decydować dodatkowy mecz. W tej klasyfikacji fair play ważna jest ocena delegatów, która nie jest obiektywna. Tego w ogóle nie powinno być!

- Jeszcze ta sytuacja z ujemnym punktem Lechii Gdańsk... To jest najgorsze, bo takie rzeczy dzieją się w przededniu ostatniej kolejki. Za miesiąc Ruch też dostanie ten punkt? I co wtedy? Nie odwołał się tu, odwoła się gdzieś indziej? To jest po prostu słabe.

- Za rok na pewno wszystko już będzie dopracowane, bo mądry Polak po szkodzie. A czy teraz można jakoś z tego wyjść? Chyba się nie da...

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem