Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lechia - Legia 2-0. Stanisław Czerczesow: Wiedziałem, co robię

Legia Warszawa przegrała z Lechią Gdańsk 0-2 w meczu 36. kolejki Ekstraklasy i do samego końca będzie się biła o tytuł z Piastem Gliwice. Stołeczny zespół zagrał w eksperymentalnym składzie, ale trener Stanisław Czerczesow po meczu podkreślił, że "wiedział, co robi".

Stanisław Czerczesow
Stanisław Czerczesow/Adam Warżawa/PAP

Trener Legii Stanisław Czerczesow na mecz z Lechią wystawił w pierwszym składzie Michała Masłowskiego, na środku obrony Adama Hlouszka, a na lewej stronie defensywy Tomasza Brzyskiego. W drugiej połowie wpuścił dodatkowo na boisko niedoświadczonego Michała Kopczyńskiego. Po meczu szkoleniowiec podkreślał jednak, że jego ruchy były doskonale przemyślane. 

- To był bardzo ciekawy mecz. W pierwszych 20 minutach graliśmy bardzo dobrze, byliśmy częściej pod bramką rywali, ale po ładnym strzale straciliśmy gola. A w tego typu spotkaniach drużyna, która pierwsza strzeli ma zdecydowanie łatwiej. Na początku drugiej połowy straciliśmy drugą bramkę i nasza sytuacja zrobiła się trudna. A później musieliśmy grać w dziesiątkę - powiedział Czerczesow.

- Nie wystawiłem kilku zawodników, ale wiedziałem, co robię, bo jestem z tymi piłkarzami na co dzień i znam ich bardzo dobrze. Michał Pazdan przyjechał z nami, ale ma kłopoty z kolanem i dałem mu odpocząć, a ja nigdy nie wystawiam zawodników nie w pełni sprawnych - dodał trener Legii.

- Tomasz Jodłowiec ma problemy z biodrem. Ariel Borysiuk natomiast ma trzy żółte kartki, bałem się też go wystawić, bo wiemy jak gra i pamiętamy, że w ostatnim spotkaniu z Lechią dostał czerwoną kartkę. Czwarta kartka zagrażała Michałowi Kucharczykowi, który również ma problemy zdrowotne. Zdecydowałem się wpuścić Michała Kopczyńskiego, bo cały czas bardzo dobrze z nami trenuje i wiedziałem, co robię - zakończył szkoleniowiec.

Radości po spotkaniu z krajowym potentatem nie ukrywał natomiast trener Lechii Gdańsk - Piotr Nowak. - Wyciągnęliśmy wnioski z drugiej połowy ostatniego meczu z Ruchem Chorzów i teraz zagraliśmy bardzo dobrze nie przez 45, a 90 minut. Jestem bardzo zadowolony z tego spotkania, bo wszyscy spisali się wyśmienicie - chwalił swoich graczy. 

- Widać było, że nasza gra ma cel, wiedzieliśmy, co chcemy na boisku robić. Cały czas możemy awansować do europejskich pucharów i w niedzielę mamy swój finał. Pozostał nam do zrobienia mały krok - dodał.

- Do tej pory nie wypowiadałem się o reformie rozgrywek, ale na podstawie tego, co się dzieje w ekstraklasie, widać, że zdała ona egzamin. Do ostatniej kolejki towarzyszą nam niesamowite emocje związane zarówno z walką o mistrzowski tytuł, jak i obroną przed spadkiem. Ja również cieszę się, że w niedzielę czeka nas mecz z Cracovią o sporą stawkę - zakończył Nowak.

Piotr Nowak/Adam Warżawa/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem